Jest ojcem tylko jednej z córek. Czy nasza mała nie ma serca?

newsempire24.com 6 dni temu

On jest ojcem tylko dla jednej z dwóch córek. Ale czyż nasza mała nie ma serca?..

Gdy wychodziłam za mąż za Adama, wiedziałam, iż ma już córkę z pierwszego małżeństwa. Nie ukrywał tego — wręcz przeciwnie, od razu uprzedził, iż nigdy nie porzuci dziecka i będzie pomagał, jak tylko potrafi. Szanowałam to. W końcu dziecko nie jest winne, iż rodzicom nie wyszło. Nie protestowałam, nie byłam zazdrosna, nie mieszałam się — myślałam, iż mężczyzna odpowiedzialny za swoją córkę będzie takim samym ojcem dla naszej przyszłej.

Ale wyszło inaczej.

Gdy urodziła się Hania, z euforią myślałam, iż teraz podzieli swoją miłość po równo. Naprawdę ciężko pracował, dorabiał, żeby nas utrzymać. Ale uwaga… cała uwaga uciekała tam, do tamtej rodziny. Każdą niedzielę — wyjeżdżał do starszej córki. Prezenty, spacery, kino, kawiarnie, zdjęcia w mediach z hashtagami „najlepsza dziewczynka pod słońcem”. A nasza Hania? Praktycznie nie rozmawiała z ojcem. Najwyraźniej nudził się z niemowlęciem. Tłumaczył się zmęczeniem, mówił, iż jeszcze za wcześnie, iż później, jak podrośnie — będzie się z nią bawić, czytać, spędzać czas. Wierzyłam. Liczyłam. Czekałam.

Ale czas mijał, a nic się nie zmieniało.

Gdy starsza córka poszła do szkoły, Adam zaczął dawać więcej pieniędzy na jej utrzymanie. Wtedy już i sami pracowaliśmy, więc nie był to cios dla budżetu. Ale potem zaczęły się telefony. Hania — starsza — sama prosiła. Raz — iPhone, potem — modne buty, potem — kosmetyki, tablet, wakacje nad morzem. Była żona, na marginesie, nigdy niczego nie żądała. Nie mogę jej nic zarzucić. Ale dziewczyna gwałtownie pojęła, jak sterować ojcem. A on na to pozwalał. Czuł winę. Pewnie za to, iż odszedł z jej życia. I próbował ją „kupić”.

Była żona choćby kilka razy się na niego wściekała. Mówiła, iż rozpuści dziecko, iż nie można zastępować miłości prezentami. Ale Adam tylko machał ręką: „Muszę choć tak wynagrodzić winę”. Tylko przed naszą córeczką jakoś tej winy nie czuł. Choć czasu z Hanią nie spędzał w ogóle.

Każde urodziny starszej — święto. Balony, torty, sesje zdjęciowe. Każda niedziela — obowiązkowe spotkanie. Ani razu nie zabrał tam naszej córki. Mówił, iż starsza będzie zazdrosna. Że nie warto psuć relacji. A co z uczuciami naszej Hani? Dlaczego można ją ignorować dla cudzych emocji?

Milczałam. Ale serce mi się ściskało. Nie pokazywałam Hani, jak bardzo mnie to boli, ale i ona wszystko widziała. Rosła w domu, gdzie ojciec jest… no, formalnie. Fizycznie — obok. Ale duszą — nigdzie. Śpi na kanapie, grzebie w telefonie, rzuca parę słów w ciągu dnia. A ona chce, żeby i ją wziął za rękę, zapytał, jak minął dzień, poczytał bajkę przed snem.

Teraz starsza córka męża ma prawie szesnaście lat. Jej oczekiwania sięgają zenitu. Czasem mnie szokują. Adam nigdy nie odmawia — kupuje wszystko, o czym zamarzy. Telefony, kosmetyki, markowe ciuchy, wyjazdy za granicę. W tym roku — już dwa. A nas choćby raz do roku nie może zabrać na wakacje. Zawsze brak kasy. Zmęczenie. Praca.

Tego lata Hania znów została ze mną w mieście, gdy jej siostra poleciała za granicę. Wtedy puściły mi nerwy. Po raz pierwszy powiedziałam wszystko. Nie z krzykiem. Ale z bólem. Powiedziałam, iż jest mi przykro. Że boli mnie patrzeć, jak zapomina o naszej córce. Że dziecko, które dwa razy do roku lata na wakacje i dostaje najnowsze telefony, nie może być „pokrzywdzone”. A Hania… od trzech lat nie widziała morza. Nigdy nie dostała prezentu bez okazji. Ale kocha tatę. Czeka na tatę. Wierzy, iż on też ją zauważy.

A on jest pewny, iż traktuje obie córki tak samo.

Coraz częściej myślę, iż może tylko rozwód otworzy mu oczy. Może wtedy zrozumie, iż Hania też ma uczucia. Że i ona zasługuje na ojca, a nie na cień wylegujący się na kanapie. Tylko iż mnie strach. Bo wciąż kocham tego człowieka. Ale nie mogę już patrzeć, jak nasza córka rośnie z pustką w sercu…

Idź do oryginalnego materiału