Gdy rzeczywistość zaskakuje oczekiwania

polregion.pl 1 tydzień temu

Gdy wszystko nie jest takie, jak się wydaje

Ewa wracała z pracy autobusem, opierając głowę o chłodną szybę. Za oknem deszcz rysował smugi, przez które świat wyglądał jak rozmyty sen. „Zupełnie jak moje życie. Wszystko niepewne, niewyraźne. I trochę straszne.” Zamknęła oczy, a pod powiekami zabłysły łzy.

— Młodzi teraz… Siedzą, jakby innych nie było. A starsi stoją — rozległ się nad nią ostry, pełen pretensji głos.

Ewa uniosła wzrok i zobaczyła nad sobą korpulentną kobietę o zaciętej twarzy. Jej wzrok wiercił dziury w Ewie.

— Proszę siadać — powiedziała Ewa, wstając.

— No właśnie. Dopiero jak się upomni, to człowiek miejsce dostanie — burknęła kobieta, siadając z hukiem.

Ewa przecisnęła się między nią a fotelami, docierając do drzwi. Za plecami słyszała kolejne narzekania na „dzisiejszą młodzież”. Kilka głosów przyłączyło się do krytyki.

„Może ta kobieta ma gorzej niż ja? Dlatego taka zła” — pomyślała Ewa.

— Wysiada pani? — usłyszała za sobą młody głos.

Odwróciła się i zobaczyła swoją szkolną przyjaciółkę, Kasię.

— Ewka! Nie wierzę! Tysiąc lat się nie widziałyśmy…

Nie zdążyła odpowiedzieć, bo drzwi autobusu otworzyły się gwałtownie, a tłum wypchnął je na zewnątrz.

— Tak się cieszę, iż cię widzę — uśmiechnęła się Kasia, świeża i pełna energii, obejmując Ewę pod ramię. — Nie puszczę cię, póki mi wszystkiego nie opowiesz.

— Ja też się cieszę — odparła Ewa bez uśmiechu. — Ale nie mogę cię teraz zaprosić do domu.

— Możesz nie zapraszać. Chodź do mnie, a adekwatnie do mojej mamy. Wyszłam za mąż, mieszkam gdzie indziej. Wpadłam tylko w odwiedziny — tłumaczyła Kasia, ciągnąc ją za sobą.

— Kasiu, naprawdę nie mogę. Innym razem — Ewa zatrzymała się.

— Nie słucham! Następny raz będzie za sto lat. Chodź, chociaż na pół godziny — błagała Kasia.

— Dobrze, ale tylko na chwilę — uległa Ewa.

— Co, masz w domu siódemkę na karku?

— Nie. Córkę i męża.

— A ja już myślałam, iż coś strasznego. Córka z mężem poczekają — zdecydowała Kasia i pociągnęła Ewę dalej.

— Mamo, zobacz, kogo przyprowadziłam! — ogłosiła triumfalnie Kasia.

Jej mama, ujrzawszy Ewę, aż klasnęła w dłonie. W szkole były nierozłączne. Kasia długo namawiała na spotkania, ale Ewa miała głowę zajętą czymś innym.

Zakochała się bez pamięci. Codziennie słuchała ostrzeżeń matki: „Co ty w nim widzisz? Bokser. Jaka to praca — tłuc się po głowach? Wiecznie połamany, a potem kaleka. Pomyśl, córko…”.

Mama Kasi zaczęła przygotowywać herbatę.

— Mamo, daj nam pogadać — poprosiła Kasia.

— Oczywiście, rozumiem. — Wyszła z kuchni.

— Mów. Od razu wiedziałam, iż coś się dzieje. Może pomogę.

Ewa nie była gotowa na zwierzenia, ale Kasia patrzyła na nią tak szczerze, iż w końcu wszystko opowiedziała.

— Więc wyszłaś za tego Jacka? Pamiętam, jak się w nim kochałaś.

— Tak. Mama ciągle się ze mną kłóciła. Stawiała cię za przykład — mówiła, iż jesteś rozsądna i dobrze sobie poradzisz. A mnie nazywała romantyczną idiotką — westchnęła Ewa.

— Poznaję panią Marię — zaśmiała się Kasia. — przez cały czas uczy w szkole?

— Tak. — Ewa w końcu się uśmiechnęła.

Kasia była smukłą blondynką o regularnych rysach, podczas gdy Ewa miała okrągłą twarz, kasztanowe loki i niebieskie, ufne oczy. Jak typowa romantyczna bohaterka — wierzyła w wielką miłość i była gotowa na poświęcenia. Teraz jednak wyglądała na zmęczoną, a jej oczy straciły blask.

— Najpierw było dobrze, ale podczas eliminacji Jackowi rozbito głowę. Potem wylew… — machnęła ręką. — Lekarze nie dawali szans. Ze sportem koniec. Byłam wtedy w ciąży. Nie wiem, jak donosiłam.

Urodziła i z dzieckiem na rękach opiekowała się Jackiem. Gdyby nie mama, nie dałaby rady. Sprzedali samochód, bo potrzebowali pieniędzy. Po pół roku wróciła do pracy, a mama zajmowała się córką. Teraz ma sześć lat — zupełnie jak Jacek.

Rehabilitacja zajęła lata. Już nie wierzyła, iż Jacek będzie chodził. Ale dał radę. Ze sportem jednak koniec. A on nie umiał niczego innego. To praca mu nie pasowała, to brak wykształcenia, to po urazie nikt nie chciał go zatrudnić. Stał się nerwowy i zamknięty. Tylko z córką czasem się ożywiał… — Ewa odwróciła głowę, by ukryć łzy.

— Z pracą spróbuję pomóc. — Kasia położyła dłoń na jej ręce. — Mój mąż nie jest Rockefellerem, ale ma firmę. Jacek mógłby zostać ochroniarzem?

— Dzięki, Kasiu. Dobrze, iż się spotkałyśmy. Ale muszę iść — Jacek nie lubi, gdy się spóźniam. Boi się, iż go zostawię.

— Wymieńmy się numerami. Zadzwonię jutro. Mój Paweł mnie uwielbia, na pewno pomoże — uśmiechnęła się Kasia.

— Mama miała rację, jesteś mądra. Ja Jacka pouczam, a sama się mazgaję — przytuliła ją Ewa.

— Głupia jesteś. Wszystko się ułoży. Wiesz, jak mówią? Nie ważne, jak startujesz, ważne, jak finiszujesz.

W domu Ewa nic nie powiedziała mężowi, by nie wzbudzać nadziei. Kasia zadzwoniła dopiero trzeciego dnia.

— To ja. Cześć — rozległ się wesoły głos. — Pogadałam z mężem, Jacek może zostać ochroniarzem. Ale musi przyjść do biura.

— Rozumiem — odparła Ewa, szczęśliwa, iż nie odmówił od razu.

— Niech przyjdzie jutro o trzeciej. Garnitur, ogolony. I żeby dziś nie pił. Paweł tego nie lubi.

— Jacek nie pije — oburzyła się Ewa.

— Tylko ostrzegam.

Ewa przekazała wiadomość mężowi, pomijając zakaz picia, by go nie urazić.

Następnego dnia Jacek wrócił z dobrą wiadomością. Dostał pracę. Ewa odetchnęła z ulgą — bała się, iż wpadnie w alkohol.

ZPo roku wszystko się zmieniło – Jacek otworzył własną siłownię, Kasia odnalazła szczęście w nowym związku, a Ewa w końcu uwierzyła, iż życie potrafi zaskakiwać na dobre.

Idź do oryginalnego materiału