«Jest ojcem tylko jednej z dwóch córek. Czy nasza mała nie ma serca?»

newsempire24.com 6 dni temu

To był ojciec tylko dla jednej z dwóch córek. Ale czy nasza maleńka nie ma serca?…

Kiedy wychodziłem za Andrzeja, wiedziałem, iż ma już córkę z pierwszego małżeństwa. Nie ukrywał tego, wręcz przeciwnie — od razu uprzedził, iż nigdy nie porzuci swojego dziecka i będzie mu pomagał, jak tylko może. Szanowałem to. W końcu dziecko nie jest winne, iż rodzicom nie wyszło. Nie protestowałem, nie zazdrościłem, nie wtrącałem się — myślałem, iż mężczyzna, który dba o swoją córkę, będzie takim samym ojcem dla naszego przyszłego dziecka.

Ale okazało się inaczej.

Gdy urodziła się nasza Hania, z euforią myślałem, iż teraz podzieli swoją miłość po równo. Naprawdę ciężko pracował, brał dodatkowe zlecenia, żeby nas utrzymać. Ale uwaga… cała uwaga szła tam, do tej drugiej rodziny. Każda niedziela — wyjeżdżał do starszej córki. Prezenty, spacery, kino, kawiarnie, zdjęcia w mediach z hashtagami „najlepsza dziewczynka na świecie”. A nasza Hania? Praktycznie nie miała z nim kontaktu. Najwyraźniej nudził się z niemowlakiem. Tłumaczył się zmęczeniem, mówił, iż jeszcze za wcześnie, iż później, jak podrośnie — będzie się z nią bawić, czytać, spędzać czas. Wierzyłem. Liczyłem. Czekałem.

Ale czas mijał, a nic się nie zmieniało.

Gdy starsza córka poszła do szkoły, Andrzej zaczął dawać więcej pieniędzy na jej utrzymanie. Ja wtedy też już pracowałem, więc nie odbijało się to mocno na budżecie. Ale potem zaczęły się telefony. Hania — starsza — sama zaczęła prosić. Raz — iPhone, potem — modne buty, potem — kosmetyki, tablet, wyjazd nad morze. Była żona, przy okazji, nigdy niczego od niego nie wymagała. Nie mogę jej nic zarzucić. Ale dziewczyna bardzo gwałtownie zrozumiała, jak sterować ojcem. A on na to pozwalał. Czuł winę. Pewnie za to, iż odszedł z jej życia. I próbował ją „kupić”.

Była żona choćby kilka razy się z nim pokłóciła. Mówiła, iż rozpieści dziecko, iż nie można zastępować miłości prezentami. Ale Andrzej tylko machał ręką: „Muszę chociaż w ten sposób wynagrodzić”. Tylko przed naszą córką jakoś nie czuł winy. Choć z Hanią w ogóle nie spędzał czasu.

Każde urodziny starszej — święto. Balony, torty, sesje zdjęciowe. Każda niedziela — obowiązkowe spotkanie. Ani razu nie zabrał tam naszej córeczki. Mówił, iż starsza będzie zazdrosna. Że nie warto psuć relacji. A co z uczuciami naszej Hani? Dlaczego można ją ignorować dla cudzych emocji?

Milczałem. Ale serce mnie bolało. Nie pokazywałam Hani, jak jest mi ciężko, ale ona też wszystko widziała. Rosła w domu, gdzie ojciec był… ale tylko na papierze. Był obok — fizycznie. Ale nie duszą. Spał na kanapie, grał w telefon, rzucał kilka słów dziennie. A ona chciała, żeby ją też wziął za rękę, zapytał, jak minął dzień, poczytał bajkę na dobranoc.

Teraz starsza córka Andrzeja ma prawie szesnaście lat. Jej oczekiwania sięgnęły zenitu. Czasem aż mnie szokuje. Andrzej nigdy nie odmawia — kupuje wszystko, o co mu tylko szepnie. Telefony, kosmetyki, markowe ciuchy, wyjazdy za granicę. W tym roku — już dwa. A nas nie stać choćby na jeden wyjazd rocznie. Zawsze brakuje pieniędzy. Zmęczenie. Praca.

Tego lata Hania znowu została ze mną w mieście, gdy jej siostra poleciała za granicę. Wtedy pękłem. Pierwszy raz powiedziałem wszystko. Nie krzycząc. Ale z bólem. Powiedziałem, iż jest mi przykro. Że boli mnie, jak zapomina o naszej córce. Że dziecko, które dwa razy w roku lata na wakacje i dostaje najnowsze telefony, nie może być „pokrzywdzone”. A Hania… już trzy lata nie widziała morza. Nigdy nie dostała prezentu bez okazji. Ale kocha tatę. Czeka na tatę. Wierzy, iż on ją też zauważy.

A on jest pewny, iż traktuje obie córki tak samo.

Coraz częściej myślę, iż może tylko rozwód otworzy mu oczy. Może wtedy zrozumie, iż Hania też ma uczucia. Że i ona zasługuje na ojca, a nie na cień leżący na kanapie. Tylko boję się. Bo wciąż kocham tego człowieka. Ale nie mogę już patrzeć, jak nasza córka rośnie z pustką w sercu…

Idź do oryginalnego materiału