"Mam pięcioro dzieci. Boli, gdy ludzie pytają, które z nich to wpadka"

gazeta.pl 2 dni temu
Zdjęcie: Fot. pixabay / StockSnap


Rodziny wielodzietne należą dziś do mniejszości. Zdecydowanie mniejszy odsetek rodziców decyduje się na więcej niż dwójkę czy trójkę pociech, ale to nie oznacza, iż jest to coś złego, co należy zganić, albo komentować. "Mam pięcioro dzieci. Boli mnie, gdy ludzie pytają, które z nich to wpadka, albo czy wszystkie są moje. Kocham każde i każde z nich było planowane" - zaznacza jedna z mam. Czy faktycznie rodziny z liczną gromadką maluchów czeka dziś ostracyzm i wytykanie placami?
"Zawsze bawi mnie to, iż kiedy nieznajomi dowiadują się o naszej dużej i licznej rodzinie, to albo współczują, albo patrzą z niedowierzaniem, dopytując, czy wszystkie maluchy były planowane" – opowiada mama pięciorga dzieci w rozmowie z portalem huffpost.com. Dziś decyzja o dziecku poprzedzona jest długimi rozmowami, starannymi analizami i kalkulacjami domowego budżetu. Nie wszyscy decydują się na posiadanie licznego potomstwa, bo nie mają stabilnego zatrudnienia, czy chociażby odpowiedniego metrażu. Z tego względu coraz częstszy model to 2+1, albo 2+2, a wielodzietność dziś kojarzy się z biedą i ubóstwem. Czy zawsze tak jest?
REKLAMA


Zobacz wideo Sprawdzamy, co dzieci wiedzą o pracy. "Wypłata? To jest nagroda"


Rodziny wielodzietne czeka ostracyzm społeczny?
Wśród dzisiejszych rodzin przeważają te, które mają jedno, dwójkę, czasem może i trójkę dzieci. Są jednak przez cały czas osoby, które decydują się na założenie dużej rodziny, chociaż obraz ten wielu dziś kojarzy się z patologią i ubóstwem. To oczywiście mit. "Z mężem pracujemy zawodowo. Ja w dużej korporacji, on jest wykładowcą. Mamy piątkę dzieci, żyje się nam dobrze, ale jak spotykamy się ze znajomymi i zaczyna się robić głośno, za każdym razem pada pytanie, jak taki hałas może nam nie przeszkadzać, albo czy w tym wszystkim mamy chwilę dla siebie" – opowiada kobieta cytowana przez portal huffpost.com. "Z każdym kolejnym dzieckiem nasze grono znajomych, głównie tych bezdzietnych, się pomniejszało. Teraz na palcach jednej ręki możemy policzyć, z kim się widujemy, bo nie wszyscy są w stanie zaakceptować piątkę dzieci i dwójkę dorosłych, która ich odwiedza" – dodaje.
Wielodzietna rodzina to ta, w której wychowuje się co najmniej troje lub dzieci. Takich rodzin jest w Polsce coraz mniej, bo wprowadzone w 2016 roku programy socjalne, nie okazały się być na tyle zachęcające, aby kobiety rodziły kolejne maluchy. Najważniejsza jest tu oczywiście stabilność finansowa, która dla wielu par jest tu podstawowym wyznacznikiem. "Kiedy decydowaliśmy się na każde kolejne dziecko, liczyliśmy dokładnie, czy nas na to będzie stać. Chęć posiadania kolejnego malucha to nie wszystko, bo trzeba go jeszcze nakarmić, ubrać i zapewnić odpowiedni rozwój, a to kosztuje. Dlatego boli mnie za każdym razem, kiedy nieznajomi pytają nas na ulicy, w restauracji czy sklepie, czy na pewno potrafimy używać antykoncepcji, albo czy pomyśleliśmy o wazektomii" – zaznacza kobieta. Co im odpowiada? Oczywiście stara się być miła, bo chociaż rodziny wielodzietne to nie jest dziś popularny widok, nie chce być arogancka w stosunku do innych ludzi. "Zawsze wtedy odpowiadam zgodnie z prawdą, iż każde z nich było planowane" – twierdzi mama piątki pociech.


Dlaczego ludzie tak chętnie komentują czyjeś życie?
Coraz częściej wiele nieznajomych nam osób, komentuje sprawy innych. Z butami wchodzą w czyjeś życie, nie znając całej historii i na podstawie tego, co widzą, a widzą przecież jakiś tylko skrawek życia, często komentują to, co się wydarzyło. Dlaczego tak się dzieje?
Według Dakoty Brown, licencjonowanej terapeutki zajmującej się terapią dla rodzin, sprowadza się to do oceny wartości. "Niektórzy uważają, iż rodzice posiadający więcej niż trójkę dzieci są nieodpowiedzialni, słabo wykształceni, albo bardzo religijni. Wielu z nas nie ma w sobie zrozumienia dla decyzji, które są sprzeczne z naszymi wartościami i przekonaniami" – powiedziała specjalistka w rozmowie z portalem huffpost.com. "Często wydajemy osądy, ale tak naprawdę nie wiemy nic" – dodaje.


Cytowana psycholożka uważa również, iż dziś żyjemy w społeczeństwie, w którym ludzie czują potrzebę komentowania każdego, w dowolnym momencie, a najczęściej "dostaje się tu rodzinom wielodzietnym". Zatem jak reagować na osądzające komentarze? Specjalistka uważa, iż najlepiej z dozą ironii i sarkazmu, ale w miły i przyjacielski sposób. "Dla przykładu, możesz powiedzieć: 'Nie, nie wiem, jak powstają dzieci. Wyjaśnisz mi to?' Albo: 'Czekaj, mam pięcioro dzieci? Myślałem, iż tylko czworo' (zaczynasz liczyć)...".
Idź do oryginalnego materiału