LALA

renatawinczewska.wordpress.com 11 godzin temu


mam-la-lę śliczną-la-lę w różowej su-kien-ce

jak-bę-dzie-mi-pła-kać weź-mę-ją-na-rę-ce

jak-bę-dzie-mi-pła-kać weź-mę-ją-na-rę-ce


Prawdę mówiąc nie pamiętam skąd znam tą piosenkę, czy z przedszkola, czy może z życia rodzinnego. Najprawdopodobniej ktoś mi ją przyniósł i została ze mną do dziś. adekwatnie nie wiem dlaczego przypomniałam ją sobie w piątkowy wieczór, być może przez to, iż już dosyć długo dojrzewa we mnie potrzeba napisania o pewnym zjawisku.

Coraz częściej widzę obrazki takiego typu i zdążyłam się do nich przyzwyczaić, a co gorsza dostosowywać na tyle, iż trudno mnie wygonić z krzesełka w tramwaju, jeżeli się na nie uprę i adekwatnie to bardzo rzadko komuś ustępuję. Ale o co chodzi ? – zapyta jeden z drugim. O dzieci chodzi – odpowiem.

Godziny szczytu, ludzie wracają z pracy, często kobiety trzymają ciężkie torby z zakupami. A tu, na miejscu dla osób starszych (jak co po niektórzy wiedzą) siedzi jakaś kobieta, nie koniecznie wiekowa i księżniczka, albo książę, oczywiście na osobnym siedzeniu. Jednemu księciu już raz zwróciłam uwagę, iż pani starsza stoi o lasce, a ten siedzi na miejscu dla niej. To są specjalnie stworzone krzesełka, tuż przy wejściu do pojazdu. Na takich miejscach osoby chore lub starsze mogą się przypiąć pasami bezpieczeństwa, żeby nie spaść na zakręcie. Zwykle jednak nie reaguję, tylko obserwuję i zastanawiałam się, co z takiej lali urośnie, skoro już dziś jest uczona, iż jej się „należy”, a kultura jazdy nie obowiązuje. Jak to mówią, przykład idzie z góry, a i do góry potrafi wrócić.

Ostatnio miałam bardzo ciekawą sytuację. Weszłam do tramwaju jak to zwykle. Stoją ludzie gęsto, a w jednym miejscu jest ich jakby mniej, poszłam w tamte rejony, przystanęłam. Patrzę co to za towarzystwo. Siedzi starsza pani, a na siedzeniu obok księżniczka. Stanęłam nad nimi. Babcia okazała się bardzo wiekowa, pewnie podchodziła pod osiemdziesiątkę, dziewczynka jak miała z osiem lat to góra, czyli jak nic to prababcia. Stoję, grzebię jednym palcem w telefonie żeby nie było, iż przyszłam na żebry, ale czuję na sobie spojrzenie owej starszej kobiety. Oderwałam wzrok od ekranu patrzę na nią, była ewidentnie smutna, a może choćby zdenerwowana. Naraz zrobiła zrezygnowaną minę, coś tam oddychła głębiej i wstała. Przeszła do siedzenia obok i stanęła nad księżniczką. Koszmar, ta prababcia poczuła się za prawnuczkę. I co dalej? – ktoś spyta. Nic. Nikt nie usiadł na jej miejscu. Jechaliśmy tak ze dwa przystanki. Ona stoi nad księżniczką, obok puste siedzenie, a w ogóle to tramwaj pełen ludzi. No cóż – pytanie – kto zawinił?

Moja matka jest z pokolenia powojennego. kilka w życiu miała dóbr, ja też nie miałam zbyt wiele. Moje pokolenie śpiewało o lalach ślicznych, które będą nosić na rękach, prawdopodobnie dlatego, iż samo specjalnie na rękach nie było noszone. Drugie pokolenie po wojnie (moje), było bardzo zaniedbane emocjonalnie, ponosiło konsekwencje wywodzenia się z wyżu, który to był nieuchronny, bo kraj potrzebował ludzi do pracy w świecie stworzonym przez poprzednie, zapracowane pokolenie. W szkole więc byliśmy poniewierani i tresowani na warstwy robotnicze. Nikt nas nie oszczędzał, nie litował się nad nami. Błędy pedagogów były na porządku dziennym. Potem przyszło pokolenie, które naraz wszystko ma. Rodzi się z niańkami w telefonie, jedzeniem jakiego kiedyś w sklepach nie było, pralkami, zmywarkami, internetem… Mają psychologów, którzy im wyjaśniają jakie mają prawa, obowiązki niekoniecznie. I tacy ludzie dziś stwarzają nowe rodziny. Czy im to pięknie umeblowane życie poszło w strony miodem i mlekiem płynące? No nie sądzę, bo stanowiska są reglamentowane, ktoś musi piec chleb, ktoś szyć, ktoś czesać… nie wszyscy zostali kierownikami, ale wszyscy z nich wiedzą, iż im się „należy” i ich dzieciom się „należy”. Pracują ciężko na ten bilet tramwajowy, to dlaczego ich córeczka czy synek, ma na tym bilecie stać?

No tak, ja to wszystko rozumiem. Dobrze jest usiąść w tramwaju… choćby jak się ma osiem lat, ale do jasnej ciasnej osiem może się kiedyś zamienić w osiemdziesiąt… taki wiek potrafi zaboleć. Skąd ten brak empatii?

Idź do oryginalnego materiału