Matka Woli Obce Dzieci, Wnuków Nie Dostrzega

newsempire24.com 2 dni temu

W Krakowie jesień otuliła miasto szarą mgłą, ale w moim sercu burzyły się żal i rozczarowanie. Jak można zachować spokój, gdy twoja teściowa, niczym obca osoba, odwraca się od własnych wnuków? Nie potrafię pojąć, jak można być tak chłodną i obojętną wobec własnej krwi? A Lidia Stanisławowska powtarza tylko: „Wasze dzieci – wasza sprawa. Ja swój obowiązek wypełniłam, wychowując syna”.

Teściowa przeszła na emeryturę przed czasem. Jej młodsza córka, Kinga, właśnie urodziła bliźniaki. Przez pierwsze trzy lata Lidia Stanisławowska pomagała jej, opiekując się maluchami, ale gdy chłopcy poszli do przedszkola, natychmiast znalazła sobie dodatkową pracę. I jaką! Została nianią w zamożnej rodzinie, gdzie całymi dniami zajmuje się obcymi dziećmi.

Teraz jest w domu tylko w weekendy, a te dni poświęca sprzątaniu, spotkaniom z przyjaciółkami i odpoczynkowi. Tak, zarabia niemałe pieniądze, ale czasu dla własnych wnuków – moich synów, czteroletniego Kacpra i dwuletniego Wojtka – nie ma. Ani minuty. Ani odrobiny ciepła.

Mąż i ja wielokrotnie błagaliśmy ją o pomoc. Musiałam wrócić do pracy, by utrzymać rodzinę, ale dzieci często chorowały, opuszczając przedszkole. Moja mama mieszka w innym mieście, setki kilometrów stąd, a jedyna nadzieja była w teściowej. Ona jednak odmówiła nam bez wahania.

„Wynajmijcie nianię – rzuciła zimno. – Nie przeszkadzajcie mi w pracy”.

Byłam w szoku. Gdyby moja mama mieszkała bliżej, rzuciłaby wszystko, by pomóc. Obiecała przyjechać na dwa tygodnie w czasie urlopu, ale co mi po tych dwóch tygodniach? To nie rozwiąże problemu. Gdy Lidia Stanisławowska wozi obce dzieci po zagranicznych kurortach, pływa z nimi jachtami i pozuje na plażach, ja tkwię w domu, rozdarta między chorymi synkami a strachem przed utratą pracy. Rozumiem, iż trafiła na „żyłę złota”, ale jak można być tak pozbawionym serca? Czy naprawdę pieniądze są dla niej ważniejsze niż rodzona wnuczęta?

Za każdym razem, gdy widzę w mediach społecznościowych jej zdjęcia z obcymi dziećmi – uśmiechniętymi, elegancko ubranymi, w drogich parkach rozrywki – ściska mi się serce. Moich chłopców nigdy nie było na ich przedszkolnych występach, nigdy nie usłyszeli od niej bajki na dobranoc. Pytają: „Mamo, dlaczego babcia Lidia do nas nie przychodzi?” A co mam odpowiedzieć? Że ich babcia woli obce dzieci, bo one przynoszą jej złotówki?

Próbowałam rozmawiać z mężem, Krystianem, ale on tylko rozkłada ręce. „Mama zawsze taka była – mówi. – Nie da się jej zmienić”. Ale jak mam się z tym pogodzić? Czuję się zdradzona, jakby teściowa odwróciła się nie tylko od wnuków, ale i od nas, od swojego syna. Jej obojętność to jak nóż, który powoli wbija się w serce.

Czasem myślę: może za dużo wymagam? Ale potem przypominam sobie, jak moja mama, mimo zmęczenia, zawsze znajdowała czas dla mnie i moich braci. Czy nie to czyni z kobiety prawdziwą babcię? Miłość, troska, czułość? A Lidia Stanisławowska ma tylko wyrachowanie i egoizm.

Życie uczy, iż nie każda babcia nosi ciepło w sercu. Czasem najbliżsi okazują się najdalsi, a prawdziwą rodzinę tworzy się z tych, którzy potrafią kochać bezinteresownie.

Idź do oryginalnego materiału