Lato, a place zabaw i parki świecą pustkami. Gdzie podziały się wszystkie dzieci?

mamadu.pl 4 miesięcy temu
Zdjęcie: Dla współczesnych dzieci zabawa na powietrzu to nuda? Fot. 123rf.com


Nie wiem, czy macie podobne odczucia, ale od kilku dni bywam w różnych miejscach, które powinny pękać w szwach od dzieci, tymczasem świecą pustkami. Czy lato na dobre przestało być czasem swobodnej zabawy na świeżym powietrzu?


Kiedy byłam dzieckiem, nikt nie starał się aranżować mojego czasu. Kolonie, może lato w mieście (ale zupełnie na innych zasadach niż dziś), i mnóstwo wolnego czasu, który trzeba było zaplanować samemu. Po śniadaniu od razu wychodziło się na podwórko i z sąsiadami w przeróżnym wieku wymyślało zabawy i aktywności. Poznawało się także nowe dzieci, np. takie, które przyjechały do krewnych. Atrakcją była choćby wspólna wyprawa po lody do pobliskiego warzywniaka. Jedno jest jednak pewne, całe dnie spędzało się na dworze.

Dziś wakacje wyglądają inaczej


Myślę, iż nie byliśmy jacyś bardzo zżyci, ale każdy z nas chciał się bawić i takie towarzystwo musiało nam wystarczyć i w pełni starczało. Nikt się nie umawiał i nie telefonował wcześniej, szło się i dzwoniło do drzwi lub furtki, pytało, czy kolega lub koleżanka wyjdzie, "łapało się" na podwórku i tyle.

Dziś wyglądam przez okno i widzę jedynie dwójkę dzieci (w tym jedno moje), a gdzie podziała się reszta? Owszem, część wyjechała na obozy, wakacje z rodzicami czy do babci, ale przecież nie wszyscy. Byłam w centrum handlowym i kilku parkach, wszędzie to samo, zaledwie garstka bawiących się dzieciaków. Pytam znajomych, w ich okolicy to samo.

Czy to kwestia tego, iż rodzice boją puszczać się dzieciaki same na podwórko, a może one same nie chcą? Ja córkę wypycham na siłę, ale zapiera się rękoma i nogami, twierdzi, iż sama nie pójdzie, ale z drugiej strony zawsze ktoś musi być tym pierwszym. Nie pamiętam, byśmy jako dzieci kiedykolwiek mieli takie dylematy.

W domu jest ciekawiej?


Patrząc na moje dziecko i jej koleżanki i kolegów, dostrzegam zadziwiającą rzecz. Lubią niby spędzać czas na dworze, ale jednocześnie wydaje się on być mniej atrakcyjny niż ten w domu. Z kolei dla nas było odwrotnie: na podwórku z dala od oczu dorosłych zawsze coś fajnego się wymyśliło do zabawy. Mamę się błagało o to, by jeszcze posiedzieć na dworze, dziś to rodzice muszą wyganiać dzieci. Zerkając za okno, dochodzę do wniosku, iż chyba jednak z marnym skutkiem.

Widzieliście te memy, gdzie kiedyś dziecko do domu wracało za karę, a dziś karą jest wyjście na podwórko? Coś w tym chyba jednak jest. Ale czy sami trochę na to nie zapracowaliśmy? Czy przypadkiem ogrom sportowych zajęć, zorganizowanych zabaw i aranżowanych spotkań towarzyskich nie sprawiły, iż nuda, zamiast sprzymierzeńcem, stała się wrogiem naszych pociech?

Idź do oryginalnego materiału