Katarzyna już drugą godzinę siedziała w kolejce do baby Zofii. Ta znachorka była ostatnią nadzieją dla młodej kobiety.

twojacena.pl 13 godzin temu

Joanna już od dwóch godzin czekała w kolejce do baby Bronisławy. Ta znachorka była ostatnią nadzieją dla młodej kobiety. Od kilku lat Asia bezskutecznie starała się o dziecko. Nie wiem, co pani powiedzieć Wyniki badań są idealne, żadnych patologii nie ma rozłożyła ręce lekarka. Ale musi być jakieś wytłumaczenie. Skoro jestem zdrowa, dlaczego nie mogę zajść w ciążę? pytała dziewczyna. Nie wiem. Medycyna tu nie pomoże. Może spróbuj pójść do kościoła cicho odpowiedziała lekarz.

Joanna i Tomasz byli małżeństwem od pięciu lat. Mieli wszystko: dostatek, własne mieszkanie, miłość i zrozumienie. Brakowało tylko jednego dziecięcego śmiechu w przestronnym domu.

Kobieta od dawna podejrzewała, iż ona i mąż są przeklęci, a po słowach ginekologa utwierdziła się w tym przekonaniu.

Kościół to dobre miejsce, ale w twoim przypadku pomoże tylko znachorka! poradziła przyjaciółka, podsuwając adres. Jedź, nie ma co się zastanawiać. Im szybciej, tym lepiej!

W końcu nadeszła kolej Asi. Niepewnie przekroczyła próg niskiej chatki. Ujrzała przed sobą drobną, sympatyczną staruszkę w białej chustce i kolorowej sukience. Asia uśmiechnęła się wyobrażała sobie, iż znachorka będzie straszna, przynajmniej z kłami i czarnym kotem na ramieniu.

Witaj, córeczko! Siadaj tu, przy ikonie powiedziała babcia Bronisława łagodnym głosem.
Proszę pani, mam taki problem Joanna nie wytrzymała i rozpłakała się.
Wszystko wiem, kochanie. I pomogę, jak tylko potrafię odparła spokojnie.

Kobieta posłusznie usiadła na miękkim krześle obok ikony Matki Bożej. Staruszka zaczęła odmawiać modlitwę i wodzić świecą wokół niej. Cały rytuał trwał około dwudziestu minut. Potem babcia Bronisława usiadła naprzeciw Joanny, biorąc ją za rękę.

Nie urodzisz. Trzeba zmazać klątwę, która ciąży na tobie od dzieciństwa powiedziała spokojnie.
Jaką klątwę? Kto miałby mnie przekląć? Nigdy nikomu nie zrobiłam nic złego
Nie ty. Twoja matka obciążyła duszę ciężkim grzechem, a ty za niego płacisz wyjaśniła znachorka.
Ale to niesprawiedliwe! Mojej matki już nie ma, dlaczego ja mam cierpieć za jej winy? pytała zrozpaczona.
Takie jest prawo świata. Jesteśmy wobec niego bezsilni
Czy pani mi pomoże? zapytała Asia z nadzieją.
Nie. Tu jestem bezradna. Gdybyś miała urok lub złe oko, ale to nie pokiwała głową. Musisz dowiedzieć się, przed kim twoja matka zawiniła, i spróbować odkupić jej winę. I najważniejsze módl się szczerze, nie tylko za siebie, ale i za wrogów.
Dziękuję szepnęła Joanna.

Asia wsiadła do samochodu i zadzwoniła do męża.
Tomek? Dziś mnie nie będzie. Muszę pilnie jechać do cioci. Później, kochanie. Wszystko później.

Joanna odpaliła silnik i pojechała na wieś.
Asiu! Dlaczego bez zapowiedzi? Napaliłabym w łaźni! ucieszyła się ciotka Wanda.
Przyjechałam w ważnej sprawie przerwała Asia. Musisz mi powiedzieć prawdę. Co zrobiła moja matka? Za co płacę? Za jakie grzechy?!
Skąd ci to przyszło do głowy? zmieszała się ciotka.

Joanna opowiedziała o wizycie u znachorki i ich rozmowie.
Kto by pomyślał Dobrze, słuchaj

Wanda wyjaśniła siostrzenicy, iż jej matka, Helena, była najpiękniejszą dziewczyną we wsi. Wielu się o nią starało, ale pokochała żonatego mężczyznę. Bez skrupułów zabrała Stanisława z rodzinnego domu. Porzucona żona, Krystyna, została sama z niemowlęciem.

Biedna kobieta bardzo przeżyła odejście męża. W końcu przyszła do Heleny i, klęcząc, błagała, by oddała jej męża. Dumna piękność wyśmiała ją i wyrzuciła.

W desperacji Krystyna rzuciła straszną klątwę na Helenę i jej nienarodzone dzieci
I co się stało potem? szepnęła przerażona Asia.
Twoja matka wyszła za Stanisława, potem urodziłaś się ty. Ale, jak wiesz, nie żyli długo. Odeszli jeden po drugim. Jakby klątwa Krystyny działała. A teraz ty nie możesz zajść w ciążę ciotka załamała ręce.

Powiedz, ta Krystyna czy przez cały czas mieszka we wsi? Chcę ją przeprosić za grzechy matki.
U Krystyny też nie jest dobrze Z czasem oszalała. Najpierw była spokojna, potem rzuciła się na pierwszego napotkanego człowieka. Po tym zdarzeniu trafiła do zakładu, a syna, Jacka, oddano do domu dziecka.
Jacek jest już dorosły? Jest tylko kilka lat starszy ode mnie. Wychodzi na to, iż to mój przyrodni brat? domyśliła się Asia.
Tak. Tylko i jemu życie się nie ułożyło westchnęła Wanda. Po opuszczeniu domu dziecka wrócił do wsi. Zaczął pić i awanturować się. Potem było jeszcze gorzej. Jacek zgubił się zimą w lesie. Znaleźli go następnego dnia, ale nogi nie dało się uratować. Teraz jeździ na wózku.
Więc to tak Moja matka nie tylko zabrała ojca z rodziny, ale też zrujnowała życie niewinnych ludzi.
Tak to wygląda potwierdziła Wanda.
Ciotko, zabierz mnie do Jacka. Muszę go zobaczyć powiedziała stanowczo.
Oszalałaś? On ciągle pije. Nie wiadomo, co mu strzeli do głowy. Wracaj do domu! Nie idź tam!
Nie. jeżeli nie ty, to ktoś inny wskaże mi drogę rzekła Asia, wstając.
Dobrze! Niech będzie po twojemu! Ale potem nie narzekaj! rzuciła Wanda, narzucając kurtkę.

Kobiety szły śnieżną ścieżką do domu Jacka. Gdy Asia zobaczyła zrujnowaną chatę, zrozumiała, iż trudno nazwać to domem. Drewniany płot zgnił i leżał na ziemi. W środku nie było prądu, tylko migotanie naftowej lampy.

Asia nieśmiało zapukała w okno.
Nie zamknięte! usłyszała ochrypły głos.
Asia, jeżeli coś, jestem tu. Krzycz! szepnęła Wanda.

Dziewczyna skinęła głową i weszła do środka. W nozdr

Idź do oryginalnego materiału