Kiedy mój mąż odszedł, wiedziałam jedno na pewno – nigdy go nie przyjmę z powrotem. Ułożyłam sobie plan: gdy spotkamy się ponownie, Vadim będzie żałował, iż kiedyś zostawił mnie i naszą córeczkę

przytulnosc.pl 1 dzień temu

Pamiętam ten dzień, gdy wyszłyśmy z córką z kawiarni i kierowałyśmy się w stronę auta. Nagle usłyszałam męski głos wołający moje imię. Odwróciłam się i z trudem rozpoznałam Vadima. Wyglądał raczej przeciętnie, powiedziałabym – byle jak. Za to mój wygląd wyraźnie zrobił na nim wrażenie.

Kiedy odszedł z domu, nasza córeczka miała dwa lata. Zmęczyły go zabawki porozrzucane po całym mieszkaniu, dziecięce humory, moje prośby o pomoc i pretensje. No i, oczywiście, mój wygląd już nie pociągał go tak jak kiedyś – w końcu w czasie urlopu macierzyńskiego nie miałam ani chwili dla siebie. Powinien się cieszyć, iż w ogóle zdążyłam uczesać się przed jego powrotem z pracy.

W końcu poszedł tam, gdzie było spokojniej i prościej. Tłumaczył, iż ma mnóstwo pracy i musi zostawać po godzinach, a w rzeczywistości chodził „na boki”. Dziwiło mnie tylko, iż wracał do domu najedzony…

On zawsze lubił dobrze zjeść. Karmił mnie bajkami o jednej pensji, podczas gdy faktycznie zarabiał więcej – bo przecież tę drugą kobietę też trzeba było utrzymać. Czy byłby jej potrzebny bez pieniędzy? To pytanie retoryczne.

Zostałam sama z dzieckiem. Nie wiedziałam, jak żyć dalej. Kochałam męża i nie rozumiałam, jak mógł zrobić coś takiego mnie i naszej córce.

Na szczęście zadzwonili z przedszkola – przyjęli małą do grupy. To była ulga, bo mogłam wrócić do pracy. Tam łatwiej było oderwać myśli i zarobić na życie. Wtedy bardzo schudłam. Było mi żal siebie i dziecka – iż jej ojciec zamienił nas na jakąś obcą kobietę.

Jedno wiedziałam na pewno – nie wrócę do niego. Postanowiłam, iż kiedyś Vadim pożałuje swojej decyzji. Od tej chwili miałam stać się silniejsza, mądrzejsza i sprytniejsza. Najpierw trzeba było poprawić sytuację finansową. Szukałam pomysłów w internecie, ale nic sensownego nie znalazłam. Przy rozwodzie Vadim zażądał swojej części mieszkania, więc musiałam sprzedać je i kupić mniejsze. Może to i lepiej – w starym miejscu wszystko przypominało mi o nim.

W nowym mieszkaniu potrzebny był remont. Zrywałam tapety, a córka z euforią mi pomagała. Puściłyśmy muzykę, tańczyłyśmy, śmiałyśmy się – pierwszy raz od rozwodu poczułam radość.

Tak mnie wciągnęło urządzanie naszego gniazdka, iż nauczyłam się obsługi programu do projektowania wnętrz i zaczęłam czytać fachową literaturę. Sprawiało mi to ogromną frajdę – wizyty w sklepach budowlanych, przeglądanie katalogów z inspiracjami. Postanowiłam zapisać się na kurs projektowania wnętrz.

Trzy lata później miałam dyplom. Robiłam projekty dla znajomych i rodziny, zdobywając doświadczenie. To była dobra decyzja – wsiąkłam w ten zawód na dobre, mimo iż wielu odradzało, twierdząc, iż konkurencja jest ogromna.

Po kolejnych dziesięciu latach prowadziłam już własną firmę. Pracowałam ciężko, ale efekty były tego warte. Chodziłam na fitness, spotykałam się z kilkoma bliskimi przyjaciółkami, pozwalałam sobie na zakupy – nowa para szpilek, elegancka sukienka.

Kupiłyśmy z córką przestronne, trzypokojowe mieszkanie. Miałam nowy samochód. Moja córka wyrosła na piękną i mądrą młodą kobietę. Byłyśmy jak najlepsze przyjaciółki. Z ojcem nie utrzymywała kontaktu, choć parę razy pytała, jaki on jest. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.

I wtedy – wychodząc z kawiarni – usłyszałam jego głos. Odwróciłam się – Vadim wyglądał jak zmęczony życiem, przytyły facet z prowincji. Niegolony, poszarzały. Ale patrzył na mnie tak, jakby dopiero teraz zrozumiał, co stracił.

Z tamtą kobietą już się rozstał – ona znalazła sobie innego. Karma wróciła. Pożegnałam się, a on z uśmiechem poprosił o mój numer.

Machnęłam ręką. O czym mielibyśmy rozmawiać? Po tylu latach nagle zapragnął kontaktu – ciekawe, dlaczego. Stało się to, czego kiedyś tak bardzo chciałam – on naprawdę pożałował, iż nas zostawił.

Ale we mnie nie było już ani złości, ani miłości.
Tylko litość.

Idź do oryginalnego materiału