Kreatywność w karaniu dzieci nie ma granic. Metoda "podpierania pomidorów" to czyste zło

mamadu.pl 2 miesięcy temu
Zdjęcie: Dziecko, jak pomidor, potrzebuje wsparcia, by rosnąć? Tak, ale na pewno nie takiego! fot. 123rf


Mam wrażenie, iż (sporej niestety) części rodziców entuzjazmu do wychowywania dzieci wystarcza mniej więcej na 10 lat, a potem zostaje im już tylko uciekanie się do sposobów przemocowych. Nie wierzycie? To poczytajcie o metodzie "podpierania pomidorów" jako przykładzie kary dla nastolatków.


Czasami czytam dyskusje o metodach wychowawczych i przecieram oczy ze zdumienia. O ile w przypadku młodszych dzieci dość powszechna jest już wiedza, iż pewne rodzicielskie zachowania są zwyczajnie szkodliwe (karne jeżyki, karmienie "za mamę, za tatę", krzyk lub karanie milczeniem – iż wymienię tylko kilka z nich), o tyle z nastolatkami sprawa się komplikuje.

Nastolatek? Krótko z nim!


Tak jakbyśmy małe dzieci kochali i chcieli być dla nich wspaniałymi, uważnymi rodzicami, a w zetknięciu z nastolatkiem stajemy się najgorszymi wersjami samych siebie. I jakby jedynym skutecznym narzędziem wychowawczym było pokazanie młodemu człowiekowi, kto tu rządzi i gdzie jest jego miejsce. Ogromnie to zasmucające.

Słyszałam już o rodzicach, którzy za karę wyjmują nastolatkowi drzwi do pokoju (sic!) czy odbierają telefon (klasyka gatunku), ale skala pomysłowości rodziców w dyskusji, którą miałam (nie)przyjemność przeczytać w serwisie quora, mnie zaskoczyła. Nie wiem, czy argument, iż warto mieć dzieci, żeby na starość miał nam kto szklankę wody podać, ma w ogóle rację bytu, bo na miejscu tych nastolatków na pewno w przyszłości bym się do tego nie kwapiła.

"Podpieranie pomidorów"


Na pytanie o stosowną karę dla nastolatka, który niczym się nie przejmuje, jedna z internautek poleca metodę "podpierania pomidorów". "'Podpieranie pomidorów' oznacza, iż ​​dziecko musi spędzać 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu z rodzicem (lub jednym z dziadków)", czytamy w komentarzu. Nastolatek nie zostaje bez nadzoru; jeżeli rodzic jest w łazience, dziecko musi siedzieć pod jej drzwiami, wykonuje z rodzicem wszystkie obowiązki, jest jego cieniem.

"Jeśli chce zachowywać się jak małe dziecko, można je tak traktować. Ale nie robię tego złośliwie, przekazuję życiowe lekcje, mówię o tym, jak bardzo je kocham i zależy mi na nim, i poświęcam czas na rozmowę (nawet jeżeli nie odpowiada)".

Dalej internautka zdradza, iż uważa, iż jej nastoletnie dziecko w głębi serca uwielbia uwagę, którą otrzymuje dzięki tej karze, chociaż udaje, iż jej nienawidzi. Przekonuje też, iż ta metoda świetnie działa, bo po zakończeniu kary, nastolatek przez jakiś czas zachowuje się "świetnie".

Piekielne rodzicielstwo


W tysiącach komentarzy pod opisem tej szkodliwej metody wychowawczej nie brakuje, na szczęście, słów krytyki:

"Wow, to jest naprawdę toksyczne. Powodzenia w namówieniu go do utrzymywania z tobą kontaktu po wyprowadzce z domu".

"Moi rodzice tego próbowali, uciekłem, gdy tylko zaoszczędziłem pieniądze".

"Nie nazywa się to 'podpieraniem pomidorów', ale byciem rodzicem-helikopterem z piekła rodem".

"'Podpieranie pomidorów' to termin, który pozwala rodzicom-helikopterom kontynuować swoje odrażające rodzicielstwo i czuć się z tym dobrze.

"To nie jest rodzicielstwo. Jest to zachowanie maniaka kontroli, równie nieracjonalne jak zachowanie nastolatka".

"To jest znęcanie się psychiczne. Gdyby mi się to przydarzyło, prawdopodobnie popełniłbym samobójstwo. Oszalałabym".


Metoda "podpierania pomidorów" to nie wymysł


Najdziwniejsze w tym jest to, iż taka metoda naprawdę funkcjonuje. Jest choćby książka o "wychowywaniu boskich pomidorów" (L. Elizabeth Krueger, "Raising Godly Tomatoes: Loving Parenting With Only Occasional Trips to the Woodshed"). Nie bez powodu użyto tu sformułowania "boskich". Zarówno autorka metody, jak i inni autorzy opisujący na blogach parentingowych stosowanie metody "podpierania pomidorów", szczycą się tym, iż wychowują dzieci w duchu chrześcijaństwa.

W opisach metody czytam, iż każdy może rozumieć ją nieco inaczej, ale w uproszczeniu sprowadza się do korekty niepożądanych zachowań dziecka poprzez ciągłe przebywanie razem. To oznacza wspomniane wyżej siedzenie pod drzwiami łazienki, towarzyszenie rodzicowi stale, przez cały dzień, bez odstępstw.

Krueger na swoim blogu Raising Godly Tomatoes pisze tak: "'Podpieranie pomidorów' to potężne narzędzie umożliwiające rodzicielstwo wyprzedzające. Kiedy stosujesz tę metodę, możesz przewidzieć złe postawy i niewłaściwe zachowania oraz zdusić to wszystko w zarodku, zanim stanie się zakorzenionym nawykiem. Jesteś obok, aby zachęcać do adekwatnego zachowania".

Rodzic stosujący tę metodę jest wg Krueger "nauczycielem, mentorem i przyjacielem" dla swojego dziecka. Kiedy dziecko dorośnie, będzie już "trzymać się adekwatnych nawyków i boskich wartości" wpojonych mu przez jego bogobojnych rodziców. "A co najważniejsze, będzie gotowe przekazać te nawyki i wartości swoim dzieciom – co będzie najcenniejszym dziedzictwem, jakie może przekazać rodzic".

Z kolei blogerka Meaningful Mama tak podsumowuje swoje doświadczenie w wykorzystywaniu tej metody: "Tak, czasami będzie to niewygodne, ale założenie jest takie, iż ​​intensywny trening teraz doprowadzi do większej odpowiedzialności, lepszych owoców i większej wolności w przyszłości".

I adekwatnie można by przestać czytać na sformułowaniu "intensywny trening". Nie próbujcie tego w domu. Naprawdę. Chyba iż jesteście zwolennikami autorytatywnego rodzicielstwa w przebraniu łagodności, wtedy pozostaje tylko współczuć waszym dzieciom.

Idź do oryginalnego materiału