*Dziennik*
Nie uwierzyłbym, gdyby ktoś mi to opowiedział, ale sam tego doświadczyłem. Moja żona, Kinga, w końcu wyrzuciła moją matkę z naszej nowej działki.
Kiedyś tylko marzyliśmy o własnym kącie za miastem. Dziesięć lat odkładaliśmy, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie kredyt, dzieci, kolejny kryzys. Aż w końcu los się do nas uśmiechnął. Po śmierci obu babć odziedziczyliśmy po mieszkaniu jedno w Płocku, drugie w Ostrołęce. Sprzedaliśmy je, dodaliśmy oszczędności i kupiliśmy wymarzony kawałek ziemi pod Warszawą.
Ja, Wojciech Kowalski, pracuję w firmie ubezpieczeniowej, a Kinga jest masażystką dziecięcą. Nie zarabiamy kokosów, ale teraz mieliśmy swój kąt. Działka była idealna prąd, gaz, woda, wszystko podłączone. Wiosną wziąłem urlop i z moim kumplem, Darkiem, zabraliśmy się za budowę domku. Miesiąc ciężkiej pracy i już mogliśmy świętować. Śpialiśmy na dmuchanych materacach, ale co tam mieliśmy swoją przestrzeń.
No to gratulacje, Wojtek! wzniósł toast Darek.
Kto by pomyślał, iż tak gwałtownie to zrobimy! Kinga rozglądała się z dumą.
Wieczorem zadzwoniła moja matka, Halina.
Synku, jak tam u was? pytała słodkim głosem. Znałem ten ton zawsze coś knuje.
Kupiliśmy działkę, mamo! pochwaliłem się.
Ach, wspaniale! zaśmiała się sztucznie. Lekarz mówi, iż potrzebuję spokoju, świeżego powietrza Sanatoria drogie, a tu taka okazja
Zaprosiłem ją bez namysłu. Kinga nie była zachwycona.
Nagle potrzebuje odpoczynku na łonie natury? spytała z ironią.
Ma ciśnienie.
Ona przyjeżdża nie po zdrowie, tylko pooglądać naszą nową własność.
Nie chciałem wierzyć, ale Kinga miała rację. Ostatni raz, gdy matka nas odwiedziła, robiła wszystko, by nas poróżnić plotki, drobne podłości, choćby sypała sól do herbaty. Tym razem jednak wydawała się inną osobą ciepła, serdeczna, chwaliła Kingę pod niebiosa.
Aż do tego wieczoru. Kiedy poszliśmy po talerze, Kinga zobaczyła wiadomość na moim telefonie: *Kiedy wrócisz do miasta? Powiedziałeś jej o nas? Czekam. Całuję.* Zamarła. Gdy wróciliśmy, była blada.
Wojtek, masz kogoś szepnęła.
Matka nagle ją objęła. Wiedziałam, ale myślałam, iż się opamięta.
Kinga płakała, a ja nie wiedziałem, o co chodzi. Nazajutrz pojechałem po cieplejsze rzeczy, ale wróciłem wcześniej matka zadzwoniła, iż Kinga flirtuje z Darkiem. Zastałem ich przy winie. Wybuchła awantura, aż w końcu Kinga krzyknęła:
A ty się zajmij swoją kochanką!
Jaką kochanką?!
Widziałam tę wiadomość!
Wtedy zza firanki wyłoniła się matka, śmiejąc się do łez.
To była moja druga karta SIM! Tylko sprawdzałam, czy się kochacie!
Kinga oschło wskazała drzwi.
Mamo, zabawiłaś się na naszej działce. Wynoś się.
Gdzie ja pójdę?
W samochodzie. Nie zmarzniesz, lato przecież.
Nazajutrz odwiózł ją na dworzec. Całą drogę milczała.
*Lekcja? Rodzinne intrygi potrafią zniszczyć choćby najsilniejsze więzi. Czasem trzeba postawić granicę choćby własnej matce.*
















