Liścik od sąsiadki nią wstrząsnął. Takiej reakcji na płacz dziecka się nie spodziewała

mamadu.pl 1 tydzień temu
Z sąsiadami najlepiej wychodzi się na zdjęciach. A nie, wróć. To z rodziną. Z sąsiadami lepiej żyć w odległości wielu kilometrów, za lasami i górami, z fosą pełną krokodyli pomiędzy. Przekonał się o tym już niejeden mieszkaniec bloku. Szczególnie wiele do opowiedzenia mają tu rodzice małych dzieci. Ale ta historia jest inna.


Rodziny: zło największe?


Kiedy moje dzieci były malutkie, przeprowadziłam się na tzw. stare osiedle. Nie mieszkały tam inne młode rodziny, w naszym bloku zostali już sami starzy ludzie. Ładnie tam było, wokół zieleń i cisza. A w samym środku tego wszystkiego pojawiamy się my: młode małżeństwo z rocznym i 3-letnim dzieckiem.

Cali na biało, ze śpiewem na ustach, rowerkiem biegowym pod pachą i wózkiem spacerowym wnoszonym i znoszonym kilka razy dziennie na i z 4 piętra (bez windy). Plus rowerem górskim pokonującym tę trasę niemal równie często.

Możecie sobie prawdopodobnie wyobrazić, iż nasi nowi sąsiedzi nie byli zachwyceni tą zmianą. Słyszałam więc, iż dzieci są za głośno, kiedy przebywają na klatce schodowej. Opony roweru brudziły ściany. Wózek pozostawiony na chwilę na parterze, by wnieść/znieść w ekspresowym tempie roczniaka, urastał do rangi największego problemu w dzielnicy.

Pewnego dnia spotkałam starszą sąsiadkę i już nastawiałam się na wysłuchanie kolejnego kąśliwego komentarza, kiedy usłyszałam: – Jak ja się cieszę, iż państwo tu się wprowadzili! Wreszcie jest tu jakieś życie! Kiedyś mieszkało tu tyle dzieci, ale wszystkie dorosły, powyprowadzały się… Dobrze, iż jesteście.

Liścik od sąsiadki


Zrobiło mi to dzień. Tak też musiała poczuć się mama, która na TikToku opowiedziała o liściku od swojej sąsiadki. Clara, 28-letnia kobieta, napisała: "Wychodzisz z domu z wrzeszczącym niemowlakiem, a po powrocie znajdujesz to". I pokazała wiadomość od sąsiadki. "Liczą się najmniejsze gesty", pisze tiktokerka.

Już nie raz słyszeliśmy o nieprzyjemnych wiadomościach od sąsiadów, którym przeszkadza płacz dzieci, ale ten list był inny. Sąsiadka Clary napisała:

"Kochana, jeżeli kiedykolwiek będziesz potrzebowała odpocząć – przez minutę, pięć lub przez godzinę – ja posiedzę z Louie. choćby jeżeli będzie płakał. Wezmę go na spacer, żebyś ty mogła odpocząć. W każdej chwili".

Clara opowiedziała "Newsweekowi", iż znała tę sąsiadkę z widzenia, czasem zamieniały kilka słów ze sobą, ale to tyle. Kiedy znalazła ten liścik w swojej skrzynce pocztowej, poczuła się mniej samotna. – Jakby ktoś zdjął z moich ramion część ciężaru – opowiada. – Czuję się teraz dużo swobodniej, żeby rozmawiać z nią szczerze. Skorzystam z jej propozycji, ale teraz ma COVID-19, więc upiekłam i zaniosłam jej chlebek bananowy.

Takich historii potrzebujemy. Opowieści o wspólnocie, życzliwości i drobnych gestach, które kilka kosztują, a znaczą wszystko. A jakie są twoje doświadczenia z sąsiadami? Napisz nam o tym na adres mamadu@natemat.pl lub bezpośrednio do mnie: karolina.stepniewska@mamadu.pl.

Idź do oryginalnego materiału