Słoneczne, ciepłe dni sprawiają, iż jakoś bardziej się chce. Mamy więcej energii, motywacji i pomysłów. Życie staje się przyjemniejsze, a rodzinne spotkania przy grillu czy ognisku jeszcze bardziej umilają atmosferę. Uwielbiam te pogawędki, śmiechy aż do nocy. Zapach kiełbaski czy pieczonych ziemniaków przywołują we mnie wspomnienia z dzieciństwa.
Dziękuję, skorzystam
– Wpadniecie na ognisko dziś wieczorem? – zapytała spontanicznie kuzynka kilka dni temu. Oczywiście nie odmówiłam. Już przebierałam nogami w miejscu i odliczałam czas do spotkania. Przygotowałam szybką sałatkę z ananasem, żółtym serem, jajkiem i kukurydzą. Upiekłam muffinki. Wiedziałam, iż przy gromadce dzieci nic się nie zmarnuje.
Po południu wsiedliśmy wszyscy do samochodu i pojechaliśmy za miasto. Moja kuzynka z mężem i dwóją dzieci niespełna rok temu przeprowadziła się do drewnianego domku znajdującego się w podwarszawskiej miejscowości. Po 30 minutach jazdy byliśmy na miejscu. Mężczyźni zaczęli rozpalać ognisko, my zaszyłyśmy się w kuchni, a dzieci biegały po podwórku. Po dłuższej chwili wszystko był gotowe.
Jest idealnie
Uwielbiam patrzeć na ogień. Czuję wtedy taki wewnętrzny spokój. Kiedy są przy mnie najbliżsi, ci, których najbardziej kocham, nie potrzeba mi do szczęścia już niczego więcej. Jest dobrze. Najlepiej. Lubię słuchać, jak skwierczą kiełbaski, uwielbiam smak pieczonego chleba i ziemniaków.
Wieczór zapowiadał się wspaniale. Dzieci (póki co) jeszcze się nie sprzeczały, nie wyrywały sobie zabawek. Nie marudziły, iż im się nudzi, iż są zmęczone, iż chcą jechać do domu. Siedzieliśmy dookoła ogniska, wspominaliśmy stare czasy. Rozmawialiśmy o wakacyjnych planach. – Zaraz zadzwonię po policję. Gaście to – usłyszeliśmy.
Czar prysł
Aż podskoczyłam, bo czegoś takiego się nie spodziewałam. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam sąsiada, który zmierzał w naszym kierunku. Starszy pan stanął przy płocie, zaczął wykrzykiwać i wymachiwać rękami. – Za palenie ogniska jest mandat. A zapachu tych waszych kiełbasek nie znoszę – powtarzał. Próbowaliśmy porozmawiać, dojść do jakiegoś porozumienia, ale on w ogóle nie słuchał tego, co do niego mówimy. Był święcie przekonany, iż to on ma rację. Tylko straszył policją. Groził, iż jak tego nie zgasimy, to będziemy mieć poważne problemy.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę przy ognisku, ale już nikt nie miał nastroju na biesiadowanie. Atmosfera się popsuła. Dokończyliśmy jedzenie, sprzątnęliśmy i wróciliśmy do mieszkania.
Kto miał rację?
Na początku byłam święcie przekonana, iż racja jest po naszej stronie. Możemy, mamy prawo rozpalić ognisko na "naszej" działce. Słowa sąsiada zasiały we mnie ziarno niepewności. Postanowiłam poszukać, dowiedzieć się więcej. Tak, by następnym razem wiedzieć, jak zachować się w takiej sytuacji.
"Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 7 czerwca 2010 r. w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów (Dz. U. Nr 109, poz. 719), w obiektach oraz na terenach przyległych do nich zabronione jest wykonywanie czynności, które mogą spowodować pożar lub jego rozprzestrzenienie się, a w szczególności:
rozpalanie ognia lub wysypywanie gorącego popiołu i żużla w miejscu umożliwiającym zapalenie się materiałów palnych (§ 4 ust. 1 pkt 5),
składowanie poza budynkami w odległości mniejszej niż 4 m od granicy działki sąsiedniej materiałów palnych, w tym pozostałości roślinnych, gałęzi i chrustu (§ 4 ust. 1 pkt 6)
używanie otwartego ognia i palenie tytoniu w odległości mniejszej niż 10 m od miejsca omłotów i miejsc występowania palnych płodów rolnych (§ 41 ust. 3),
wykonywanie czynności mogących wywołać niebezpieczeństwo pożaru (w tym
rozniecanie ognia w miejscach nie wyznaczonych do tego celu) w lasach i na terenach śródleśnych, na obszarze łąk, torfowisk, jak również w odległości do 100 m od granicy lasów (§
40 ust. 1)"– czytamy na stronie gov.pl.
Zgodnie z tym, co zostało napisane, ognisko rekreacyjne na swojej posesji możemy rozpalić. Na moje i wasze szczęście!