Gdy nagle robi się ciepło, na podwórku pada jedno zdanie. Nienawidzą go dzieci i lekarze

mamadu.pl 2 tygodni temu
Wszyscy spragnieni jesteśmy cieplejszej pogody, jednak każdy wzrost temperatury czy słoneczny dzień budzi niepokój. Czy jest już na tyle ciepło, by się rozebrać, a może lepiej nie ryzykować, bo słońce "oszukuje"? Uwaga! Rozpoczynamy sezon na: "załóż czapeczkę".


Ostatnio siedzę sobie na balkonie i korzystam ze słońca. Dawno go nie było. Owszem, mam sweter, bo nieco zawiewa, ale jest przyjemnie. Pije kawę i nagle słyszę: "Staś, natychmiast zakładaj tę czapkę. Będziesz chory i trzeba będzie iść do lekarza". Dostrzegam starszą panią, jest mocno wzburzona, widzę też pokornie wciskającego na głowę czapkę Stasia, na oko 8-letniego, w grubej kurtce. Nie jest zachwycony. Nie dziwię się, jest 14 stopni.

Sama tego dnia upominałam własne dzieci, by ściągnęły czapki, a zamiast kurtek założyły bezrękawniki. Nie było zimno, ale z jakiegoś powodu mamy potworny problem z tymi nagłymi zmianami pogody. Gdyby kartka z kalendarza mówiła, iż jest, powiedzmy, 5 lipca i była dokładnie taka sama aura, nikt nikomu nie kazałby zakładać ciepłej czapki. Dlaczego więc każemy to robić w kwietniu lub maju?

Dzikie dzieci


Dzieci mówią, iż im ciepło, a lekarze upominają, ważna jest temperatura, a nie data, jednak rodzice (i babcie ;)) wiedzą lepiej. W czym tkwi problem? Przecież my w tym wieku biegaliśmy po podwórku bez rodziców. To stwarzało okazję do bardzo kreatywnych, a czasem choćby ryzykownych zabaw, ale także do decydowania samemu o sobie w kwestii ubioru.

Czasem było za ciepło, a innym razem była to strategiczna decyzja, by nie ubrudzić lub nie porwać ciuchów podczas zabawy. Pamiętam też etap, gdy noszenie czapki było po prostu obciachem, dlatego trzeba było ją zdjąć, ale tak, by mama nie zauważyła.

Wszystko się zmienia


Koniec końców przecież sami regulowaliśmy to, czy jest nam ciepło. Warto także sobie przypomnieć, iż byliśmy dużo młodsi, gdy samodzielnie chodziliśmy do szkoły czy na plac zabaw i sami podejmowaliśmy takie decyzje.

Czasem się zastanawiam, czy to nie kwestia tego, iż te 20-30 lat temu pory roku zmieniały się znacznie łagodniej. Zima była sroga, lato gorące, ale były również wyraźna wiosna i jesień. Ubieranie się zgodnie z kartką z kalendarza się sprawdzało. Dziś jak mantrę powtarzamy słowa naszych mam i babć, tyle iż to nie ma sensu. Może czas odpuścić i zrozumieć, iż teraz taki mamy klimat?

Idź do oryginalnego materiału