Matka nie mogła uwierzyć, iż to pytanie padło z ust nauczycielki. "Syn płakał całą noc"

mamadu.pl 3 godzin temu
"Odebrałam ostatnio syna z przedszkola i od razu czułam, iż coś jest nie tak. Dopiero wieczorem wyznał mi, co usłyszał od nauczycielki – płakał całą noc, a ja nie mogłam uwierzyć, iż z jej ust padły takie słowa". Przeczytajcie całego maila od naszej czytelniczki, Kasi.


Coś było nie tak od samego początku...

"Odebrałam syna z przedszkola jak zwykle – zmęczona po pracy, ale szczęśliwa, iż wreszcie jesteśmy razem. Od razu zauważyłam, iż coś jest nie tak. Miał spuszczoną głowę, nie odezwał się ani słowem, nie ucieszył się na mój widok. Zawsze biegł do mnie z uśmiechem. Tym razem siedział w szatni jak przygaszony.

Dopiero w domu, kiedy usiedliśmy razem do kolacji, zapytałam: 'Synku, wszystko w porządku?'. Wtedy zaczął płakać. Nie od razu potrafił powiedzieć, o co chodzi, ale w końcu wydusił z siebie, iż pani w przedszkolu przy wszystkich zapytała go o jego ojca. Mój świat zamarł.

"Dlaczego twój tata nigdy cię nie odbiera?"


Okazało się, iż nauczycielka zapytała go przy całej grupie, czy jego tata w ogóle istnieje, bo przecież nigdy go nie ma w przedszkolu. To nie była zwykła ciekawość – to był bolesny komentarz, który wbił się w serce mojego dziecka jak nóż. Jego tata nas zostawił. Wyjechał za granicę i odszedł do innej kobiety, kiedy Adrianek miał cztery lata. Mój syn, choć ma dopiero sześć lat, pamięta go. I często o niego pyta...

W nocy przytulałam go do siebie, a on wtulał się we mnie jak mały ptaszek. Płakał przez całą noc. Ja też nie mogłam zasnąć. W głowie dudniło mi jedno pytanie: jak można było zadać dziecku takie pytanie? Czy dorosły człowiek naprawdę nie rozumie, iż to może być rana, która nigdy się nie zagoi?

Postanowiłam zareagować


Następnego dnia poszłam do przedszkola. Porozmawiałam z nauczycielką. Była zdziwiona, choćby nie wiedziała, iż jej słowa zabolały Adriana. Ale to nie usprawiedliwia. Bo moim zdaniem każdy, kto pracuje z dziećmi, powinien być szczególnie wyczulony na takie sprawy, jak rozwód, fizyczny brak ojca. Chodzi o zwykłą empatię.

Od tej chwili już wiem, iż muszę być jeszcze bardziej czujna. Że nie mogę ufać, iż skoro mój syn jest pod opieką dorosłych, to wszystko będzie dobrze. Muszę go słuchać. Muszę go wspierać. I muszę mówić głośno, iż takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Nigdy".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału