Gdzie podziały się nasze zdjęcia z 2004 roku?

cyberfeed.pl 1 tydzień temu


Przerzucanie przeglądanie albumu z wycinkami ze szkoły średniej jest doświadczeniem upokarzającym. Jest wiele rzeczy, z którymi należy się liczyć – w tym w moim przypadku szelki i dżinsy typu bootcut – i dzięki temu wiesz, jakie chwile warto zachować. Najwyraźniej wiele zabawnych rzeczy przydarzyło się moim przyjaciołom i mnie, gdy włóczyliśmy się po podmiejskiej kawiarni, unikając zadań domowych. Przeglądając te strony, mogę znaleźć mnóstwo dokumentacji z życia, gdy czekaliśmy, aż nasi koledzy z drużyny zakończą mecze tenisowe i zamieniliśmy wspólną kanapę w Caribou Coffee w nasz prywatny pokój rekreacyjny. Ale zaledwie kilka stron później zdjęcia nagle się zatrzymują.

To wszystko wydarzyło się w 2003 roku, w mojej ostatniej klasie liceum. (Proszę, nie rób tego.) Często nosiłem przy sobie jednorazowe aparaty i dlatego skończyło się na wydrukowaniu wielu zdjęć takich nieistotnych wydarzeń. Ale dziwny jest brak zdjęć z kolejnych lat – garść odbitek z wycieczki wiosennej w 2004 roku i nic więcej. kilka jest też przechowywanych cyfrowo. Pierwsze lata studiów były prawdopodobnie równie godne pamięci jak ostatnie lata liceum, ale nigdzie nie mogę znaleźć tych zdjęć.

Pomyślałem, iż ta różnica może wynikać z okoliczności – przejścia ze szkoły średniej do college’u, przeprowadzki na drugi koniec kraju. Ale wielu moich Skraj koledzy również mieli trudności ze znalezieniem swoich zdjęć z 2004 roku. Starsza korespondentka Liz Lopatto wygrzebała jedno ze starego dysku twardego i nazwała je „jednym z trzech zdjęć, jakie mam z tamtego roku”. Redaktor weekendowy Wes Davis był świadkiem zniszczenia jego zdjęć przez Facebooka po usunięciu konta i zbyt późnym uświadomieniu sobie, iż żadne z nich nie zostało przesłane prawidłowo. Redaktorce recenzji Barbarze Krasnoff udało się znaleźć zdjęcie, które zrobiła jej przyjaciółka, a na którym w rzeczywistości znajdował się jej własny „paskudny mały” aparat cyfrowy. Ale zdjęcia z tego aparatu pozostają nieuchwytne. „Musiałem wziąć Niektóre zdjęcia z nim, ale jeszcze ich nie znalazłam” – powiedziała mi.

Co dokładnie się stało? Jak robiliśmy zdjęcia w 2004 roku i gdzie one poszły? Czy zaginęły w czasie na pendrive’ach? Cyfrowe aparaty kompaktowe już dawno przekazane organizacji Goodwill? Czai się na rolkach filmu z tyłu naszych szaf? Uwięziony na kontach Myspace?

Problem naprawdę mógł tkwić w tamtym roku. Rok 2004 „był naprawdę szczytowym momentem przejścia konsumentów z filmu na technologię cyfrową” – mówi Ken Parulski, w tej chwili główny naukowiec w firmie konsultingowej aKAP Innovation. Podczas gdy ja zajmowałem się mokką z potrójnym strzałem i unikałem historii AP, Parulski pracował na pierwszej linii frontu rewolucji fotograficznej, która była już w toku. Pierwsze 10 lat pracy w firmie Kodak spędził jako pracownik naukowy, a w 2004 r. był w połowie swojej trzydziestoletniej pracy w firmie, pracując nad systemami obrazowania cyfrowego.

To był trudny czas na przechowywanie zdjęć. Po pierwsze, drukowanie zdjęć nie było już częścią procesu. „W czasach filmu nie trzeba było martwić się o archiwizację zdjęć” – mówi. „Nie mogłeś zobaczyć swoich zdjęć, dopóki nie zrobiłeś odcisków”. Wszystko uległo zmianie wraz z pojawieniem się rozwiązań cyfrowych, gdzie nagle na fotografie ciążył obowiązek starannego zapisywania i drukowania zdjęć.

Technologia zarządzania zdjęciami również była ograniczona. Niskie prędkości transferu i wczesna funkcjonalność dysku twardego sprawiły, iż tworzenie kopii zapasowych zdjęć i zapisywanie ich było „szczerze bardziej bolesne, niż powinno”. Podobnie miejsce do przechowywania było drogie. Parulski pracował dalej Apple QuickTake 100który został wydany w 1994 roku przy użyciu cyfrowego czujnika obrazu firmy Kodak. Kamera zawierała zaledwie jeden megabajt pamięci, co wystarczyło na osiem zdjęć o „wysokiej rozdzielczości” o rozdzielczości 640 x 480. Ten pojedynczy megabajt pamięci kosztował firmę 40 dolarów. jeżeli skopiujesz i wkleisz tę cenę do dnia dzisiejszego, telefon ze skromnymi 128 GB pamięci będzie miał przestrzeń wartą ponad 5 milionów dolarów.

Całe to tarcie dawało ludziom coraz więcej powodów nie zająć się swoimi zdjęciami. I choćby gdy przechowywanie stało się tańsze, koszt przesunął się z pieniędzy na czas. „Fakt, iż można było zrobić znacznie więcej zdjęć bez ponoszenia kosztów, powodował, iż kusiło nas, aby to zrobić” – mówi Parulski. „Próba przeniesienia ich lub poradzenia sobie z nimi stała się jedną z tych rzeczy w stylu: «No cóż, zrobię to w przyszłym tygodniu», które zamieniło się w następny miesiąc, a które okazało się nigdy”.

