Jest niedowidzącą mamą. Jak sobie radzi? "Moja codzienność to splot wielu trudności"

gazeta.pl 2 dni temu
Zdjęcie: Shutterstock, autor: Reshetnikov_art


Sylwia od dwóch lat jest mamą. Niedowidzi, czyli jak sama wyjaśnia "znajduje się w grupie osób pomiędzy widzącymi a niewidomymi". Oznacza to, iż jeszcze "coś" dostrzega, ale wiele rzeczy jej umyka. Każdego dnia musi się więc mierzyć z wieloma trudnościami, jest to o tyle trudne, iż pociechę wychowuje samodzielnie. Jak sobie radzi?
Sylwia jest osobą niedowidzącą. "Na początku się wstydziłam, ukrywałam to"
Jak wygląda życie osoby niedowidzącej? Jak przyznaje Sylwia - łatwo nie jest. Wielokrotnie zdarza jej się, iż coś jej umyka. Nie widzi jaki autobus nadjeżdża, na ulicy zdarzyło jej się wpaść na różne przeszkody, które "pojawiają się w polu widzenia, choć chwilę temu była pewna, iż ich tam nie było".


REKLAMA


Nigdy też nie wychodzę na zewnątrz bez okularów dostosowanych do mnie (silnie przyciemnianych), gdyż bez tych okularów funkcjonowałabym na zewnątrz jak osoba niewidoma – widzę tylko łunę światła


- opowiada moja rozmówczyni. Jej problemy ze wzrokiem pojawiły się w okresie dojrzewania. Najpierw zaczęła mieć problemy z widzeniem czytanego tekstu. - Przez studia jeszcze jakoś przebrnęłam, chociaż pod koniec było już mi bardzo ciężko. Dodam, iż wtedy jeszcze nie korzystałam z żadnych udogodnień ani ułatwień, typu powiększalnik czy syntezator mowy. Zdecydowanie byłoby mi łatwiej, ale na tamten moment byłam jeszcze nie gotowa na to, aby się otwierać przed innymi osobami i mówić o mojej niepełnosprawności. Wolałam udawać, iż widzę, chociaż w rzeczywistości widziałam już naprawdę słabo - dodaje.


Zobacz wideo Co to są sercowe pośladki (martwe pośladki) i dlaczego problem dotyczy zwłaszcza matek?


Z biegiem lat kobieta uświadomiła sobie jednak, iż potrzebuje pomocy i wsparcia. W 2018 roku rozpoczęła pracę w Polskim Związku Niewidomych. W tym miejscu poznała wiele osób, które zmagają się z takim problemem jak ona. Przestała w końcu wstydzić się swojej niepełnosprawności, jak sama przyznaje - otworzyła się na innych i na świat.
Życie niedowidzącej mamy. "Jest wiele trudności, z których inni nie zdają sobie sprawy"
Sylwia dwa lata temu została mamą. Z powodu schorzenia siatkówki miała wskazanie do cesarskiego cięcia. - Oczywiście życie życiem i o mały włos nie urodziłam naturalnie. W ostatniej chwili trafiłam na blok i wszystko się udało - opowiada. Niektórzy mogą myśleć, iż była inaczej traktowana, niż pozostałe, w pełni zdrowe, widzące pacjentki. Nic bardziej mylnego.


Pamiętam, iż gdy usłyszałam, iż na następny dzień będę przenoszona na zwykłą salę i tam będę musiała sobie radzić sama – popłakałam się. Bałam się, iż może być trudno… To był trochę lęk przed nieznanym. Na szczęście dałam radę


- relacjonuje moja rozmówczyni. Po wyjściu ze szpitala zdecydowała się zamieszkać z mamą w domu rodzinnym. Przyznaje, iż jej wsparcie w tym momencie było bardzo potrzebne. - Ze zmianą pieluszki nie miałam i nie mam żadnych problemów. To jeszcze widzę. Gorzej z jakimiś zmianami na skórze, wpuszczaniem kropli do oczu czy czyszczeniem uszu. Oczywiście dużą trudnością dla mnie było i jest przez cały czas obcinanie paznokci dziecku. Kiedyś próbowałam zrobić to na wyczucie dotykowe, ale jakoś mi nie szło i w sumie zaprzestałam prób - opowiada Sylwia.


Niedowidząca mama dzielnie radzi sobie z codziennością Shutterstock, autor: Kinga


Kobieta przyznaje, iż osoby w pełni widzące choćby nie zdają sobie sprawy z tego, jak wiele rzeczy mają ułatwione. Ona robi wszystko zdecydowanie wolniej, niekiedy z pewnymi obawami, czy wszystko uda się tak, jak powinno. Otwarcie mówi, iż frustrująca bywa świadomość, iż w wielu przypadkach jest się uzależnionym od pomocy innych.


Moja codzienność to splot wielu trudności, z którymi muszę się mierzyć. To słaby wzrok, problemy z kręgosłupem, samotne macierzyństwo… Generalnie nie mam czasu dla siebie. Powrót do pracy zaraz po skończeniu urlopu macierzyńskiego nie był łatwy. Dziecko uczęszcza do żłobka. Jak powszechnie wiadomo dziecko w żłobku to dziecko non stop chore. (...) Mam jednak waleczny charakter i nigdy się nie poddam – teraz mam dla kogo! Wiem też, iż powoli te trudne momenty się kończą


- mówi moja rozmówczyni. I przyznaje, iż chociaż na co dzień musi się mierzyć z wieloma trudnościami, wszystkie przykre doświadczenia sprawiły, iż stała się silniejsza. Czy mając świadomość tego, jak będzie wyglądało jej macierzyństwo, jako osoby niepełnosprawnej zrezygnowałaby z niego? Zapewnia, iż "nigdy w życiu". - Można by rzec, iż sama wybrałam taką drogę. Myślę, iż to najlepszy mój wybór. Maluszek skradł całe moje serce i dla niego zrobiłabym wszystko. Piękne jest to, gdy każdego dnia czymś mnie zaskakuje, gdy pojawi się nowe słowo, nowa umiejętność - twierdzi. Sylwia dodaje, iż macierzyństwo rozpiera ją dumą i cieszy się, iż było jej danego go doświadczyć.
Idź do oryginalnego materiału