Jedna dusza, dwa serca

newsempire24.com 3 dni temu

Jedna dusza na dwoje

Gdy w rodzinie przyszły na świat dwie córki identyczne jak dwie krople wody, choć wszyscy spodziewali się bliźniaczek, to jednak Marzena w szpitalu na początku się przestraszyła. Przyniesiono je na karmienie i pozostawiono z nią w sali.

— Jak ja je rozróżnię? — myślała. — Wiedzieć to jedno, ale gdy już tutaj są, moje kochane, dwie takie same…

Jednak Marzena gwałtownie przywykła do swoich dziewczynek i niedługo rozpoznawała je po znakach znanych tylko jej. Reszta świata wciąż je myliła.

Ola i Ala rosły, były nierozłączne, chodziły razem do przedszkola, potem do szkoły. Gdy były w liceum, znały już wiele legend o bliźniętach — na przykład starożytni Grecy uważali je za dzieci bogów. Istnieje choćby gwiazdozbiór Bliźniąt. A poza tym od zawsze mówiono, iż bliźnięta mają jedną duszę na dwoje, myślą tak samo.

Ola i Ala naprawdę chorowały razem — gdy jedna zaczynała gorączkować, druga zaraz po niej. Czasem wpadały w podobne sytuacje. Najczęściej jednak mylono je z powodu uderzającego podobieństwa. choćby charakterami i nawykami kilka się różniły. Gdy podrosły, podkochiwały się w tych samych chłopakach.

Nadszedł czas matur. Obie uczyły się dobrze i planowały studia. W ferie zimowe Ala nagle zachorowała, czuła się okropnie. Ola czekała, iż zaraz i ją to dopadnie. Ale dni mijały, a chorowała tylko Ala. Rodzice zawieźli ją do szpitala na badania. gwałtownie zdiagnozowano u niej straszną chorobę — białaczkę.

— Trzeba było przyjść wcześniej — powiedzieli lekarze. — Chociaż rozumiemy, gdy nie ma objawów, kto by się sam zgłaszał?

Ala chorowała około pół roku. Wiosną odeszła. Ola w tamtej chwili była w szkole, ale gdy siostra umarła, poczuła nagły, przeszywający ból w piersi. Serce waliło jej jak szalone, jakby chciało wyskoczyć. Omal nie zemdlała.

Rodzice bali się o Olę. Bali się, iż nie zniesie śmierci siostry. Ona sama też czekała, iż zaraz zachoruje jak Ala. Zgłosili się z nią do szpitala, ale badania nic nie wykazały — była zdrowa.

Wszyscy w rodzinie ciężko przeżywali odejście Ali. A siostra zadawała sobie pytanie:

— Dlaczego to spotkało Alę? Dlaczego ją, a nie mnie? Czuję, jakby odebrało mi część mnie samej.

Matka martwiła się o Olę.

— Córeczko, masz matury. Jak sobie poradzisz? Postaraj się zdać jak najlepiej. Teraz musisz robić wszystko za siebie i za siostrę.

Ola skinęła głową, zebrała się w sobie i zdała świetnie.

Wszyscy przeżywali rodzinną tragedię, ale Ola coś zrozumiała:

— Mamo, postanowiłam iść na medycynę. Nagle poczułam, iż chcę pomagać ludziom i walczyć z tymi przeklętymi chorobami.

— No cóż, córeczko, my z tatą wspieramy twój wybór i zrobimy wszystko, byś go zrealizowała — powiedziała Marzena, przytulając córkę.

Z czasem ból po stracie siostry nieco złagodniał, ale Oli wciąż jej brakowało. Kochała Alę — nikt nie rozumiał jej tak dobrze jak ona.

— Mamo, czuję, iż moje życie podzieliło się na „przed” i „po” — mówiła matce, a ta doskonale ją rozumiała, bo sama tak miała.

Minęły lata. Ola była już na ostatnim roku studiów, gdy w jej życiu pojawiła się miłość. Poznała Jacka i można powiedzieć, iż po raz pierwszy od dawna znów się szczerze uśmiechała. Miłość dała jej nowe siły, nowe życie.

Spotykali się od trzech miesięcy, gdy pewnej nocy przyśniła jej się Ala. Siostra machała ręką, jakby coś pokazując. Ola obudziła się zdezorientowana. Ala nigdy wcześniej jej się nie śniła — to był pierwszy raz.

— Muszę pojechać na grób Ali — pomyślała rano. — Potem pójdę do kościoła, zapalę świeczkę.

Matka poparła jej decyzję.

W drodze na uczelnię zadzwoniła do Jacka. Umówili się, iż po zajęciach wpadnie do niego.

— Jacek, wybacz, ale po studiach jadę na cmentarz. Muszę. Potem wstąpię do kościoła.

— No dobrze, Olu, skoro musisz, to musisz. Rozumiem. Całuję — odparł.

Na uczelni odwołano ostatnie dwa wykłady. Ola ucieszyła się — zdąży wcześniej na cmentarz i jeszcze zajrzy do Jacka. Będzie zaskoczony, ma dziś wolne. Po kościele spojrzała na zegarek — czasu było sporo, postanowiła jechać do niego.

Dziwne, ale drzwi do mieszkania Jacka były otwarte. Delikatnie pchnęła je, weszła do pokoju i nie uwierzyła własnym oczom. Jacek był z inną dziewczyną. Zamarła. Oni też spojrzeli na nią zaskoczeni. Jacek zrozumiał, iż zapomniał zamknąć drzwi, gdy przyszła jego „znajoma”.

— Ola?! — zerwał się.

— Nie chcę cię więcej widzieć! — krzyknęła i wybiegła.

Oczywiście, łatwiej było powiedzieć niż znieść to wszystko. Ale gdy się uspokoiła, pomyślała:

— Dobrze, iż stało się to teraz, a nie później. Przecież już mówił o ślubie. A gdyby zdradził po? I kto wie, jak długo by mnie okłamywał?

Jacek próbował się tłumaczyć, przepraszał, obiecywał, iż to się nie powtórzy.

— Nie wierzę ci i nigdy nie uwierzę. Wynoś się, powiedziałam, iż nie chcę cię widzieć. Jesteś obrzydliwy — odcięła się. Nie zamierzała wybaczać.

Potem Jacek zniknął, ale usłyszała o nim od przyjaciół.

— Ola, twój Jacek pożyczył od nas pieniądze i nie oddaje. Mówił, iż z twoją zgodą, iż ty za niego spłacisz.

Dobrze zrobiła, iż mu nie uwierzyła. To była jej bliska przyjaciółka, zamężna, z dzieckiem. Na pewno by jej nie okłamała. Ola musiała oddać te pieniądze. Postępek Jacka był podły, ale utwierdził ją tylko, iż dobrze zrobiła, nie dając mu drugiej szansy.

I wtedy przyszło jej do głowy — sen, w którym pojawiła się Ala. Machała ręką, jakby coś pokazywała. Chyba chciała ją ostrzec, uchronić przed błędem. Może w ten sposób próbowała powiedzieć, iż nie warto wiązać się z Jackiem na poważnie? Ola zaczęła łączyć fakty i doszła do wniosku, iż Ala jest przy niej, niewidzialna, ale obecna. Zawsze to czuła, nigdy o siostrze nie

Idź do oryginalnego materiału