Mam swoje pieniądze, mieszkanie, w którym w tej chwili mieszkamy, i wsparcie bliskich. Jednak rodzina mojego męża – jego matka, bracia i siostry – bez przerwy prosi go o pieniądze. Nie są to drobne sumy, ale kwoty zaczynające się od kilku tysięcy złotych. Czasem twierdzą, iż to pożyczka, czasem proszą otwarcie o wsparcie bez zwrotu.
Mąż, człowiek o dobrym sercu, nie potrafi im odmówić. Przez długi czas nie komentowałam tego, bo zapewniał nam stabilne życie i miał własne oszczędności. Skoro to jego pieniądze, to on decyduje, jak je wydaje.
Teraz jednak jestem w siódmym miesiącu ciąży. To nasze pierwsze dziecko i oczywiste jest, iż przez pewien czas nie będę pracować. Czeka nas mnóstwo wydatków. Moja mama już teraz pomaga nam finansowo, kupując wiele rzeczy na własny koszt. W dodatku mąż miesiąc temu wziął kredyt hipoteczny na mieszkanie, mamy też samochód i związane z nim wydatki.
Rodzina męża dobrze o tym wie, ale zamiast go wesprzeć, tylko dokłada mu zmartwień. Nie wiem, jak delikatnie zasugerować mu, iż pora, by jego bliscy zaczęli samodzielnie radzić sobie z problemami. Nigdy nie liczyłam czyichś pieniędzy, a moja mama nauczyła mnie, by nie oczekiwać pomocy od innych.
Jednak mam wrażenie, iż tylko ja dostrzegam, jak bardzo go wykorzystują. Jestem osobą impulsywną i bezpośrednią. Długo nie potrafię trzymać w sobie niezadowolenia i obawiam się, iż w końcu pokłócę się z całą jego rodziną. Jak mogę mu uświadomić, jak wygląda sytuacja?
Jego bliscy nie interesują się naszymi potrzebami, jedynie jego pieniędzmi. A on bezrefleksyjnie im pomaga, choćby nie zastanawiając się, czy to w ogóle uzasadnione. Przywykł do ciągłych telefonów z prośbami o wsparcie finansowe i już choćby nie zwraca na to uwagi. Rozumiem, iż nasza sytuacja finansowa jest stabilna, ale przecież pieniądze nie spadają z nieba i nie są nieskończone.
Nasze małżeństwo jest partnerskie. Kiedy się pobieraliśmy, mąż nie miał mieszkania, ja miałam. Moje mieszkanie jest na mnie, jego na niego. Nikt nie rości sobie prawa do majątku drugiej osoby. Nie chodzi choćby o to, iż brakuje mi pieniędzy, bo je mam. Po prostu ciągłe oddawanie pieniędzy rodzinie męża nie powinno stawać się normą.
Te wydatki sięgają choćby kilku tysięcy złotych miesięcznie, czasem do 10 tysięcy. I tak co miesiąc. To nie jest normalne!
Chcę jasno powiedzieć: mam swoje pieniądze, swoje mieszkanie i ludzi, którzy mnie wspierają. Ale rodzina męża wykorzystuje go finansowo, a on przez cały czas im pomaga, nie myśląc o konsekwencjach. Czas najwyższy, by to się skończyło.