Jak sprawić, by córka męża wyjechała do babci? Nie mogę zaakceptować jego dziecka.
Wyszłam za mężczyznę, który ma córkę z poprzedniego małżeństwa. Jej matka porzuciła dziewczynkę i odjechała za granicę z nowym partnerem, zostawiając dziecko na jego głowie. Teraz żyję w piekle, próbując dogadać się z obcą córką w naszym domu w Otwocku. Marzyłam o szczęśliwej rodzinie, a dostałam kapryśną, niegrzeczną dziewczynkę, która zatruwa mi życie. Teraz jestem w ciąży i potrzebuję, żeby wyjechała do babci. Ale jak to zrobić, by sama chciała odejść?
Kiedy tylko zaczęliśmy się spotykać z Łukaszem, jego córka Kinga częściej mieszkała u babci. Widziałam ją rzadko i myślałam, iż dam radę zaakceptować dziecko jako część jego życia. Ale po ślubie wszystko się zmieniło. Teściowa oznajmiła, iż ciężko jej radzić sobie z wnuczką, i przeprowadziła Kingę do nas. Próbowałam znaleźć z nią wspólny język, ale moje wysiłki rozbijały się o mur jej obojętności i bezczelności. Nie słucha mnie, ignoruje, jakbym była powietrzem. Co gorsza – to ona rządzi w domu, rozrzuca rzeczy i skarży się ojcu lub babci przy każdej okazji.
Codziennie słyszę te same kazania od teściowej: „Bądź cierpliwsza, Ania, znajdź sposób!”. Łukasz też prosi o wyrozumiałość, ale dlaczego mam pobłażać dwunastolatce, która otwarcie się wymądrza? Nie jest moja i nie chcę być jej opiekunką! niedługo urodzę własne dziecko i nie zamierzam znosić jej zachcianek. Dlaczego nikt jej nie wychowuje, nie stawia do pionu? Łukasz i jego matka rozpieszczają Kingę, przymykając oko na jej chamstwo i lenistwo. jeżeli tak dalej pójdzie, wyrośnie z niej rozwydrzona egoistka.
Kinga to bałaganiara i leń. Zostawia brudne naczynia, rozrzuca ubrania, a sprzątać za nią muszę ja. Jestem w szoku od jej zachowania – podstępna, przewrotna, robi wszystko, żeby wyprowadzić mnie z równowagi. Łukasz pracuje do późna i często zostajemy z Kingą same. Nie jest już mała, ale według męża i teściowej nie wolno jej zostawić samej. Dlaczego mam poświęcać swój czas i nerwy? Też chcę pracować, odpoczywać, żyć swoim życiem!
Teściowa wpada na parę godzin, sładzia się z Kingą, a potem zaczyna mnie dręczyć: „Dlaczego się z nią nie bawisz? Nie wychowujesz?”. Naprawdę wierzy, iż powinnam przejąć wszystkie obowiązki związane z córką Łukasza. Ich presja mnie dusi. Gdyby nie wymagali ode mnie niemożliwego, może bym się pogodziła z sytuacją. Ale teraz żałuję, iż związałam się z mężczyzną „z bagażem”. Kinga nigdy nie stanie mi się bliska i nie chcę udawać.
Wszystko komplikuje moja ciąża. Nie chcę odchodzić od Łukasza – kocham go, a on stara się łagodzić nasze spory. Ale dłużej nie wytrzymam pod jednym kątem z Kingą. Jej matka dzwoni raz do roku, przysyła tanie podarunki, ale nie zabiera córki. Kinga tęskni za nią i widzę, jak bardzo ją to boli. Ale jej ból nie zbliża jej do mnie – wręcz przeciwnie, odreagowuje swoją złość na mnie, szczerzy zęby, odpowiada opryskliwie.
Marzę, by Kinga wyjechała do babci. To byłoby idealne rozwiązanie. Teściowa mieszka niedaleko, kocha wnuczkę i mogłaby ją wziąć do siebie. Ale jak to zorganizować? Kinga kurczowo trzyma się ojca, a on nie chce jej puścić. Próbowałam mówić do niej łagodnie, sugerować, by więcej czasu spędzała u babci, ale tylko prycha ze złością. Może gdybym była surowsza, sama by odeszła? A może należy porozmawiać z Łukaszem, by przekonał matkę do zabrania Kingi? Nie wiem, co robić, ale czuję, iż jeszcze trochę – i zwariuję.
Moja ciąża wszystko utrudnia. Chcę spokoju w domu, chcę przygotowywać się do narodzin swojego dziecka, a nie marnować nerwy na nie swoją córkę. Kinga jest częścią przeszłości Łukasza, ale nie muszę przez nią cierpieć. Jak sprawić, żeby odeszła, nie niszcząc naszej rodziny? Jestem na krawędzi i potrzebuję wyjścia…