– Macie pilaw? Uwielbiam! Wezmę sobie połowę! – czyli jak moja mama psuje moje relacje z teściami w Toruniu

przytulnosc.pl 2 tygodni temu

Mam naprawdę dobrego męża – Bartka. I mówię to z pełnym przekonaniem – jestem z nim szczęśliwa. Ale jeszcze większym szczęściem okazała się jego rodzina. Moja teściowa, pani Elżbieta, od samego początku przyjęła mnie jak własną córkę. Kiedy po ślubie pierwszy raz przekroczyłam próg ich domu w Toruniu, usłyszałam:

– Witamy w domu!

Od tamtej pory nie padło z jej ust ani jedno złośliwe słowo. Nigdy nie wytykała mi błędów, nie krytykowała, nie wtrącała się do naszego życia. Po prostu traktuje mnie z serdecznością i szacunkiem.

Mieszkamy razem – i to działa

Po ślubie zdecydowaliśmy się z Bartkiem zamieszkać z jego rodzicami. Byłam w ciąży, a sytuacja finansowa nie pozwalała nam na wynajem mieszkania. Teściowie, Elżbieta i pan Władysław, nie mieli nic przeciwko. Od początku wszystko układało się spokojnie – gotowaliśmy na zmianę, sprzątaliśmy wspólnie, bez żadnych grafików czy pretensji.

I wtedy pojawia się moja mama – pani Danuta

Problem pojawił się z zupełnie innej strony – od mojej własnej mamy, pani Danuty. Uwielbia „wpadać” do nas bez zapowiedzi. I chociaż mówi, iż „tylko na chwilę”, zwykle kończy się na tym, iż zagląda do lodówki i bierze jedzenie „na wynos”.

Ostatnio przyszła, otworzyła lodówkę i z zachwytem powiedziała:

– O, pilaw! Jak ja go uwielbiam! Wezmę sobie trochę!

– Mamo, przepraszam, ale to przygotowała Elżbieta. Oczywiście możesz spróbować, ale nie możemy wszystkiego zabrać – to dla całej rodziny.

– No to nałóż mi połowę do pojemnika. Teściowa jeszcze raz zrobi!

Gdy zorientowała się, iż nie mam zamiaru jej tego nakładać, sama sięgnęła po pudełko i zaczęła nakładać. Stałam jak sparaliżowana. Nie mogłam przecież wyrwać jej tego z ręki.

To się powtarza

Nie był to pierwszy raz. Mama regularnie przychodzi i „czyści” lodówkę. Nie chodzi o biedę – ma emeryturę, nie głoduje. Po prostu nie lubi gotować, więc uznała, iż u nas jest łatwiej. A ja później czuję się winna. Przecież to nie ja przygotowuję wszystko – Elżbieta kupuje, gotuje, a mama to wszystko zabiera bez pytania.

Nie chcę psuć tej relacji

Nie wiem, co robić. Nie chcę ranić mamy, ale jej zachowanie wpływa na moje relacje z rodziną męża. Elżbieta niby milczy, ale wiem, iż to ją drażni. Widzę to w jej oczach. I chociaż nie mówi nic, czuję się niezręcznie.

Dlaczego mama tak robi? Czy naprawdę nie rozumie, iż niszczy coś, co tak dobrze się układa? I najważniejsze – jak ją powstrzymać, zanim zburzy coś, co jest tak ważne i wartościowe?

Idź do oryginalnego materiału