800+ to ważne wsparcie dla rodzin. Ale nie każdy już je dostanie
Świadczenie 800+ to jedna z form pomocy państwowej w Polsce. Zastąpiło ono popularne 500+, które przez lata było podstawą wsparcia dla rodzin z dziećmi. 1 stycznia 2024 roku kwota została zwiększona do 800 złotych miesięcznie na każde dziecko do ukończenia 18. roku życia – niezależnie od dochodów rodziny. Nie jest to może ogromna suma, ale dla wielu rodzin to realna pomoc – pieniądze na ubrania, jedzenie, zajęcia dodatkowe czy inne codzienne potrzeby dziecka.
W założeniu to świadczenie ma wyrównywać szanse i wspierać rodziców w trudach wychowania dzieci. Program ten niestety nie poprawił wskaźników dzietności w Polsce, jak pierwotnie zakładano.
Ostatnio głośno zrobiło się o sprawie ukraińskich dzieci, które nie uczęszczają do polskich szkół – takim rodzinom od nowego roku szkolnego świadczenie zostanie odebrane. Zgodnie z decyzjami rządu, żeby móc pobierać 800 plus, dziecko musi uczęszczać do szkoły lub przedszkola zarejestrowanego w polskim systemie edukacyjnym.
Teraz na horyzoncie pojawia się kolejna grupa, która może stracić świadczenie. Chodzi o cudzoziemców z państw spoza Unii Europejskiej, w tym właśnie obywateli Ukrainy, którzy nie pracują i nie są aktywni zawodowo.
Cudzoziemcy, którzy nie pracują, pożegnają się z 800 plus
Jak informuje portal Money.pl, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji kończy prace nad ustawą, która odbierze cudzoziemcom, którzy nie pracują zawodowo, prawo do pobierania 800+. Co więcej, projekt może trafić do Sejmu jeszcze przed końcem kampanii prezydenckiej. Money.pl pisze, iż możliwe, iż już na dniach resort złoży formalny wniosek o wpisanie go do wykazu prac rządu.
Choć nie wszystko pozostało dopięte na ostatni guzik, rząd wyraźnie pokazuje, iż chce wprowadzić bardziej surowe reguły i selektywnie przyznawać świadczenie. W praktyce oznacza to, iż kolejne tysiące osób mogą zostać bez wsparcia, które do tej pory było wypłacane bez większych warunków.
Jak rząd sprawdzi, kto straci 800+? System nie jest idealny
Żeby ustalić, kto przez cały czas będzie dostawać 800+, a kto straci świadczenie, rząd chce sprawdzać aktywność zawodową cudzoziemców na podstawie różnych baz danych. Pod uwagę mają być brane przede wszystkim informacje z ZUS – jeżeli ktoś opłaca składki na ubezpieczenia społeczne lub zdrowotne, to znaczy, iż pracuje i prawdopodobnie zachowa świadczenie. Dodatkowo urzędnicy mogą sięgać do danych Krajowej Administracji Skarbowej, żeby sprawdzić, kto rozlicza PIT, oraz do rejestrów spółek, żeby zweryfikować, czy ktoś prowadzi własny biznes.
Jednak już teraz pojawiają się wątpliwości, czy system ten będzie sprawiedliwy. Na przykład osoby pracujące na umowie o dzieło często nie płacą składek ZUS, mimo iż zarabiają w Polsce – w ich przypadku świadczenie mogłoby zostać odebrane, choćby jeżeli faktycznie pracują. Podobny problem mogą mieć wspólnicy w firmach, których działalność nie zawsze widać w bazach.
Nie wiadomo też, co z osobami w trudnej sytuacji, takimi jak samotne matki wychowujące małe dzieci, które nie mogą podjąć pracy od razu. W rządzie mówi się o możliwych wyjątkach dla takich grup, ale na razie nie ma żadnych konkretnych decyzji.