Kiedy przeznaczenie daje znać

twojacena.pl 10 godzin temu

Kryśka, no co tam tak grzebiesz? burknął Miś, gdy wreszcie wyskoczyła z domu. Chodzili do tej samej klasy. Spóźnimy się do szkoły.

Mama nalała gorącej herbaty, mało się nie sparzyłam odparła Krysia, śmiejąc się beztrosko. Czekałam, aż ostygnie. Nie spóźnimy się, niedaleko mamy.

Miś i Kryśka byli sąsiadami, dzielił ich tylko płot. Ich rodzice żyli w zgodzie i czasem żartowali, iż dzieciaki dobrze byłoby kiedyś zeswatać, skoro przyjaźnią się od kołyski.

Miś był jedynakiem Tatiany i Mieczysława. Matka nie mogła się nim nacieszyć dla niej był najpiękniejszy, najmądrzejszy i najgrzeczniejszy. I rzeczywiście wyrósł na takiego. Kryśka była cicha i skromna, ale złota rączka już w liceum szyła, dziergała na drutach i gotowała obiady, gdy matka była w pracy. Wiele nauczyła się od niej.

Krysia to idealna żona dla naszego Misia mawiała Tatiana do męża.

No jasne, jak się pobiorą, to i płot rozwalimy, będziemy jednym domem żartował Mieczysław.

W całej wiosce wydawało się oczywiste, iż kiedyś wezmą ślub. Miś lubił Krysię, ale bez szaleństwa byli po prostu dobrymi kumplami. Kryśka patrzyła na sąsiada z cichą nadzieją.

W dziesiątej klasie do klasy dołączyła nowa Marysia. Miś zakochał się od pierwszego wejrzenia. Ciemnowłosa dziewczyna z dołeczkiem w brodzie i smutnymi oczami.

Marysia z matką Teresą przeprowadziły się do wsi z miasta. Smutek w oczach Marysi wziął się stąd, iż straciła ojca uratował tonącego chłopca w rzece, sam nie zdołał się wydostać. Później mówili, iż w tamtej chwili zawiodło go serce.

Po pogrzebie ukochanego taty Marysia nie mogła patrzeć na tego chłopca. Myśl o nim wracała jak bumerang.

Mamo, tak bardzo tęsknię za tatą, iż czasem choćby oddychać mi ciężko mówiła, unikając imienia tamtego dziecka.

Teresa też nie znosiła miasta, gdzie wszystko przypominało o mężu. Wynajęła mieszkanie, kupiła mały domek na wsi i uciekła z córką od bolesnych wspomnień.

Kryśka zaprzyjaźniła się z Marysią, a gdy poznała jej historię, szczerze współczuła. Widziała, iż Miś kocha Marysię, ale nie miała do nich żalu.

Czas mijał. Miś spotykał się z Marysią, ale jego matka, Tatiana, była niezadowolona.

Misiek, nieładnie oszukiwać uczucia Krysi. Zawsze byliście razem, a teraz jakaś przyjezdna cię omotała. Kryśka to dobra żona, a co tamta umie? Gotować pewnie nie potrafi!

Mamo, choćby jej nie znasz! Zresztą, Krysia wie, iż niczego jej nie obiecywałem. To ty wymyśliłaś, iż mamy się pobrać.

Mieczysław milczał, ale gdy żona za bardzo napierała, bronił syna:

Daj mu spokój, sam wybierze, kogo poślubi. To jego życie.

Sam? Zrujnuje sobie życie z tą przybłędą! A ty mówisz, jakbyś go nie kochał. To wszystko przez twoją matkę, która cię przeciwko mnie nastawia!

Mieczysław miał już dość waśni między matką a żoną. Teściowa od początku nie znosiła Tatiany, mówiła nawet, iż wnuk nie jest podobny do ojca. Dlatego teraz trzymał się z boku, by znów nie zostać winnym.

Po maturze Miś i Marysia postanowili się pobrać. Ojciec radził mu nie śpieszyć się, ale Miś się wściekł:

Tato, zostaw mnie w spokoju! Kochamy się, wszystko przemyślałem. Tylko z Marysią będę szczęśliwy.

Wiedział, iż przy matce lepiej nie zaczynać tematu. Podali wniosek do urzędu i miesiąc później cicho się pobrali. Gdy wrócili jako małżeństwo, Tatiana wpadła w szał:

Nie pozwolę tej przyjezdnej przekroczyć progu mojego domu! i wiele innych rzeczy.

Miś spakował rzeczy i wyniósł się do Teresy. Szwagier z teściową dogadywali się dobrze. Z rodzicami zerwał kontakt, choćby na wojskowe pożegnanie ich nie zaprosił.

Misiek, przyjadę na twoją przysięgę obiecała Marysia, a on uśmiechał się jak głuptas, tak bardzo ją kochał.

Dotrzymała słowa przyjechała, tym bardziej iż służył niedaleko, w sąsiednim województwie.

Misiek, jestem w ciąży. Będziemy mieli dziecko szepnęła wtedy.

Był najszczęśliwszy na świecie. choćby napisał do rodziców, ale nie odpowiedzieli. Gdy urodził się synek, Tatiana udawała, iż nie istnieją. Marysię bolało, iż teściowa ją odtrąca.

Gdy Miś wrócił z wojska, wstąpił najpierw do rodziców stęsknił się.

Synku, wróciłeś! ucieszyła się Tatiana. Siadaj, ojciec w pracy.

Nalała mu wódki, potem kolejną. Miś, nieprzyzwyczajony do alkoholu, gwałtownie się ululał. Wtedy matka zaczęła:

Wiesz, iż to nie twoje dziecko? Gdy wyjechałeś, jacyś chłopak odwiedzał Teresę. Mówią, iż to kuzyn, ale nie wierzę. Ludzie gadają, iż synek jest do niego podobny.

Co ty pleciesz?! warknął.

Mówię ci prawdę! Twój syn wcale nie jest do ciebie podobny!

Na trzeźwo nigdy by w to nie uwierzył, ale matka wiedziała, jak go podpuścić.

Goście, hę? Bez mnie?! Wściekły, sięgnął po ojcowską strzelbę i wypadł z domu.

Tatiana pobiegła za nim, przerażona, iż posunęła się za daleko. Gdy wpadli do domu Teresy, Miś już celował w żonę i synka. Teresa zasłaniała córkę.

Tatiana szarpnęła syna strzał wypalił, ale broń była niezaładowana. Wszyscy odetchnęli.

Synku, nie rób tego! krzyczała, zwisając mu u ramienia.

Teresa wypchnęła ich za drzwi i zatrzasnęła rygle. Miś walił pięściami w drewno, aż w końcu matka zabrała go do siebie.

Dlaczego ona tak ze mną?! powtarzał.

Teresa uspokajała córkę:

Nie płacz, Marysiu. Spakujemy się i wyjedziemy. Tatiana nas tu nie zostawi w spokoju. Miś jest dobrym chłopakiem, ale matka to jędza.

Nikt nie przyszedł na ich „powitalne” przyjęcie. Marysia płakała, ale rozumiała, iż matka ma rację bała się o synka. Wyjechali jeszcze tego dnia, nie mówMinęło kilka lat, aż pewnego dnia przed domem Teresy zatrzymał się samochód, a z niego wysiadł Miś z bukietem polnych kwiatów w dłoni i łzami w oczach, bo czas uleczył rany, ale tęsknota za Marysią i synkiem okazała się silniejsza niż duma.

Idź do oryginalnego materiału