Na portalu Reddit pojawił się poruszający wpis matki, która nie wie, jak pomóc swojemu 22-letniemu synowi stanąć na nogi. Chłopak nie pracuje, całe dnie spędza przy komputerze, a każda decyzja w rodzinie zaczyna się kręcić wokół jego potrzeb. "Zaczynam się irytować, bo moje życie i decyzje finansowe są uzależnione od mojego dorosłego dziecka".
REKLAMA
Zobacz wideo Takim ojcem jest Wojciech Szczęsny. "Najcięższa rola naszego życia"
To wyznanie poruszyło wielu internautów, którzy w komentarzach dzielili się podobnymi historiami. Część z nich zwracała uwagę, iż zjawisko "dorosłych dzieci w domu" staje się coraz powszechniejsze i choć powody bywają różne (brak pracy, trudna sytuacja finansowa, problemy emocjonalne), dla rodziców często oznacza to jedno: poczucie bezradności i frustracji. "Musisz go wyrzucić lub obciążyć czynszem. To, co teraz robi, jest nie do przyjęcia (...)" - pisze jedna z osób.
"Córka ciągle zmęczona, nic jej się nie chce"
Podobną historię opowiada nasza czytelniczka, która z oczywistych względów prosi o anonimowość. - Moja córka ma 21 lat, studiuje zaocznie, więc większość tygodnia spędza w domu. Od rana do nocy siedzi przy komputerze, ogląda filmy, gra albo przegląda media społecznościowe. Nie chce podjąć pracy, nie pomaga w domu. Kiedy próbuję ją do czegoś zachęcić, słyszę, iż jest zmęczona, iż potrzebuje czasu dla siebie. A kiedy próbuję rozmawiać poważnie, mówi, iż się czepiam - opowiada kobieta.
Jak przyznaje, początkowo tłumaczyła córkę stresem i trudną sytuacją na rynku pracy. Z czasem jednak zrozumiała, iż problem leży gdzie indziej - w braku chęci i odpowiedzialności. - Czuję się jak służąca we własnym domu. Gotuję, sprzątam, a ona tylko narzeka - dodaje nasza rozmówczyni.
O komentarz poprosiliśmy psycholożkę Agnieszkę Przybysz: - Coraz częściej obserwujemy, iż młodzi dorośli dwudziesto-, a choćby trzydziestolatkowie pozostają w domu rodzinnym i spędzają większość czasu przed komputerem. Zjawisko to budzi niepokój, ale z perspektywy psychologicznej nie ma jednej, prostej odpowiedzi, dlaczego tak się dzieje. Z jednej strony mamy czynniki społeczne i ekonomiczne - wysokie koszty życia, trudności ze znalezieniem pracy, niepewność przyszłości. Z drugiej - czynniki psychologiczne, takie jak cechy osobowości, temperament, styl przywiązania czy sposoby radzenia sobie z emocjami.
Jednak coraz częściej obserwujemy u młodych dorosłych lęk przed usamodzielnieniem. To nie zawsze brak chęci czy ambicji, ale obawa: "Czy dam sobie radę?", "Czy poradzę sobie finansowo?", "Czy nie zawiodę oczekiwań?". Współczesny świat stawia przed młodymi ogromne wymagania - presję sukcesu, samowystarczalności, nieustannego rozwoju. W efekcie część z nich, zamiast ruszyć do przodu, zatrzymuje się w bezpiecznej przestrzeni domu rodzinnego. To daje chwilowe poczucie spokoju, ale często utrwala mechanizmy unikania i nasila poczucie niepewności. Pomocne jest stopniowe budowanie poczucia sprawczości - nie przez krytykę, ale przez wsparcie, rozmowę i pozwolenie, by młody człowiek sam doświadczał konsekwencji swoich decyzji - mówi ekspertka.
Jak przerwać błędne koło?
Ustalcie jasne zasady współżycia - wspólne mieszkanie dorosłego dziecka z rodzicami nie jest niczym złym pod warunkiem, iż towarzyszy mu poczucie współodpowiedzialności. Warto więc jasno ustalić zasady: np. kto sprząta, kto płaci rachunki, jakie są obowiązki domowe.
Rozmawiajcie jak z dorosłym, nie jak z dzieckiem - zamiast wyrzutów ("nic nie robisz", "ciągle tylko siedzisz"), lepiej postawić na rozmowę partnerską. Dorośli młodzi ludzie często reagują na krytykę wycofaniem lub buntem.
Rodzice muszą mówić jednym głosem - częstym błędem jest rozbieżność między rodzicami: jedno z nich stawia granice, drugie odpuszcza. Tymczasem spójność jest kluczowa, tylko wtedy dorosłe dziecko zacznie traktować ustalenia poważnie.
Nie bój się konsekwencji - ustalone granice tracą sens, jeżeli nie idą za nimi konsekwencje. jeżeli dziecko nie przestrzega zasad, warto ograniczyć przywileje np. dostęp do samochodu, kieszonkowego czy opłacania abonamentów.
Chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami w tym temacie? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl