Matki z pokolenia Z pracują inaczej. Tej jednej rzeczy możemy im tylko pozazdrościć

mamadu.pl 4 miesięcy temu
Zdjęcie: Zetki zachowują równowagę między życiem prywatnym a zawodowym. fot. halfpoint/123rf


Do pokolenia zetek należą osoby urodzone między 1995 a 2010 rokiem. Zetkom zarzuca się, iż są wygodnickie, nieodpowiedzialne i rozpieszczone. Niektórzy dodają, iż nie wiedzą, czym jest prawdziwe życie. Czy aby na pewno? Mam co do tego wątpliwości.


Koncentrujemy się na pokoleniu alfa, którego najmłodsi przedstawiciele właśnie przychodzą na świat, a najstarsi mają po 14 lat. Zapominamy o zetkach, które rozpoczynają karierę zawodową i pną się po szczeblach na sam szczyt. Każde pokolenie ma coś za uszami, zetki na pewno także. Ale jest jedna rzecz, której możemy im pozazdrościć. Wszyscy, bez wyjątku.

Matka


Mówię: matka. Widzę: no właśnie, kogo? 27-letnią, zapracowaną i zabieganą kobietę. Pracującą w godzinach od-do. Czasami choćby i dłużej. Kobietę, która po południu zdejmuje eleganckie ubranie, wskakuje w dres i zaczyna drugi etat. Ten piękniejszy, jedyny i niepowtarzalny: etat matki.

Każda pracująca na etacie matka wie, iż czasami sprawy komplikują się w najmniej oczekiwanym i najmniej pożądanym momencie. Za 15 minut teoretycznie kończysz pracę, już powoli zaczynasz się szykować do wyjścia. Stajesz w blokach startowych, by po wybiciu określonej godziny wyruszyć po dziecko, które czeka na ciebie w przedszkolu lub szkole. Potem gwałtownie do domu, obiad, praca domowa, czytanie lektury. Wszystkiego przecież musisz dopilnować.

Niby uczysz odpowiedzialności i zaradności, ale wolisz rękę trzymać na pulsie. choćby delikatnie, tak by nikt nie zauważył. Aż tu nagle... szef daje ci dodatkowe zlecenie, które nie może poczekać do jutra. Prosi, byś została w nadgodzinach. Brzmi znajomo? I jak zachowujesz się w takiej sytuacji?

Pokolenie a pokolenie


Kobiety z pokolenia X czy Y gryzą się w język, zaciskają pięść pod biurkiem (tak by nikt nie widział) i zgadzają się zostać w nadgodzinach. Dzwonią do babci, cioci, kuzynki i błagalnym głosem proszą o pomoc: "Muszę zostać dłużej w pracy, możesz odebrać Kasię z przedszkola? Nie mam nikogo innego, na kogo mogłabym liczyć".

A potem dwoją się i troją, by jak najszybciej wykonać zadanie. Po godzinie, dwóch a czasami i trzech, zamykają komputer, trzaskają drzwiami i z wyrzutami sumienia wracają do domu. Usprawiedliwiają się przed dzieckiem, dziękują babci za pomoc i całą winę zwalają na kierownika/kierowniczkę.

Kobiety z pokolenia Z (a przynajmniej część z nich) postępują zupełnie inaczej. One nie dają sobie wchodzić na głowę. Pracują w określonych godzinach i nie godzą się na dodatkowe zlecenia.

"Zawsze wychodzę z pracy o 16. Dla mnie dzieci i dom są ważniejsze niż obowiązki zawodowe" – mówi mi Hania, 28-letnia pracowniczka HR.

Zetki wyznaczają granice i potrafią zachować równowagę między życiem prywatnym a zawodowym. Owszem, pną się po szczeblach kariery, chcą wejść na sam szczyt, ale nie za wszelką cenę. Nie kosztem rodziny, bliskich, bo to właśnie oni są dla nich najważniejsi.

"Kierowniczka nigdy nie zleca mi pracy w nadgodzinach, bo i tak wie, iż nie zostanę. Kiedy wypadnie coś dodatkowego, prosi te starsze panie" – usłyszałam od Łucji, przedstawicielki zetek.

Matki z pokolenia Z nie owijają w bawełnę, nie robią dobrej miny do złej gry. Od samego początku mówią wprost o zasadach i regułach współpracy. Nie pracują w nadgodzinach, by nie pozwolić pracodawcy wejść sobie na głowę. Jest jednak jeszcze jedna rzecz, na którą warto zwrócić uwagę.

One są doskonałymi pracownicami. Zaradnymi i bardzo zorganizowanymi. Kiedy są w pracy, dają z siebie wszystko, 100 proc. I to właśnie ta determinacja i jasno wyznaczone granice sprawiają, iż przez 8 godzin pracy potrafią wykonać więcej zadań niż niejedna kobieta, która zgadza się na nadgodziny. To by było na tyle.

Idź do oryginalnego materiału