Maturzyści nie będą musieli zdobywać 30 proc. punktów z przedmiotu dodatkowego, aby zdać egzamin maturalny. Tak wynika z najnowszego projektu nowelizacji ustawy o systemie oświaty, który przyjęła Rada Ministrów. Brak konieczności uzyskania 30 procent punktów z przedmiotu dodatkowego na maturze ma obowiązywać do końca roku szkolnego 2026/2027. Zdaniem niektórych specjalistów i nauczycieli nie jest to dobre rozwiązanie, a odbić się może to na samych zdających.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy matura to rzeczywiście bzdura? Spytaliśmy gwiazdy i polityków
Brak progu zdawalności. Uczniowie się cieszą, specjaliści biją na alarm
Do końca roku szkolnego 2026/2027 przedłużony zostanie brak konieczności uzyskania 30 proc. punktów z przedmiotu dodatkowego na maturze. I prawdopodobnie jest to dobra informacja dla wielu zdających, jednak okazuje się, iż ma to również swoje negatywne konsekwencje. Jakie? Tu chodzi przede wszystkim o spadek renomy samego egzaminu. "Matura straciła jakiekolwiek znaczenie cenzusu intelektualnego, więc ten próg nie ma znaczenia. Choć powiedzmy sobie szczerze, iż to śmieszne, bo moim zdaniem 30 proc. to naprawdę nie jest dużo. Argument dotyczący pandemii pojawił się dwa lata temu i był zupełnie słuszny, natomiast teraz nowy dyrektor CKE powiedział, iż nie widzi sensu przywracania progu 30 proc. i mnie się wydaje, iż ma rację. Do czego tak naprawdę potrzebny jest wynik rozszerzonej matury? Wyłącznie do rekrutacji na studia" - podkreśla w rozmowie z PortalSamorzadowy.pl Jarosław Pytlak, dyrektor Zespołu Szkół STO na Bemowie.
Jednak innego zdania są przedstawiciele resortu edukacji. Zdaniem Katarzyny Lubneauer, wiceszefowej MEN, nie wszyscy uczniowie są zainteresowani, by iść na studia i nie wszyscy potrzebują tego rozszerzenia. "W tej chwili jest projekt ustawy, która przeszedł przez proces konsultacji i w tym projekcie jest zapis, by brak wymogu 30 proc. przedłużyć jeszcze o dwa lata (…), czyli żeby do matury 2026 nie było wymagane 30 proc. z jednego rozszerzenia, żeby zdać" - tłumaczyła Katarzyna Lubnauer, cytowana przez wp.pl. "To pozwala, żeby egzamin z rozszerzenia był realną przepustką na studia, ale równocześnie nie był blokadą dla ludzi, którzy chcą zdobywać różne stopnie wykształcenia i na przykład mogą chcieć skończyć studia bardzo praktyczne i tak naprawdę tego rozszerzenia nigdy w pełni nie wykorzystają" - dodała.
Co dalej z progiem zdawalności?
w tej chwili realizowane są prace nad nowelizacją ustawy oświatowej. Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy z tym zapisem, co oznacza, iż jeżeli zostanie on zaakceptowany na dalszych etapach procesu legislacyjnego i podpisany przez Prezydenta RP, to w tegorocznej maturze nie będzie obowiązywał próg zdawalności w przypadku egzaminów z przedmiotów dodatkowych.
I chociaż sam projekt jest w zaawansowanym stadium, nie ma jeszcze ostatecznego zatwierdzenia tej nowelizacji.