Mam prawo do miłości

newsempire24.com 1 tydzień temu

Mam prawo do miłości
Dlaczego moja rodzina mnie nie rozumie, nie wiem – ostatnio myślała Halina, choć teraz czuła się naprawdę szczęśliwa. – Zamiast się cieszyć moim szczęściem, oni za moimi plecami knują intrygi i opowiadają głupoty znajomym.

Halina ma pięćdziesiąt cztery lata, jest sympatyczną kobietą, pracuje w dużym zespole, gdzie jest szanowana, bo pracuje tam od dawna, pomaga młodszym i generalnie jest bardzo życzliwa.

Jej życie nie było od młodości usłane różami. W pierwszym małżeństwie nie trafiła na dobrego męża. Jak tylko matka nie odradzała jej tego małżeństwa:

– Córeczko, posłuchaj moich rad, nie wychodź za Krzyska. Nie będzie z niego porządnego męża. Spójrz tylko na jego ojca. Całe życie nie siedzi w domu, taki już od młodości. Mieszkamy w sąsiedztwie, wszyscy wszystko widzą. Potrafi nie wracać dwa dni, a czasem i trzy. Bywało, iż nie pojawiał się tydzień, wtedy matka Krzyska biegała po całym mieście i go szukała. A kiedy wrócił, urządzał jej awantury, krzyczał na całe podwórko, iż go kompromituje, biega i go szuka.

– Mamo, to tylko plotki – broniła Halina. – choćby jeżeli jest w tym trochę prawdy, to Krzysiek nie odpowiada za ojca. On jest inny. Jest nam razem dobrze i wesoło.

– Córeczko, ostrzegłam cię, nie spiesz się z małżeństwem, jeszcze zdążysz.

– Nie zdążę – odparła córka i odwróciła się do okna.

– Halinko, czyżbyś była w ciąży? – załamała ręce matka.

– Tak, mamo. Dlatego wychodzę za mąż.

– No proszę – mamrotała matka. – Patrzę, jesz ogórki kiszone i myślę, iż to wiosna, może masz ochotę, awitaminoza… Co się dzieje, dlaczego nie myślisz głową, taka młoda, a już się wiążesz – biadała.

– Mamo, dość tych lamentów, co się stało, to się stało, szykuj się na ślub – twardo powiedziała Halina.

– A gdzie będziecie mieszkać?

– Tu, u nas. SamMama westchnęła ciężko, ale w końcu skinęła głową, widząc determinację w oczach córki, i mimo obaw zaczęła przygotowywać dom na przyjęcie młodych.

Idź do oryginalnego materiału