– Ale przecież tak nie jest… i to rozumiemy! Cokolwiek mówi twoja matka, my wiemy, iż jesteś inna i dobra. Ale mimo to nie można tak mówić, przecież to twoja matka…
Obecnie ograniczyłam kontakt z matką, już z nią nie rozmawiam, nie odwiedzam jej i nie zapraszam do swojego domu. Nie pozwalam jej widywać się z dzieckiem. I tu nie chodzi o to, iż moja matka prowadzi zły tryb życia, nie, w tym względzie jest normalna, ale zachowuje się skrajnie okropnie.
– Porównaj się z innymi dziewczynami… One wyglądają o wiele lepiej niż ty. A ty… wyglądasz jak bałaganiara. I one potrafią o wiele więcej niż ty. I zachowujesz się dokładnie jak twój ojciec! – mówiła mi ciągle w dzieciństwie moja matka.
I cały problem polega na tym, iż te słowa moja matka mówiła przy innych ludziach. I w pracy, przy swoich kolegach, i przy krewnych, i przy moich przyjaciołach. Ciągle mówiła mi, iż jestem taka sama jak ojciec.
Mój ojciec opuścił nas, gdy miałam pięć lat. Poznał inną kobietę, a potem całkowicie zapomniał o tym, iż istnieję. Nie interesowało go, czy jestem najedzona, czy wszystko u mnie w porządku. Ale czy ja za to jestem winna?
Matka znalazła sobie nowego mężczyznę. Przy tym kilka razy choćby zmieniała partnerów. Ale każdemu z nich opowiadała, jaką jestem okropną.
Teraz matce pięćdziesiąt pięć lat. I nie szuka już nowych mężczyzn. Miałam nadzieję, iż matka z wiekiem zacznie zachowywać się normalnie. W tym czasie skończyłam naukę, znalazłam pracę, zaczęłam żyć na wynajmowanym mieszkaniu. Gdy miałam dwadzieścia pięć lat, wzięłam ślub.
Wtedy matka właśnie rozstała się ze swoim partnerem i postanowiła, iż czas skupić się na rodzinie swojej córki i jej męża.
Sama chciałam naprawić relacje z matką. Pomogła mi z zakupem mieszkania. Gdy matka dowiedziała się, iż jestem w ciąży, stwierdziła, iż zupełnie straciłam rozum, przecież musimy spłacać kredyt na mieszkanie.
– Ciągle nie myślisz głową! Nigdy nie myślałaś.
Po tym długo płakałam, bo było mi przykro, iż matka w ten sposób pogratulowała mi dziecka.
– Może wystarczy już jeść? I tak przytyłaś. Nigdy nie patrzyłaś na siebie, zawsze byłaś gruba! – stwierdziła matka, kiedy siedzieliśmy w gronie rodzinnym.
Wtedy zaczęłam płakać. W obronie stanęła matka mojego męża. Naprawdę miałam szczęście do teściowej, która mnie kocha i chroni.
Potem urodziłam dziecko. Matka znowu zaczęła przychodzić do mnie w odwiedziny. Dokładniej do dziecka. Początkowo milczała, a potem znowu zaczęła wyrażać swoje zdanie.
– Przecież całe dnie nic nie robisz. Tylko leżysz na kanapie. Dom w strasznym stanie, lepiej pos