Mniej więcej w tym samym czasie dynamicznie rozwijały się strony internetowe do udostępniania i przechowywania zdjęć. Jednak te wczesne usługi „wykańczania zdjęć”, takie jak Picasa i Shutterfly, skupiały się na przetwarzaniu i drukowaniu obrazów. Przechowywanie zdjęć było raczej produktem ubocznym, a nie celem.

Usługą, która naprawdę zapoczątkowała udostępnianie zdjęć w Internecie, był Photobucket. Teraz uważamy to za oczywiste, ale w 2003 roku, kiedy zostało założone, Photobucket udostępniał rzadkie narzędzie: hotlinkowanie. Możesz przesłać swoje zdjęcie i udostępnić je w dowolnym miejscu w Internecie. Ruch na stronie gwałtownie wzrósł. jeżeli umieszczałeś zdjęcia na Myspace lub eBay, umieszczałeś je na Photobucket — i do 2006 roku był on właścicielem 2 procent całego ruchu internetowego Co sekundę przesyłanych jest 80 zdjęć. Następnie, w 2004 roku, pojawił się kolejny gigant udostępniania zdjęć: Flickr. W przeciwieństwie do witryn do wykańczania zdjęć, Flickr oferuje przejrzysty interfejs do przesyłania, organizowania i udostępniania biblioteki obrazów. gwałtownie stała się platformą popularną dla entuzjastów fotografii i zapoczątkowała nową erę przechowywania zdjęć w Internecie, a nie tylko przesyłania ich w celu wydrukowania lub przesłania pocztą elektroniczną.

W roku 2004 Inny poważna zmiana w sposobie robienia i udostępniania zdjęć – aparat w telefonie – dopiero się zaczynała. W tym momencie ponad połowa telefonów sprzedanych na całym świecie był wyposażony w zintegrowaną kamerę. Jednak jakość obrazu była ogólnie dość zła, a do 3G w USA pozostał jeszcze rok. Popularność aparatów telefonicznych stała się krytyczna dopiero pod koniec dekady gdy pojawił się iPhone. Wszystkie zdjęcia, które zrobiłeś telefonem komórkowym z 2004 roku, prawdopodobnie umarły wraz z urządzeniem.

Wiedząc to wszystko, czuję się trochę lepiej w związku z zaginionymi zdjęciami z 2004 roku. Nie tylko ja; udostępnianie i archiwizowanie zdjęć było bałaganem. Tak właśnie wygląda sytuacja w okresie przejściowym, kiedy jedna technologia przekazuje pałeczkę innej. W moich własnych bibliotekach zdjęć online widzę, gdzie nastąpiła ta zmiana — zacząłem publikować zdjęcia w serwisie Flickr w 2005 r., a moje najwcześniejsze zdjęcia na Facebooku pochodzą z 2006 r. Instagram, Zdjęcia Google, Zdjęcia Apple, z których każdego przez cały czas używam, wszystkie przyszedł w następnej dekadzie.

Co zatem straciłem w 2004 roku i czy istnieje niebezpieczeństwo, iż sytuacja się powtórzy? Parulski uważa, iż ​​teraz problem jest niemal odwrotny — robienie zdjęć jest tak łatwe, a zdjęć jest tak dużo, iż w tym całym hałasie trudno znaleźć sygnał.

„W firmie Kodak mieliśmy takie pojęcie: „moje ulubione zdjęcie” – wspomina. „To są zdjęcia, które drukujesz i wieszasz na ścianie… to te, do których będziesz chciał mieć dostęp przez całe pokolenie później”. jeżeli media społecznościowe spełniają teraz tę funkcję, to rodzaje zdjęć, które wybieramy jako ulubione i którymi chcemy podzielić się ze światem, prawdopodobnie spełniają inny zestaw kryteriów. Dzielimy się zdjęciami, na których wszyscy wyglądają najlepiej, gdzie panuje nienaganna atmosfera i nagle Twój „album ze zdjęciami” oznacza coś innego niż ten, który wypełniłeś odbitkami i trzymałeś pod łóżkiem.

Zdjęcia Google i Zdjęcia Apple wykrywają problem i próbują spakować nasze stare zdjęcia i umieścić je ponownie na małych szpulach, kolażach i albumach — a wszystko to wygodnie gotowe do wydrukowania i wysłania do domu. Mam słabość do montażu zdjęć mojego dziecka i mnie, tak samo jak następny rodzic.

Ale to dziwne, iż najczęściej oglądam zdjęcia albo te, które uznałem za warte umieszczenia w siatce, albo te, które komputer wybrał, bo uznał, iż mogą mi się spodobać. Trudno powiedzieć, co się czai, zapomniane na 8000 zdjęć w moich Zdjęciach Google, bo cholera, jeżeli w najbliższym czasie będę przez nie przeglądać. W pewnym sensie są prawie tak samo nieuchwytne jak te zdjęcia z 2004 roku, których wciąż nie namierzyłem.

Z ciekawości zajrzałem na Photobucket. Jest to teraz usługa płatna, więc aby uzyskać dostęp do konta, musiałem wydać ponad 5 dolarów. Nic tam nie ma — i jak przez mgłę pamiętam kilka e-maili z ostrzeżeniem od Photobucket, które kilka miesięcy temu informowały, iż moje zdjęcia zostaną usunięte, jeżeli nie podejmę żadnych działań. Pomyślałem wtedy, iż to może być oszustwo, ale nigdy nie miałem wystarczającej motywacji, aby się tego dowiedzieć. jeżeli tam trafiły moje zdjęcia z 2004 roku, to chyba już dawno ich nie ma.



Source link

Idź do oryginalnego materiału