Ja — mama dwóch wspaniałych, cudzych dzieci

przytulnosc.pl 5 godzin temu

Mam trzydzieści pięć lat. Prowadzę udany biznes. Mój mąż zmarł cztery lata temu na chorobę serca. I wiecie, tego dnia zdecydowałam, iż nigdy więcej się nie ożenię i nie będę próbować zastąpić go inną osobą.

Może rzeczywiście kochałam go zbyt mocno i kocham go do dziś.

Ale samodzielne życie też nie było opcją. Wtedy postanowiłam, iż cokolwiek się stanie, wezmę dziecko, które zostało porzucone przez rodziców.

Po śmierci mojego męża, trzy miesiące później zdecydowałam się adoptować chłopca. Dowiedziałam się, iż w „Okno życia”, przy porodówce, ktoś zostawił noworodka.

Starałam się jak najszybciej zebrać niezbędny pakiet dokumentów. I mi się to udało. Następnie było wiele kontroli z różnych instytucji, które również wydały pozytywną opinię na mój temat i na temat warunków mieszkaniowych.

Już po kilku dniach mój syn był ze mną. Pokocham go jak własnego. Nadałam mu imię na cześć mojego męża. Bardzo mi było miło, iż mogę nazywać syna imieniem osoby, która była dla mnie całym światem. Byłam szczęśliwa, iż moje usta mogą je wypowiadać, a uszy je słyszeć.

Syn dorastał i zaczął prosić o siostrzyczkę.

Szczerze mówiąc, nie byłam przeciwną. Mój biznes jest dobrze zorganizowany, mogę obserwować wszystkie procesy przez laptopa i wszystko kontrolować.

Kiedy przyszłam do domu maluszka i powiedziałam, iż chciałabym podarować szczęście jeszcze jednemu dziecku — bardzo mnie serdecznie przyjęli. I od razu prowadzili mnie do jednego z pokoi. Tam, w łóżeczku, była dziewczynka, całkiem mała, miała zaledwie trzy dni. Pokocham ją od pierwszego wejrzenia i zdecydowałam, iż będzie nasza.

Z niezbędnymi dokumentami i kontrolami byłam zaznajomiona, więc wszystko zrobiłam znacznie szybciej.

Teraz mieszkamy we troje: ja, syn i córka. Jesteśmy najszczęśliwszą rodziną na całym świecie.

Idź do oryginalnego materiału