IKONOWICZ: Urodzić i przetrwać

angora24.pl 3 tygodni temu

2800 zł to bardzo duża kwota. Kiedy dziecko przyjdzie na świat, zasiłek macierzyński może być niewystarczający. Mąż odpłynął w siną dal. A jego główny problem to problem alkoholowy. Do niedawna chodziła jeszcze do pracy przy montażu okien, ale w końcu wylądowała w szpitalu, bo praca zaczęła zagrażać ciąży. Na domiar złego zapukali do niej wierzyciele męża, z którym właśnie bierze rozwód, i wpisali się na hipotekę mieszkania. Dług to 25 tys. zł. Może doprowadzić do licytacji.

Marzena wie, iż jako samotna matka nie będzie w stanie zarobić na raty bankowe i spłatę zobowiązań męża. On sam zaś bimba sobie, bo jest nieściągalny. Wystąpiła więc do banku o restrukturyzację i udało jej się zmniejszyć ratę do 2 tys. zł. To jednak wciąż za duży ciężar. Zamierza, gdy tylko to będzie możliwe, wrócić do pracy. Przed ciążą zarabiała przyzwoicie, jakieś 4,5 tys. zł na rękę, a w weekendy pracowała przy weselach, z czego wpadało jej dodatkowo 2 tys. zł co tydzień. Pomysł, iż państwo udzieli matkom wracającym po porodzie do pracy zasiłku na opiekę nad dzieckiem, jest znakomity. Tylko czy Sejm zdąży z tym projektem do grudnia?

Marzena jest pełna energii. Przyjechała do Warszawy swoim starym fiatem punto. Wierzy, iż jej się uda, bo przecież robi co w jej mocy, żeby ona i jej przyszła pociecha miały gdzie mieszkać. Ciąża to skutek kolejnego nieudanego związku. Jej matka jest inwalidką w podeszłym wieku i nie jest jej w stanie pomóc w opiece nad noworodkiem. Pozostała rodzina mieszka na Mazurach i adekwatnie nie ma z nią kontaktu. Może więc liczyć tylko na siebie.

Do Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej przybywa wiele osób nieporadnych życiowo. Kobiet w depresji, schorowanych, załamanych. Oczywiste jest, iż bez naszej pomocy sobie nie poradzą. I my te osoby wyciągamy z kłopotów. W większości wypadków. Ale ten jest zdumiewający. Pokazuje bowiem, jak pełna energii, pracowita i pozytywnie myśląca młoda kobieta może stanąć na skraju bezdomności, mimo iż nie popełniła żadnego błędu. Mimo iż groźba utraty dachu nad głową nie wynika z jej działań czy zaniechań.

A tam, gdzie ktoś nie daje rady, tam wkraczamy my, społecznicy. Nie wiemy jeszcze dokładnie jak, ale postaramy się uratować Marzenę i jej dziecko. A może poradzi sobie sama?

Idź do oryginalnego materiału