Kobieta obroniła dyplom 8 godzin po porodzie. Inni ją chwalą, mnie to martwi

mamadu.pl 1 miesiąc temu
Kobiety i matki czasami są takimi heroskami, iż ludzkiemu umysłowi ciężko to pojąć. Można to na pewno powiedzieć o Antonelli Ciapizzi, która kilka godzin po urodzeniu dziecka podjęła się obrony pracy dyplomowej i otrzymała za nią najwyższą ocenę. Kiedy czytam o tej historii, czuję podziw, ale i lęk.


Po porodzie niczym heroska


Jak podaje rmf24.pl, mieszkanka Turynu, która o 3:00 urodziła dziecko, już o 11:00 połączyła się online ze swoją uczelnią, by podjąć się obrony swojej pracy dyplomowej. Lokalne media z Piemontu poinformowały, iż po 8 godzinach od urodzenia dziecka Antonella Ciapizzi obroniła pracę i ukończyła studia z wyróżniającym, najwyższym wynikiem.

Kobieta przyjechała do szpitala, by uzyskać zgodę na podróż na uczelnię w innej części Włoch, ale została zatrzymana na oddziale z powodu infekcji bakteryjnej. Podjęto decyzję o wywołaniu porodu, a Ciapizzi do ostatniej chwili przygotowywała się do obrony. W międzyczasie uzyskała zgodę na odbycie spotkania na uczelni w formie online, więc obrona mogła się odbyć w szpitalu.

– Urodziłam córkę o godzinie 3:00, a o 11:00 obroniłam pracę i otrzymałam najwyższą ocenę z wyróżnieniem […] Mój promotor, który był pomocny na wszystkich etapach pisania pracy, wspierał mnie do ostatniego momentu. Mogłam się z nim kontaktować także podczas porodu – cytowano kobietę w Torino Today. Cała historia wydaje się niebywała. Wszyscy podziwiają kobietę za determinację, odwagę i ogrom siły, jakich wymagała od niej ta sytuacja.

Jako matka czuję niepokój


Jako kobieta i matka patrzę na nią z jednej strony z podziwem, ale z drugiej – czuję pewien niepokój. Może wynika on z jakiejś zazdrości o to, iż kobieta była tak silna, iż dosłownie kilka godzin po porodzie była w stanie podjąć się takiego ogromnego wysiłku umysłowego. Może moje ukłucie zazdrości wynika z tego, iż wiem, iż ja bym nie podołała. Trzeba przy tym napisać, iż dwukrotnie rodziłam siłami natury i przeszłam porody naprawdę dobrze.

Mimo tego, iż zaraz po nich byłam w stanie samodzielnie się umyć, siąść po turecku i zjeść obiad, nie wyobrażam sobie, żeby w tej sytuacji podjąć się obrony pracy dyplomowej czy wziąć na swoje barki jakieś inne poważne zadania zawodowe. Dla mnie to w ogóle nie było w sferze zainteresowań zaraz po porodzie: walczyłam z hormonami, laktacją, chciałam cały czas mieć przy sobie nowo narodzone dziecko.

Nie twierdzę, iż każda kobieta tak ma – niektóre chcą to po prostu odespać, odpocząć, zregenerować się. Chcę też powiedzieć, iż to w porządku, jeżeli Antonella czuła się na siłach i bardzo zależało jej na tej obronie. Staram się nie oceniać i nie "dowalać" innej mamie, skoro czuła, iż to dla niej jest ważne. Problem widzę bardziej w mediach, które sprawę nagłośniły. Wszyscy dookoła są pod wrażeniem wyczynu, którego dokonała młoda mieszkanka Turynu. I super, brawo dla niej za odwagę, ogromną siłę i samozaparcie.

Pewnie spokojnie mogłaby to przełożyć i podejść do obrony choćby za kilka dni. Chodzi o to, iż każdy patrzy na tę kobietę z podziwem (który oczywiście jej się należy), ale nikt nie mówi, iż nie każda kobieta musi tak robić. Mam bowiem poczucie, iż chwalenie Ciapizzi może u niektórych kobiet wywołać wyrzuty sumienia czy niepotrzebną presję, iż one po porodzie nie dały rady np. samodzielnie się umyć czy przez pierwszą dobę samodzielnie zająć się swoim dzieckiem, a co dopiero dokonywać tak dużego wysiłku umysłowego, jakim jest obrona dyplomu.

Nie wywierajcie szkodliwej presji


Sytuacje porodowe są różne. Niektóre mamy dostają po wszystkim energetycznego kopa, inne czują się najgorzej na świecie i jedyne, na co mają ochotę to płakać i spać. Nasze hormony mają ogromną siłę i nigdy nie wiadomo, jak zareagujemy na tak intensywne doświadczenie, jakim jest poród.

Chciałabym przy okazji historii odważnej i silnej Antonelli powiedzieć wszystkim mamom, iż wcale nie muszą po porodzie wyglądać jak modelki z okładki prasowej. Że nie powinny wymagać od siebie więcej, niż pozwala im na to ciało i umysł. Każda z nas ma prawo do tego, by po porodzie czuć się na siłach przenosić góry albo zawinąć się w kołdrę i mieć możliwość regeneracji.

Nie chciałabym, żeby jakaś kobieta po urodzeniu dziecka miała wyrzuty sumienia, iż leży i płacze w łóżku, podczas gdy kobieta w szpitalu w Turynie była na siłach obronić dyplom przed komisją naukową. Wydawało mi się, iż czasy presji po porodzie już minęły i w końcu normalizujemy połóg. Niech takie informacje jak ta z Turynu nie sprawią, iż młode matki zaleje fala wyrzutów sumienia...

Źródło: rmf24.pl, torinotoday.it


Idź do oryginalnego materiału