Czy zastanawiałeś się kiedyś, kim byłeś zanim się urodziłeś? Na jakim kontynencie toczyło się Twoje poprzednie życie? Czy byłeś żołnierzem, lekarzem, może kapłanem? A może… istotą z innej planety? Marek Heliosz – człowiek, który potrafi czytać w historii duszy jak w otwartej księdze – nie tylko zna odpowiedzi na te pytania, ale też potrafi z nich stworzyć precyzyjną mapę reinkarnacyjnej podróży.
JC: Docieranie do informacji związanych z historią duszy wymaga wrodzonego daru?
MH: Zdolność do odczytu takich informacji nie wymaga nadzwyczajnych predyspozycji. Można się tego nauczyć. U mnie ta zdolność nie jest nowa. To powrót do czegoś, czym zajmowałem się w poprzednich inkarnacjach. Teraz musiałem tylko dostosować się do współczesnych czasów. W mojej rodzinie takie umiejętności to nic nowego. Posiada je mój ojciec, ale miał je również mój dziadek i pradziadek, a być może jeszcze inni przodkowie. W moim przekonaniu, to nie jest dar, z którym trzeba się koniecznie urodzić.
JC: Czyli nie traktujesz tego jako „daru”, ale jako kompetencję, które można rozwijać?
MH: Dokładnie. Nie trzeba być medium, prorokiem czy guru. Zwykle te umiejętności są dziedziczone po przodkach, w konsekwencji po nas samych, ale jeżeli ktoś przejdzie odpowiednią ścieżkę to może taką zdolność opanować. To jest jak rzemiosło, ale żeby nabyć wprawy, trzeba po prostu ćwiczyć. Wymaga to trochę czasu, praktyki i wewnętrznej otwartości. To jest pewien proces, który czasem trwa wiele lat. Trzeba bowiem dojrzeć – emocjonalnie, uczuciowo, psychicznie i fizycznie.
JC: Co jest zatem potrzebne, by odczytywać historię duszy?
MH: Podstawowym narzędziem jest postrzeganie pozazmysłowe: świadomy sen, jasnoczucie, jasnowidzenie, jasnosłyszenie. Ale to dopiero początek. najważniejsze są także umiejętność analizy, szacunek do tego, co się odkrywa, pokora, otwartość i gotowość na to, co nieznane. Równie ważna jest intencja i uczciwość, bo pole informacyjne daje dostęp do tej wiedzy, tylko wtedy, gdy jesteśmy gotowi i działamy w zgodzie z etyką. To swoiste BHP duchowe. Do tego dochodzą jeszcze konkretne techniki: praca z wahadłem, regresja hipnotyczna, kamertony, a także radiestezja, którą porównuję do „łopaty dla rolnika”, ponieważ przyspiesza proces „wydobywania” w duszy.
JC: Gdzie znajdują się informacje o naszych wcieleniach?
MH: W polu kwantowym. W płaszczyźnie. Wokół nas. To jest z nami tożsame. Można czerpać z wielu różnych źródeł. Niezależnie od tego, gdzie te informacje są umieszczone, mamy do nich dostęp. Wymaga jednak przyzwolenia – zarówno wewnętrznego, jak i energetycznego. Dusza zresztą sama się chroni i ma swoje mechanizmy zabezpieczające. Odczyt historii duszy to nie zabawa – to odpowiedzialność, której nie wolno lekceważyć. Wszystko musi być zgodne z formalnymi standardami, bo pracuje się z danymi wrażliwymi. To jest praca prawie detektywistyczna, dlatego posiadam licencję detektywa.
JC: Odczyt historii mojej duszy był standardowy?
MH: Odczyt historii każdej duszy zaczynam od ogółu. Ilość inkarnacji pozwala określić poziom rozwoju duchowego, a choćby to, czy ktoś był żołnierzem, lekarzem, sędzią czy kapłanem. Osoby poniżej 400 inkarnacji zwykle nie interesują się duchowością. Nie są jeszcze gotowe, by zrozumieć głębokie aspekty duchowości. To jak rozmowa z dzieckiem, gdzie trzeba dobierać słowa. Powyżej tej liczby pojawia się gotowość do rozmów o tym, kim się było i kim się jest. Dokładnie tak jest w Twoim przypadku, ustaliłem, iż miałaś 562 inkarnacje ziemskie, a łącznie 746, z czego ponad 200 poza Ziemią. Byłaś ponad 200 razy żołnierzem – więc wiesz, czym jest dyscyplina. Ale to już za Tobą. Teraz czas na coś nowego. Profesje z przeszłości mają swoje przełożenie na obecne życie.
