Maria zaprosiła do siebie wszystkich przyjaciół. Niektórzy przyszli z dziećmi. Wszyscy rozmawiali i żartowali. – A my na razie nie planujemy dziecka – powiedział Michał. – Jesteśmy jeszcze młodzi, zdążymy. Prawda, Irena? – zwrócił się do żony. – Tak, ja też na razie nie chcę, nie jestem gotowa – potwierdziła Irena. Nagle jedna z dziewczynek wdrapała się na kolana Ireny, spojrzała jej prosto w oczy i powiedziała: – Ciocia ma dzidziusia w brzuszku! Wszyscy goście nagle zamilkli, a w pokoju zapadła cisza

przytulnosc.pl 1 dzień temu

– Proszę, proszę, wchodźcie – powiedziała Maria, gospodyni domu, do gości. – Już na was czekaliśmy!

– Wybacz, przyjaciółko, zatrzymaliśmy się w pracy – odpowiedziała Irena.

– Znowu! Ależ z was pracusie – zaśmiała się Maria.

Zdjęła ich płaszcze i powiesiła w szafie w korytarzu.

– A kiedy będziecie mieć czas na życie?

Młode małżeństwo weszło do pokoju i przywitało się z resztą gości.

– Teraz budujemy karierę, a na życie jeszcze przyjdzie czas – zażartowali Irena i jej mąż Michał.

Pobrali się trzy lata temu. Irena i Michał pochodzili z prostych rodzin, które nie miały wielkiego majątku, więc od dziecka byli przyzwyczajeni do tego, iż wszystko trzeba osiągnąć własną pracą.

Skończyli studia, ciężko pracowali, wynajmowali mieszkanie, a choćby sami zapłacili za swoje wesele, bo rodzice nie mogli im pomóc.

Byli bardzo pracowici i wiedzieli, jaką wartość mają pieniądze. A niedawno, zaledwie trzy miesiące temu, spełnili swoje największe marzenie – otworzyli własny biznes. Włożyli w to ogromny wysiłek, ale dokonali tego bez niczyjej pomocy.

Teraz byli właścicielami biura podróży i spędzali tam całe dnie i noce, ale byli szczęśliwi. Bo właśnie o tym marzyli – mnóstwo klientów, pełno spraw do załatwienia, ani chwili wytchnienia.

Wieczór u Marii był wspaniały. W jej domu zebrali się wszyscy przyjaciele, z którymi znali się od lat.

Młodzi ludzie rozmawiali o wszystkim, żartowali i snuli plany na przyszłość.

Nagle ktoś poruszył temat dzieci.

– A my na razie nie planujemy malucha – powiedział Michał. – Jesteśmy jeszcze młodzi, zdążymy. Dopiero zaczynamy żyć, prawda, Irena? – zwrócił się do żony.

– Tak, ja też na razie nie chcę, nie jestem gotowa. Cały czas myślę tylko o naszym biurze podróży – potwierdziła Irena.

Niektóre pary miały już dzieci, które zabrały ze sobą. Maluchy bawiły się na podłodze, skakały po kanapie, chowały się pod stołem.

Nagle jedna z dziewczynek, około trzyletnia, wdrapała się na kolana Ireny, spojrzała jej prosto w oczy i powiedziała:

– Ciocia ma dzidziusia w brzuszku!

Pogłaskała brzuch Ireny, zeskoczyła z jej kolan i pobiegła dalej, jakby nie powiedziała nic szczególnego.

Wszyscy goście nagle zamilkli, a w pokoju zapadła cisza.

Po chwili, gdy pierwsze zaskoczenie minęło, wszyscy wybuchnęli śmiechem.

– Ale bystra dziewczynka wam rośnie! – zażartował jeden z mężczyzn. – A oni tu nam opowiadają, iż dzieci nie planują! – znów się roześmiał i spojrzał na Irenę i Michała.

Irena znieruchomiała, a Michał nie przywiązał do tych słów żadnej wagi.

Wkrótce wszyscy zapomnieli o tej rozmowie i przeszli do innych tematów.

Pod koniec wieczoru, gdy goście już rozchodzili się do domów, do Ireny podeszła matka tej samej dziewczynki i powiedziała cicho:

– Irena, nie chciałam o tym mówić przy wszystkich, ale masz 99% pewności, iż jesteś w ciąży.

Irena spojrzała na nią zdziwiona.

– Co ty mówisz, Olga? Żartujesz? To tylko dziecięce fantazje. choćby nie zwróciłam na to uwagi – uśmiechnęła się Irena, choć w jej wnętrzu kłębiły się emocje.

– Mówię poważnie. Moja córka ma do tego niezwykły dar. Odkąd zaczęła mówić, czyli mniej więcej od półtora roku, zawsze wskazywała na kobiety w ciąży i mówiła „dzidziuś”, zanim one same o tym wiedziały. Ani razu się nie pomyliła. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale to prawda.

Irena podziękowała jej za „cenną informację”, ale nie uwierzyła w te brednie.

– No tak, trzylatka coś sobie wymyśli i wszyscy w to wierzą – próbowała się uspokoić.

Ale to, co wydarzyło się później, sprawiło, iż zaczęła wątpić w swoje przekonania.

– Jak to w ciąży? Niemożliwe! Siedem tygodni? – dopytywała zdumiona Irena podczas wizyty u lekarza.

– Mówię pani, nie ma tu żadnej pomyłki – potwierdziła lekarka.

Irena i Michał byli jeszcze bardziej nieprzygotowani na taką nowinę, niż im się wydawało. W tym momencie w ogóle nie chcieli dziecka, ale innej opcji choćby nie brali pod uwagę.

Irena nie mogła powstrzymać łez, choć wiedziała, iż nie powinna tak reagować.

– Nie płacz, Irena. Skoro tak się stało, to znaczy, iż tak miało być. Damy sobie radę. Tym bardziej iż rodzice żyją, pomogą nam – pocieszał ją Michał, jak tylko mógł.

– Dopiero stanęliśmy na nogi, dopiero spełniliśmy nasze marzenie! Dlaczego akurat teraz? Tak długo marzyłam o tym biurze podróży, tak chciałam popracować i trochę pozwiedzać świat! – znów zaszlochała.

– Nic się nie martw. Najważniejsze, iż udało się nam otworzyć firmę, marzenie zostało spełnione! A ty przecież nie rodzisz jeszcze jutro. Masz kilka miesięcy, możesz jeszcze trochę popracować i gdzieś polecieć. A kiedy dziecko podrośnie, oddasz je do przedszkola i wrócisz do budowania swojej kariery.

Michał też czuł niepokój przed ojcostwem, ale wiedział, iż musi być silny i wspierać żonę.

Miesiące ciąży mijały bardzo szybko. Irena była zdrowa i prowadziła aktywny tryb życia. Wciąż pracowała, rozwijała bazę klientów i choćby udało jej się trochę podróżować.

Stopniowo oswoiła się z myślą, iż zostanie mamą. Z czasem choćby zaczęła się z tego cieszyć.

– Nic nie dzieje się bez powodu. Jestem młoda, zdążę i urodzić, i zrobić karierę. Znacznie gorzej byłoby mieć karierę, ale nie mieć rodziny – powiedziała któregoś dnia do męża.

– Masz rację, kochanie. Jesteś mądra – odpowiedział Michał, obejmując ją i kładąc dłoń na jej brzuchu.

Idź do oryginalnego materiału