Przed przyjściem męża Marta pobiegła do sklepu po produkty, a potem dużo siły i czasu poświęciła na przygotowanie tego obiadu. Ustawiła stół, usiadła i czekała na niego. A on przyszedł i tak obojętnie powiedział: „Ja już u mamy zjadłem obiad”. Udało jej się zjeść sama i była cała w łzach

przytulnosc.pl 2 godzin temu

Mam teraz dwadzieścia pięć lat, a mój mąż Tomasz niedawno skończył trzydzieści. Jesteśmy małżeństwem nieco krócej niż rok, ale mam już do niego pretensje. A jeżeli konkretnie, nie rozumiem jego relacji z matką. Stała się ona bardzo obecna w naszym życiu. Chociaż ten problem zaczął mnie niepokoić nie od razu.

Kiedy jeszcze się spotykaliśmy, wydawało mi się, iż jego stosunek do mamy jest świetny – jeżeli tak szanuje i kocha matkę, to będzie tak samo traktował żonę. Jednak już po pewnym czasie zrozumiałam, iż nie wszystko jest tak dobrze. Zaczęło mnie to irytować, ale miałam nadzieję, iż gdy już zostaniemy jedną rodziną, on skupi swoją uwagę na mnie, a mama odsunie się na drugi plan.

Ale nie tak się stało, jak myślałam. Żoniliśmy się, ale jak była na drugim planie, tak i pozostałam. To, co mnie po prostu wkurza, to fakt, iż kiedy mąż wraca z pracy, na moje pytanie: „Jak minął twój dzień?”, słyszę tylko suche „normalnie”. A kiedy mama dzwoni do niego dwieście razy dziennie, on zaczyna opowiadać w szczegółach wszystko, co się wydarzyło w ciągu dnia, co robił, gdzie był, co jadł, z kim rozmawiał i co planuje robić wieczorem. Opowiada jej o swoim przełożonym, przyjaciołach, kolegach. A potem jeszcze przez trzy godziny słucha myśli swojego mentora na temat tego, jak powinien postępować i jak żyć.

Pewnego wieczoru zdecydowała się przygotować coś nowego, więc przed przyjściem Tomasza pobiegła do sklepu po produkty, a potem dużo siły i czasu poświęciła na ten obiad. Ustawiła stół, usiadła i czekała na niego. A on przyszedł i tak obojętnie powiedział: „Ja już u mamy zjadłem obiad”. Udało jej się zjeść sama i była cała w łzach.

Przychodzenie na wizytę do jego matki to prawdziwe zniewagowanie jego męskości. Barbara nieustannie przez kilka godzin opowiada, jak rodziła Tomasza, jak go kąpała, jak zachowywał się w dzieciństwie. Wszystko to rozumiem, ale słyszę te historie już co najmniej dwudziesty raz, a do tego zabija we mnie wrażenie, iż wyszłam za męża za męskiego obrońcę. Czuję, iż żyję tylko z dzieckiem.

Czasami, gdy czuję się źle, nie mogę choćby na to zasugerować. Ale jeżeli mama zasugeruje, iż gdzieś boli ją, Tomasz od razu wskakuje do taksówki i jedzie leczyć matkę.

Niedawno Barbara opowiedziała mi, iż zanim oświadczył się Tomasz, konsultował się z nią sto razy. I dopóki ona nie dała zgody, nie mógł pozwolić sobie na złożenie mi propozycji ręki i serca. A po tym wszystkim Tomasz mówi mi, iż już nie odmawia posiadania dziecka. A ja już nie jestem pewna, czy to dobry pomysł.

Czuję, iż po urodzeniu dziecka w ogóle nie będę potrzebna. Czuję, iż pierwsze miejsce w życiu mojego dziecka też będzie próbował zająć. W naszej rodzinie i tak wszystko robi się, jak Barbara powie, a tutaj jeszcze wychowywać dziecko według jej wskazówek. A mąż, jak nie słucha mnie teraz, tak i po narodzinach dziecka nie będzie słuchał.

Teraz nie jestem pewna, czy chcę dalej żyć z tym mężczyzną. Tak, kocham Tomasza, ale myślałam, iż będę główną kobietą w jego życiu. Rozumiem, iż mama to mama, ale on już dorosły mężczyzna, który ma swoją własną rodzinę. Barbara ma teraz sześćdziesiąt lat, więc myślę, iż jeżeli się z nim nie rozstanę, to ona jeszcze przez wiele lat będzie główną w naszej rodzinie z Tomaszem, a ja będę tylko drugoplanową postacią w ich z mamą idylii.

Idź do oryginalnego materiału