JC: A co z wcieleniami pozaziemskimi? Byliśmy gdzie indziej?
MH: Oczywiście. Większość dusz przybywa spoza Ziemi i wcielała się również poza naszą planetą. W twoim przypadku to ponad 200 razy. To znaczy, iż znasz inne warunki, inne cywilizacje. Można powiedzieć, iż jesteś kosmitką. Ale tak samo jak my wszyscy. Podczas regresji hipnotycznej widziałem siebie w miejscu, które nie było planetą, ale czymś na kształt statku w formie piramidy. Tam powstawały planety. Widziałem przygotowane do ekspedycji. Brałem udział w seryjnym procesie produkcji planet a dokładnie, w pokrywaniu skalistych globów strukturą przyrodniczą: glebą, roślinnością. Przypominało to niezwykle zaawansowaną drukarkę, ale do takiej technologii nie mamy jeszcze dostępu. To wszystko działo się w przestrzeni, w której nie było potrzeby jedzenia ani mierzenia czasu. Tam się po prostu działa od zadania do zadania.
JC: Jak wyglądają istoty w takich miejscach?
MH: To są istoty energetyczne, przybierające formę światła. Egzystują w częstotliwości 528 Hz, którą ludzie, na tej ziemi nazywają miłością – tej samej częstotliwości, którą znamy z kamertonów SOLFEGGIO. Nie łatwo jest to wszystko opisywać i przekazywać ludziom, którzy nigdy nie mieli takich doświadczeń. Taki świat jednak istnieje, podobnie jak alternatywne wersje nas samych. Jesteśmy kopiami kopii, żyjącymi równolegle w wielu równoległych czy różnych rzeczywistościach tak samo świadomych i tożsamych jak nasza rzeczywistość. Każda z tych wersji wykonuje inne zadania, ma inne doświadczenia i można się z nimi komunikować w czasie rzeczywistym lub w trakcie snu. To właśnie z tych wersji czasami też czerpię informacje. Zdarza się, iż w sytuacjach krytycznych, to nasze kopie „przejmują stery”. Takie zjawiska występują np. w nagłych przebłyskach odwagi, decyzjach podjętych „bez naszej świadomości”, efektach déjà vu czy w snach o alternatywnym życiu. Dlatego człowiek czasem mówi lub robi rzeczy, których „nie planował”. To po prostu pomoc od nas samych.
JC: To brzmi jak byśmy byli samoreplikującymi się kopiami. Czy jesteśmy istotami technologicznymi?
MH: Tak. I żyjemy w rzeczywistości, która jest bardziej technologiczna niż nam się wydaje. Planety to produkty ŚWIADOME I TOŻSAME, my jesteśmy produktami świadomymi. Naszym zadaniem jest poznanie siebie i kooperacja z własnymi kopiami. Wtedy osiągamy samowystarczalność duchową.
JC: Co można zyskać znając swoją historię duszy?
MH: Przede wszystkim podejmujemy adekwatne decyzje, rozumienie siebie. Poznanie wcieleń to jak analiza statystyczna. Wiesz, kim i gdzie byłaś, jakie masz kompetencje, co warto zamknąć, a co otworzyć. To pomaga w podejmowaniu świadomych decyzji, uzdrawianiu długów karmicznych, ruszaniu do przodu i działaniu zgodnym z planem duszy.
JC: Czyli historia duszy to nie tylko ciekawostka, ale praktyczne narzędzie?
MH: Zdecydowanie tak. To przewodnik. Ale nie chodzi o to, by być wiecznie prowadzonym. Chodzi o to, by być samowystarczalnym. Żyć świadomie, mieć wiedzę na temat swojej osoby, zasobów, historii i celów. Wiedzieć, kim się jest. I czego się chce od życia. Znać swoje ścieżki, akceptować swoje wcielenia, zrozumieć, iż każda rola – choćby ta trudna – była lekcją. Tylko wtedy możemy pójść dalej i planować kolejne inkarnacje.
JC: Rozmowa z Tobą to była nie tylko metafizyczna podróż, ale i filozoficzna opowieść o strukturze świadomości. To wiedza, która prowokuje do myślenia, ale także daje konkretne narzędzia do lepszego zrozumienia siebie.
Rozmawiała Jolanta Czudak