Mąż mojej przyjaciółki to idealny człowiek rodzinny. A ona go zdradza. Nie mam już siły milczeć, przygotowuję się, by mu o tym powiedzieć

przytulnosc.pl 1 dzień temu

Z moją najlepszą przyjaciółką znamy się jeszcze z czasów studiów, razem szalałyśmy w naszej odległej młodości, a teraz przyjaźnimy się rodzinami. Kiedy wyszłam za mąż, mój wybranek gwałtownie zaaklimatyzował się w kobiecym towarzystwie i często spędzał z nami czas. Później do naszej paczki dołączył również mąż Julii, Witalij, który z biegiem lat stał się nie tylko bliskim przyjacielem, ale także ojcem chrzestnym mojego dziecka. Jest wspaniałym człowiekiem i idealnym mężem.

Po moim urlopie macierzyńskim pomogłam Julii znaleźć pracę w dużej firmie telekomunikacyjnej, w której sama pracowałam już od kilku lat. Nie kosztowało mnie to wiele wysiłku, ponieważ w księgowości zawsze potrzebna była świeża krew – często żartowałyśmy o tym z koleżankami.

I choć nasz zespół składał się wyłącznie z kobiet, wyjątkową atmosferę w biurze tworzył główny księgowy. Młody, ale bardzo wykształcony mężczyzna, który swoją prezencją mógłby śmiało kroczyć po wybiegu, a nie spędzać czas w księgowości. Armand Sabaliauskas sprawnie zarządzał dużym działem.

Zawsze szanowałam go za uczciwość i zasadniczość. I choć na początku w biurze toczyła się prawdziwa walka o serce szefa, później okazało się, iż jest szczęśliwie żonaty i ma małą córeczkę.

Po tym, jak Julia zaczęła pracę, coś się zmieniło – pewnego razu poskarżył się na to Witalij, gdy odwiedzał nas w domu. Ponieważ wtedy nie widziałam powodów do niepokoju, poradziłam mu, żeby nie doszukiwał się problemu na siłę. Jednak późniejsze wydarzenia zszokowały choćby mnie.

Coroczna impreza świąteczna była zaplanowana na ten piątek. Julia przygotowywała się do niej bardzo starannie, upiększając się od stóp do głów – w końcu była to jej pierwsza firmowa impreza w życiu.

Biuro zostało udekorowane, kupiono skrzynki szampana, zamówiono catering, a co najważniejsze – oddano ostatnie raporty roczne, więc nadszedł czas na relaks.

Po życzeniach od szefa i kilku wypitych kieliszkach, rozmawiając z koleżankami, zupełnie zapomniałam o Julii. Pomyślałam, iż aby się nie obraziła, muszę ją znaleźć. Uzbrojona w „kieliszek na zgodę”, poszłam jej poszukać.

Po przeszukaniu wszystkich przestrzeni bez rezultatów, postanowiłam zajrzeć do gabinetów. I tak, otwierając kolejne drzwi, w ciemności dostrzegłam sylwetki. Dopiero po włączeniu światła zdałam sobie sprawę z koszmaru tej sytuacji.

Moja przyjaciółka i szef byli razem w pustym gabinecie. Julia później tłumaczyła mi, iż to nic nie znaczy. I choć nie zamierzała zostawić męża, nie planowała również zakończyć relacji z Armandem.

Szczerze żal mi Witalija, który na razie niczego się nie domyśla. Przecież on także jest moim bliskim przyjacielem i jest mi trudno ukrywać przed nim to, co widziałam. Nie mogłam patrzeć Julii w oczy, które były pełne kłamstwa.

Praca stała się nie do zniesienia, bo za każdym razem, gdy widziałam szefa, wyobrażałam sobie jego żonę, która wierzy, iż ich rodzina jest idealna. Dlaczego dziś małżeństwo przestaje być wartością? To pytanie nie daje mi spokoju. Przygotowuję się, by powiedzieć Witalijowi, co widziałam.

Niech potem sobie wszystko wyjaśniają, jak chcą! Ale to niesprawiedliwe, iż ona go tak oszukuje! Oczywiście trochę się waham, czy powinnam ingerować w ich prywatne sprawy. Co radzicie?

Idź do oryginalnego materiału