**Dziennik osobisty**
„O, Kasiu, jak dobrze, iż cię spotkałam pod klatką! Nie muszę choćby wchodzić na górę!” – ledwo łapiąc oddech, wypaliła Antonina, świekra Katarzyny.
„Dzień dobry!” – odparła lekko zaskoczona Katarzyna.
Nie można powiedzieć, iż ich relacje były złe. Po prostu świekra rzadko ich odwiedzała, bo cały swój czas poświęcała córce, Małgorzacie.
„Kasiu, pożyczysz dziesięć tysięcy? Małgosi i Jasiowi trzeba kupić różne rzeczy przed wyjazdem do sanatorium. Ceny teraz kosmiczne, sama rozumiesz…” – świekra przewróciła oczami i cmoknęła językiem.
Katarzyna znów poczuła, jak gotuje się w środku. Ile razy w myślach krzyczała: „Nie jestem bankomatem!”. Powiedziałaby to zarówno świekrze, jak i Małgorzacie – prosto w twarz, żeby skończyć z tym wiecznym żebraniem.
Ale nie mówiła. Antonina to matka jej męża, Adama, babcia ich córki, Zosi. Konflikt oznaczałby rozpad rodziny. Adam musiałby wybierać między żoną a matką. Dlatego Katarzyna milczała. Tym razem jednak sięgnęła do portfela w milczeniu.
…Katarzyna wracała z pracy w kiepskim humorze. Kontrola w firmie, szef wyżywa się na wszystkich, a tu jeszcze zakupy, obiad, lekcje z Zosią…
„Mamo, pomożesz mi z projektem o ptakach?” – Zosia wybiegła na spotkanie.
„Jasne, kochanie. Zaraz się przebiorę i zajmiemy się tym.”
W sypialni Adam oderwał wzrok od telewizora.
„Znów problemy w pracy?”
„Jak zwykle. A ty coś przelałeś matce?”
„Pięć tysięcy. Dla Jasia na wiosenną kurtkę.”
„Adam, może już wystarczy? Jasio ma ojca – niech on go ubiera! Dlaczego ich problemy zawsze spadają na nas?”
„Kasia, nie dramatyzuj. Wiesz, jaka tam sytuacja…”
„Jaka? Małgosia nie chce pracować, eks nie płaci alimentów, a twoja mama oddaje całą emeryturę. Dlaczego Zosia ma rezygnować z zajęć, bo my musimy ich utrzymywać?”
„Nie kłóćmy się… Pomogę z obiadem.”
Małgosia, młodsza siostra Adama, pięć lat temu wyszła za „bogatego biznesmena”, Igora. Chwalili się wyjazdami do Egiptu, aż wyszło, iż żyli na kredyt. Igor zniknął, a Małgosia została z długami i dzieckiem.
Początkowo Katarzyna i Adam pomagali – opłacali czynsz, dokładali do jedzenia. Ale kiedy Katarzyna zobaczyła Małgosię w kawiarni z ciastkiem, wybuchła.
„Co ty tutaj robisz?”
„Przekąszam. A co?”
„Przecież my wam pomagamy!”
„Więc co, mam żyć jak asceta? Ty możesz, a ja nie?”
Wieczorem Antonina zalała Katarzynę potokiem oskarżeń: „Niewdzięczna, chciwa, niszczysz rodzinę!”.
„Niech Małgosia znajdzie pracę zamiast wydawać nasze pieniądze w kawiarniach!” – broniła się Katarzyna.
„Co? Wypuścić Jasia do przedszkola? Toż on ciągle chory!”
„Zosia chodziła od półtora roku i żyje.”
„Wara od nas! Znajdę pracę, ale dziecka nie oddam!” – Antonina zatrzasnęła drzwi.
Nastała cisza. Adam martwił się, ale Katarzyna tłumaczyła: „Małgosia jest dorosła. Niech weźmie się w garść”.
Pewnego dnia spotkali całą trójkę w galerii handlowej z torbami pełnymi zakupów.
„Małgosia znalazła pracę! Sami się utrzymujemy!” – Antonina rzucała triumfalne spojrzenia.
Okazało się, iż Małgosia znów wzięła kredyt. Gdy bank zaczął domagać się spłat, znów przyszli po pomoc.
„Tym razem to już koniec” – postanowili z Adamem.
Ale Antonina znów zadzwoniła:
„Małgosia poznała przedsiębiorcę, Pawła Obuchowskiego. On ją zatrudnił!”
Katarzyna pobladła. Szef wspominał, iż Obuchowski to oszust.
„Dzwoń do niej!”
„Nie wtrącajcie się w moje życie!” – odcięła się Małgosia.
Postanowili, iż nie będą już płacić za czyjeś „szczęście”.
**Lekcja:** Niekiedy najlepszą pomocą jest… przestać pomagać. Inaczej ktoś inny będzie żył twoim kosztem – bez końca.