Urodzeniowy alarm w Polsce, trzeci miesiąc z rzędu liczba urodzeń poniżej krytycznego poziomu! Statystyki nie pozostawiają złudzeń, w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci – i to nie jest chwilowe wahnięcie. Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, kraj notuje trzeci z rzędu miesiąc z liczbą urodzeń poniżej 20 tysięcy.

Fot. Pixabay
To poziom, który jeszcze dekadę temu uznawano za granicę kryzysu. Dziś stał się codziennością.
W kwietniu 2025 roku urodziło się zaledwie 18,4 tys. dzieci. To o 1,5 tysiąca mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Eksperci przyznają otwarcie: Polska weszła w fazę głębokiego regresu demograficznego. jeżeli trend się utrzyma, liczba ludności będzie spadać w tempie, którego nie doświadczyliśmy od czasu powojennego baby boomu.
Efekt kumulacji – ekonomia, styl życia, niepewność
Spadająca liczba urodzeń nie zaskoczyła demografów. Już od kilku lat wskazywali na zestaw czynników, które nakładają się na siebie: niestabilność finansowa młodych ludzi, wysokie koszty utrzymania dzieci, kryzys mieszkaniowy i zmiana modelu życia rodzinnego.
Do tego dochodzi brak trwałych rozwiązań systemowych. Programy wspierające rodziny – choć obecne – nie rekompensują długofalowych barier. Praca na umowach cywilnoprawnych, trudności z dostępem do żłobków czy nieprzewidywalność sytuacji gospodarczej sprawiają, iż wielu młodych Polaków odkłada decyzję o dziecku lub rezygnuje z niej całkowicie.
Gospodarka i emerytury pod presją
Niskie wskaźniki urodzeń to nie tylko temat społeczny – to realne zagrożenie dla stabilności finansowej państwa. System emerytalny oparty na bieżących składkach pracujących przestaje być wydolny w sytuacji, gdy aktywnych zawodowo ubywa, a seniorów przybywa.
Już dziś w niektórych regionach Polski liczba osób w wieku produkcyjnym maleje szybciej niż zakładały najczarniejsze prognozy. Samorządy alarmują, iż szkoły są zamykane z powodu braku uczniów, a rynek pracy zaczyna odczuwać strukturalne braki w kadrach.
Brakuje pielęgniarek, nauczycieli, pracowników fizycznych i technicznych. Migracja zarobkowa łagodzi problem jedynie częściowo – a to oznacza, iż bez wsparcia demograficznego nie uda się utrzymać obecnego poziomu usług publicznych i wzrostu gospodarczego.
Polityczny impas i presja społeczna
Rząd milczy. Do tej pory nie ogłoszono żadnych nowych działań odpowiadających na pogłębiający się kryzys. Tymczasem w mediach społecznościowych trwa ostra wymiana opinii. Część komentatorów oskarża kolejne gabinety o brak spójnej polityki rodzinnej. Inni wskazują na czynniki kulturowe – indywidualizm, niechęć do zobowiązań, zmieniające się priorytety młodych pokoleń.
Na forach internetowych pojawiają się też postulaty radykalnych zmian: obniżenia wieku emerytalnego dla rodziców wielodzietnych, wprowadzenia ulg podatkowych dla rodzin z dziećmi, wsparcia psychologicznego i mieszkaniowego dla młodych matek. Żaden z tych pomysłów nie trafił dotąd na rządowy stół.
Czy Polska jest gotowa na prawdziwy przełom?
Pytanie, które coraz częściej pojawia się w debacie publicznej, nie dotyczy już tylko tego, jak zwiększyć liczbę urodzeń, ale czy Polska ma plan na funkcjonowanie w warunkach trwałego spadku demograficznego. Czy da się dostosować system emerytalny, opiekę zdrowotną, edukację i gospodarkę do społeczeństwa, które się kurczy?
W tej chwili odpowiedzi brak. A czas ucieka. Liczby nie są już ostrzeżeniem – są faktem. I choć rząd nie wypowiada jeszcze słowa „katastrofa”, wielu ekspertów nie ma wątpliwości: Polska znalazła się na granicy, której przekroczenie może oznaczać głęboki wstrząs społeczny i ekonomiczny. I nie ma żadnej gwarancji, iż da się go zatrzymać.
Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl