Temat Halloween na religii
"Pochodzę z rodziny katolickiej, która obchodzi wszelkie święta kościelne typu Wielkanoc, Boże Narodzenie czy Wszystkich Świętych. W naszym domu na co dzień nie ma jednak aż tak dużego natężenia religii: dzieci chodzą na katechezy w szkole, czasem pójdziemy na niedzielną mszę, ale nie jest to regularne. Ostatnio na katechezie u córki, która uczęszcza do 6 klasy szkoły podstawowej, miała miejsce nieprzyjemna sytuacja" – rozpoczyna swój list mama 11-letniej dziewczynki.
"Widziałam, iż publikujecie ostatnio artykuły na temat religii i Halloween, więc postanowiłam podzielić się również naszą historią. Na lekcji w zeszłym tygodniu siostra zakonna, która prowadzi religię, zaczęła opowiadać o tradycji 'obcowania świętych' i tym, dlaczego w kościele katolickim tak samo istotny jest 1 i 2 listopada. Mowa była o wizycie na cmentarzu, pielęgnowaniu pamięci o zmarłych. Po chwili katechetka zaczęła mówić o Halloween i tym, jak to święto stoi w opozycji do Kościoła katolickiego".
Przestrzegała przed opętaniem
Mama dziewczynki opowiada o tym, jak przebiegała katecheza dotycząca święta zmarłych: "Córka opowiedziała mi, iż zakonnica zaczęła straszyć dzieci piekłem i przestrzegać, iż jeżeli będą obchodziły Halloween, to prawdopodobnie zostaną opętane, bo to święto czczenia szatana. Uczniowie trochę się oburzyli i zaczęli tłumaczyć nauczycielce swoje stanowisko.
Chodziło o to, by nie dorabiać ideologii i nie straszyć dzieci, tylko dlatego, iż chcą się bawić: przebierać, urządzać imprezy i zbierać słodycze. Wywiązała się dyskusja o tym, czy traktowanie tego święta jako rozrywkę również jest złe.
Moja córka powiedziała, iż według niej to nic groźnego, bo swoim zachowaniem ci, którzy się bawią i zbierają słodkości, przecież nikogo nie krzywdzą. Katechetka dała jej do zrozumienia, iż według naszej religii to grzech, bo to czczenie obcych bóstw. Moje dziecko na te słowa parsknęło i powiedziało, iż to sytuacja jak na tym satyrycznym obrazku dotyczącym Halloween".
Żart o zbieraniu cukierków
"Rysunek żartuje sobie z sytuacji chodzenia po domach, przebierania się i zbierania słodyczy. W październiku to zło według Kościoła, ale w styczniu, kiedy nie jest związane z Halloween i nazywa się 'kolędowaniem', dla środowiska kościelnego jest już ok. Klasa zaczęła się śmiać i żartować.
Zakonnica natomiast bardzo się zezłościła i skończyło się to jedynką w dzienniku dla córki. Moje dziecko było oburzone tym, iż za własną opinię dostała na lekcji negatywną ocenę. Dlatego też opowiedziała mi całą sytuację dokładnie ze szczegółami, bo uważa, iż za takie zachowanie nie powinno dostawać się jedynek. Zgadzam się z nią, jestem zdania, iż oceny powinno się stawiać za wiedzę, którą uczeń wynosi z lekcji, a nie jego światopogląd czy opinię.
Zamierzam z tą sprawą udać się do dyrekcji szkoły, bo nie ma we mnie zgody na to, by za wyrażanie swojej opinii moje dziecko dostawało oceny. jeżeli już, to raczej ocena powinna dotyczyć zachowania, czyli trafna byłaby uwaga w Librusie zamiast oceny ze stanu wiedzy przedmiotowej" – kończy swój list poruszona mama 6-klasistki.