Kiedy na progu mieszkania stają dwa małe krasnale – Jaś i Maja z piżamkami w torbie, wiem iż mnie i moje wnuczęta czeka kolejny Filmowy Wieczór. Tak się utarło, iż kiedy małe zostają u nas na noc, idzie w ruch stary, ledwo rzężący rzutnik i pudło z przeźroczami.
Obyczaj obrósł w rytuały. Należy przygotować bilety dla widzów (wspaniała okazja do zapamiętania obrazu graficznego swego imienia), talerze z przekąskami (to załatwia sprawę kolacji choćby u takiego niejadka jak Maja), którymi są kanapki robione wspólnie i pokrojone na maleńkie kwadraciki – znakomicie udają kinowy popcorn.
m
Potem czytam tytuły bajek i dzieci wybierają te na dzisiejszy wieczór. Następnie widzowie ustawiają się za drzwiami, bileter sprawdza bilety i widzowie usadawiają się na kanapie. Przytulamy się do siebie, talerze wędrują na kolana i zaczyna się przygoda z bajeczkami.
Zapyta ktoś, dlaczego piszę o tych wieczorach z tak wielkim ładunkiem emocji. A dlatego, iż wspólnego oglądania stareńkich bajek nie zastąpi kanał mini-mini ani film z odtwarzacza. To rzeczywiście są chwile pełne emocji. Dobrych emocji.
m
Jesteśmy blisko siebie, klatki z filmem przesuwają się wolno, można się cofnąć, można zapytać o jakiś detal. A babcia (mama/tata/ciocia/) zadając malcom pytania dotyczące fabuły czy bohaterów skłania dzieci do skupienia się, myślenia, zapamiętywania.
Dialog rozwija mowę i wzbogaca słownictwo a poczucie wzajemnej więzi w ciemnym, cichym pomieszczeniu, rozświetlonym jedynie poświatą rzutnika przydaje tym chwilom baśniowego uroku.
m
PS. Rzutnik i bajki bez trudu nabędziesz na Allegro… 

m
