Historia pewnej teściowej – Nie uwierzysz, kogo właśnie spotkałam!

newsempire24.com 3 dni temu

*Historia jednej teściowej. – Nie uwierzycie, z kim się właśnie poznałam*

Kasia wpadła do domu, gwałtownie umyła ręce i od razu pomknęła do kuchni. Rodzice już siedzieli przy stole.

Dziewczyna przeprosiła za spóźnienie na obiad i zaczęła paplać o swojej niesamowitej nowinie. „Nie uwierzycie, kogo właśnie poznałam! Mój brat znalazł sobie dziewczynę. Śliczna, wesoła, rudawa. Jak słoneczko. Ma na imię Kinga. Pracuje na myjni samochodowej, tam gdzie my jeździmy umyć auto. Tam się poznali. Chyba jest między nimi poważnie. No super, nie?” – Kasia nie mogła się uspokoić. Szymon, ojciec dziewczyny, oderwał wzrok od talerza i z uśmiechem stwierdził, iż to dobrze, bo już zaczynał powątpiewać w orientację syna. Matka Kasi, Elżbieta, oburzyła się na uwagę męża i zmartwiła, iż syn znalazł sobie dziewczynę… na myjni.

„Ale kto tam może pracować? Tylko takie, co nigdzie indziej nie chcieli. Ani wykształcenia, ani manier, ani wychowania. I w ogóle wszystkie jakieś takie… nieatrakcyjne. Jednym słowem – myjniarki. Żadna z nich nie jest godna naszego syna!” – Elżbieta nie dawała za wygraną. Szymon nie zgodził się z żoną i stanął w obronie dziewczyn: „No co ty, nie gadaj tak. Ludzie są różni. Może dorabia, a sama studiuje zaocznie. To przecież nic złego, jak ktoś pracuje. Znaczy, zna wartość pieniądza. A i syna nie będzie o kasę nękać, skoro sama zarabia. A tobie od razu wszystko nie pasuje. choćby jej nie widziałaś! Może i śliczna jest. Nie wydaje mi się, żeby nasz syn wybrał byle jaką”.

Ale Elżbieta była w bojowym nastroju: „To pójdę i zobaczę tę piękność. Zobaczę, czym naszego syna omotała. Zrobię tak, iż ją z pracy wyrzucą – nie ma co się gapić na bogatszych chłopaków. Niech se znajdzie narzeczonego z niższej półki!”.

Następnego dnia Elżbieta rzeczywiście wybrała się na myjnię. Już od progu urządziła awanturę. Krzyczała, żeby zawołali jakąś Kingę, która wiesza się na szyi jej syna. Domagała się, by dziewczynę zwolniono za romansowanie z klientami. Ale Marlena, która przywitała kobietę w drzwiach, oznajmiła, iż nie zna takiej Kingi – może pracuje w innej zmianie? Proponowała przyjść jutro. Elżbieta oczywiście chciała natychmiast ośmieszyć „bezwstydną” Kingę i z hukiem wyrzucić z myjni. Ale cóż, musiała wracać do domu z kwitkiem. Obiecała jednak, iż wróci następnego dnia.

Marlena podeszła do Kingi i powiedziała, iż nie powinna wdawać się z klientami – za to faktycznie można stracić pracę, to choćby w regulaminie jest. Ale Kinga odparła, iż z Kamilem są już rok razem. Wcale nie chciała się z nim poznawać, ale on nalegał, nie dawał spokoju. Teraz chce ją przedstawić rodzicom, ale ona wciąż odkłada tę chwilę – najpierw chce skończyć studia, znaleźć porządną pracę, a dopiero potem poznać rodzinę Kamila.

Teraz jednak ta praca była Kingi potrzebna – studiowała, mieszkała w akademiku, a nie chciała ciągnąć pieniędzy od rodziców. Marlena obiecała, iż nie powie o incydencie kierownikowi, ale Kinga musi poprosić narzeczonego, żeby pogadał z matką. Żeby więcej nie przychodziła z awanturami na myjnię.

Wieczorem Kamil wpadł do domu i od progu strzelił: „Mamo, o co ci chodzi? Chcesz, żebym się z Kingą pokłócił? Na myjni pracuje tymczasowo. A w ogóle to każda praca jest szanowana. choćby jej nie znasz! To dobra i mądra dziewczyna. Kocham ją. jeżeli jeszcze raz pojawisz się na myjni, wyprowadzam się, zabieram Kingę, i będziemy żyć na swoim. choćby nas nie zobaczysz. Nie wtrącaj się w nasze sprawy. Chcę się z nią ożenić. I to moje ostatnie słowo”.

Elżbieta nic nie odpowiedziała. Znała charakter syna – nie rzucał słów na wiatr. Jak postanowił, tak zrobi. Nie chciała go stracić, więc uznała, iż więcej nie pójdzie na myjnię.

Minęły dwa lata. Kamil i Kinga wzięli ślub. Goście weselni byli zachwyceni. Elżbieta z dumą opowiadała, iż w organizacji wesela pomagała synowa – Kinga. Okazało się, iż to przystojna i bardzo mądra dziewczyna. Skończyła studia z czerwonym dyplomem, znalazła pracę w firmie i zarabia tyle samo, co jej syn. A do tego spodziewają się dziecka – Kinga jest w trzecim miesiącu. Kamil ledwo namówił ją na ślub, bo wolała najpierw pomieszkać na kocią łapę. Dobrze, iż Elżbieta posłuchała wtedy syna i nie mieszała się w sprawy młodych.

Szymon podszedł do żony i zaprosił ją do tańca. Szepnął jej do ucha, iż ma szczęście do żony – zupełnie jak ich syn. Dołączyli do młodych i zakręcili się w walcu.

A wy jak uważacie – czy matka powinna wybierać synowi żonę?

Idź do oryginalnego materiału