Weronika i jej mąż Krzysztof tymczasowo mieszkają z jej rodzicami w niewielkim domu na obrzeżach Poznania. To konieczność – młodzi wzięli kredyt hipoteczny na nowe mieszkanie i od trzech lat regularnie spłacają raty. Ich plany na szczęśliwe życie rodzinne mąci jednak teściowa, której ingerencja zamienia każdy dzień w próbę cierpliwości.
Od początku Weronika nie chciała mieszkać pod jednym dachem z matką Krzysztofa, Bożeną. Ich charaktery to ogień i woda. „Ona nigdy nie jest z niczego zadowolona – skarży się Weronika przyjaciółce. – Denerwuje ją choćby to, iż słońce świeci nie tak. Z takimi ludźmi nie da się żyć. Milczę, nie kłócę się, ale mój limit się kończy. Krytykuje wszystko, co robię, i już się duszę pod tym ciężarem.”
Na ślub rodzice Weroniki dali parze milion złotych – na wkład własny do kredytu. Ojciec Krzysztofa zostawił mu mały pokój w starej kamienicy, a Bożena dołożyła 200 tysięcy. Wystarczyło, by kupić mieszkanie w nowym budynku. Czekali, aż deweloper skończy remont, i teraz są gotowi się wprowadzić, tym bardziej iż Weronika spodziewa się dziecka. „Wkrótce będziemy mieli własną rodzinę, własny dom – marzy. – Wyprowadzimy się od rodziców i wszystko się ułoży.” Ale remont dewelopera nie był idealny. „Instalacje działają, ale tapety odchodzą w rogach, a panele skrzypią. To drobiazgi, ale i tak wymagają czasu i pieniędzy” – wzdycha Weronika.
Bożena, ledwo przekroczywszy próg nowego mieszkania, zasypała młodych gradem krytyki. „To nie remont, to kompromitacja! Za takie pieniądze można było postawić pałac! I ten widok z okna – koszmar!” – oznajmiła. Weronika tylko wzruszyła ramionami. Widok na park, podwórko i plac zabaw wydawał jej się cudowny. „Przecież nie patrzymy na śmietnik! Czego jej jeszcze trzeba?” – zastanawia się. Teściowa zawsze taka była – na ślubie nie podobała się jej suknia Weroniki, przed ślubem – obrączki, teraz mieszkanie. „Rozumiem, dlaczego jej pierwszy mąż uciekł. Z takim charakterem nikt nie wytrzyma. choćby własnego życia nie potrafiła ułożyć – zawsze coś nie tak” – gorzko zauważa Weronika.
Prawdziwe piekło zaczęło się, gdy Bożena dowiedziała się, iż młodzi chcą poprawić remont. Co rano dzwoni z sarkastycznymi pytaniami: „No to się już wprowadziliście? A, przecież jesteście milionerami, remont urządzacie! Jak to dawniej ludzie bez pałaców żyli?” Weronika pewnego dnia nie wytrzymała i odcięła się: „Robimy remont za swoje pieniądze, wasze 200 tysięcy dawno wydane. Przestań do nas dzwonić!” Bożena przeszła do kontrataku, przypominając o pieniądzach i pokoju od ojca Krzysztofa, z którym sama nie miała nic wspólnego. „Jeśli wam tak szkoda, oddamy wszystko!” – rzuciła Weronika. Teściowa wybuchnęła płaczem, twierdząc, iż jeżeli Krzysztof się na to zgodzi, wymaże go ze swojego życia.
Przyjaciółka, wysłuchawszy Weroniki, spytała: „A jak Krzysztof na to reaguje?” Weronika westchnęła: „Mówi, iż wie, jaka jego matka jest trudna, ale to przecież jego matka, trzeba znosić. Olewa to, a ja już nie dam rady.” Matka Weroniki próbowała rozmawiać z Bo żeną, ale ta nie ustępowała: „Mój Krzysztof będzie harował na kredyt i remont, gdy synowa w ciąży! Niech dziecko podrośnie, wtedy się bawcie w remonty. Po co go jeszcze bardziej zadłużać?”
Przyjaciółka rzuciła niespodziewaną teorię: „Dopóki jesteście u twoich rodziców, ona nie może tak często wpadać. Ale jak się wyprowadzicie, zacznie was sprawdzać.”
Weronika powoli zdaje sobie sprawę, iż jeżeli teściowa zacznie codziennie kontrolować, czym karmi Krzysztofa, jak sprząta i czy na pewno dobrze żyją, to koszmar. „Ona nie martwi się o syna, tylko o siebie. Potrzebuje kontroli” – zauważa przyjaciółka. Ta myśl przeraża Weronikę. jeżeli Bożena będzie codziennie przychodzić pod pretekstem „pobawienia się z wnukiem”, życie stanie się nie do zniesienia.
Weronika jest zrozpaczona. Nie wie, jak ochronić swoją rodzinę przed teściową, nie niszcząc przy tym związku z Krzysztofem. Nie da się w nieskończoność znosić jej zaczepWeronika postanawia w końcu porozmawiać z Krzysztofem otwarcie, bo wie, iż tylko wspólny front może ich uratować.