— I bez dzieci można żyć. Nic strasznego!

przytulnosc.pl 2 miesięcy temu

Marianna, 62-letnia matka Anny, nie mogła zrozumieć, co przyciągnęło jej córkę do takiego człowieka jak Piotr. W jej oczach był egoistą, który choćby w Afryce pozostałby egoistą. Widziała w nim normalnego mężczyznę tylko wtedy, gdyby nie porzucił swojej pierwszej żony z dwójką dzieci. Swoje zdanie wyrażała z niezafałszowanym oburzeniem, uważając Piotra za niegodnego mężczyznę dla swojej córki.

Anna była w małżeństwie z Piotrem osiem lat. Zdołali zbudować wspólną przyszłość, kupić mieszkanie, samochód, zrobić remont i podróżować. Ale, jak to bywa w każdej szczęśliwej historii, było „ale”, i w ich przypadku było to pragnienie Anny, by zostać matką. Marzyła o dzieciach, ale napotkała nieprzezwyciężoną przeszkodę – Piotr nie chciał mieć z nią wspólnych dzieci. Jego dwójka dzieci z pierwszego małżeństwa wystarczała mu w zupełności.

Marianna nie mogła się z tym pogodzić. Widziała, jak jej córka cierpi z tego powodu i ciągle ją wspierała w dążeniu do zmiany sytuacji. Matka uważała, iż Piotr nie szanuje Anny i przewidywała, iż może ją nagle opuścić, tak jak to zrobił z pierwszą żoną.

Anna, mimo ostrzeżeń matki, przez cały czas walczyła o swoje szczęście. Próbowała przekonać Piotra do dziecka, ale on pozostawał nieugięty. Dla niego wolność i niezależność były ważniejsze niż rodzinne więzi. Wolał nie myśleć o trudach rodzicielstwa i przekonywał Annę do tego samego.

Jednak Anna nie mogła zrezygnować ze swojego marzenia o macierzyństwie. Rozumiała, iż narodziny dziecka mogłyby zmienić jej życie, ale nie była gotowa porzucić swojego męża. Czuła, iż to jej jedyna szansa na rodzinne szczęście, choćby jeżeli miałaby poświęcić swoje pragnienia.

Marianna wciąż nalegała, iż czas ucieka, i Anna musi działać, zanim będzie za późno. Proponowała córce, aby znalazła innego mężczyznę, który chciałby z nią mieć dziecko, lub urodziła od Piotra i wychowywała dziecko sama. Dla niej ważniejsze było, aby Anna była szczęśliwa, choćby jeżeli oznaczałoby to rozstanie z Piotrem.

Wszystko to tworzyło napiętą atmosferę w rodzinie. Anna stanęła przed wyborem między swoimi pragnieniami a pragnieniami męża, między swoją matczyną marzeniem a stabilnością życia rodzinnego. Marianna starała się wspierać córkę, ale czasem jej rady wydawały się zbyt radykalne.

Coraz bardziej oczywiste stawało się, iż w ich relacjach narasta napięcie. Anna zdawała sobie sprawę, iż czas nieubłaganie mija i jej szansa na macierzyństwo stopniowo maleje. Mimo to, nie mogła podjąć decyzji o dalszych krokach. Każdego dnia zmagała się ze sobą, gdyż wybór nie był prosty — zostać z Piotrem i zrezygnować ze swojego marzenia czy zaryzykować wszystko i zdecydować się na rozstanie.

Dla Marianny decyzja wydawała się oczywista. Widziała, jak jej córka cierpi z powodu tej sytuacji, i uważała, iż Anna powinna działać zdecydowanie. Matka była gotowa wspierać córkę w każdej decyzji, byleby ta była szczęśliwa. Jednak Anna była zawieszona między pragnieniem zachowania małżeństwa a pragnieniem zostania matką.

Dla Piotra kwestia dzieci nie była choćby tematem do dyskusji. Był tak pewny swojego stanowiska, iż nie chciał słuchać argumentów Anny. Jego pragnienie zachowania wolności i niezależności było dla niego najważniejsze. W tym konflikcie nie widział kompromisu.

Po miesiącach bolesnych rozważań Anna podjęła ostateczną decyzję. Zrozumiała, iż nie może dalej żyć w tym napięciu. Anna poczuła, iż musi iść naprzód, choćby jeżeli oznaczało to rozstanie z Piotrem. Zrozumiała, iż swoje szczęście może znaleźć tylko tam, gdzie będzie mogła być sobą.

Marianna wsparła decyzję córki i pomogła jej przejść przez ten trudny okres. Wspólnie znalazły siłę i determinację, by iść naprzód, mimo wszelkich trudności. Anna zrozumiała, iż jej życie nie powinno zależeć od decyzji innych ludzi i iż tylko ona sama może zdecydować, co jest dla niej ważne i jaką cenę jest gotowa za to zapłacić.

W ten sposób historia Anny i Piotra stała się historią odwagi i poświęcenia, historią o tym, jak ważne jest podążanie za własnymi marzeniami, mimo wszelkich przeszkód. Anna zrozumiała, iż jej własne szczęście nie może być poświęcone dla czyichś przekonań i iż tylko ona może wybrać swoją drogę do szczęścia, choćby jeżeli ta droga będzie długa i trudna.

Idź do oryginalnego materiału