Mąż utrzymuje kontakt z byłą i nie widzi w tym problemu, ale ja tego nie zamierzam tolerować

przytulnosc.pl 3 dni temu

Tworzenie nowej rodziny czasami przypomina drogę, która dopiero się zaczyna, a idącemu trzeba poświęcić jeszcze mnóstwo sił, aby ją pokonać. Tylko iż siły już się wyczerpują. Przyczyny mogą być różne: materialne, psychologiczne, społeczne. Na przykład żona nie może znieść rodziny swojego męża. Albo mąż utrzymuje kontakt z byłą. I są te uczucia do siebie nawzajem, nie chce się rzucać wszystkiego w połowie drogi i po prostu rozchodzić się. A zasobów po prostu brakuje. I skąd je wziąć, nie wiadomo.

Kiedyś, oczywiście, ludzie żyli prościej. Wielu parom w ogóle nie potrzebowało tej wymyślonej miłości. Małżonkowie po prostu razem żyli, wychowywali dzieci i czasami wspólnie zajmowali się domem. I nie uważano tego za coś wstydliwego, prawda? A teraz rozwiało się tylu psychologów i coachów, którzy sami nie potrafią w niczym się odnaleźć, a jeszcze próbuje innym coś doradzać. A przyjdziesz do nich z prawdziwym problemem… Ogólnie rzecz biorąc, nie każdy może nazywać się specjalistą od prawa.

Mój mąż utrzymuje kontakt z byłą. I to doprowadziło mnie do tego, iż teraz znajduję się dosłownie pomiędzy dwoma ogniami. Z jednej strony nie chcę stracić swojego mężczyzny przez jakąś nienormalną głupotę. Rozumiem, iż w ten sposób pogorszyłabym tylko sobie i naszym relacjom. Ale z drugiej – duma oczywiście bierze górę, i w pewnych momentach chciałabym rzucić Michała i nigdy więcej go w życiu nie widzieć. Wiesz, nerwy już nie są takie same.

Ponieważ w tym roku skończyłam dopiero 30 lat, nie należę do tych kobiet, które będą milczeć i cierpliwie czekać na rozwiązanie sytuacji. Oczywiście od razu wyraziłam mężowi swoje niezadowolenie z faktu, iż w naszym życiu przez cały czas obecna jest jego była żona. Ale odpowiedział mi przewidywalnie i bardzo standardowo: współczuje swojej byłej, ale tak naprawdę kocha tylko mnie i nikogo więcej. Błahostki. Ale tak naprawdę ja sama to czuję. Michał nie jest tym, który mógłby się zmienić. Ale z drugiej strony, Anna po prostu mnie irytuje.

Ta kobieta to prawdziwa infantylka. Z tych, które przez całe życie próbują być ze wszystkimi miłe i dziecinnie przyjazne. Wiesz, ona, widząc nawet, jak bardzo jej nie mogę znieść, rozmawia ze mną jak dziecko. Ze wszystkimi tymi intonacjami i głupimi uśmiechami. I ciągle potrzebuje pomocy. To prosi, żeby podwieźć ją na drugi koniec miasta. To jeszcze prosi o pomoc w zakupach na kilka tygodni, jest taka krucha. A mój mąż się zgadza i nie widzi w tym nic złego.

Tak, przyznaję, mam prawa, i pewnego dnia sama nalegałam, żeby pomóc Ani z zakupami. Tym bardziej, iż też chciałam zajrzeć i coś kupić. Wtedy pomyślałam: w końcu ta kobieta pokaże się z prawdziwej strony. Nie może ciągle udawać, iż jest szaloną. Próbowałam wyprowadzić ją na emocje, choćby nie bałam się, iż możemy zacząć się kłócić, chciałam tego. Ale w rezultacie pokazałam się tylko jako bardzo nieuprzejma osoba. Chociaż Ania, chyba, choćby tego nie zauważyła.

Może się wydawać, iż naprawdę coś jej nie gra z głową. Ale w rzeczywistości to profesjonalna deformacja. Kiedy przez całe życie pracujesz w przedszkolu z maluchami, czasami może to przynieść swoje efekty. Chociaż choćby nie wiem, a może to właśnie z powodu swojej dziwności poszła do przedszkola?!

Mąż długo z nią mieszkał, około 4 lat. Mówił, iż wcześniej podobała mu się jej manierka. choćby kiedy mógł narobić bałaganu, na przykład kiedy pewnego razu zalewał mieszkanie, ona nie robiła scen, tylko po prostu głośno wzdychała. I tyle, żadnych kłótni i urazów. Czasami sama chciałabym mieć takiego partnera, bez zbędnych emocji. Ale mimo wszystko to nie jest normalne i odmawiam dzielenia mojego męża z Anną, niezależnie od tego, jak niewinna by była. Co mam zrobić z tym, iż mąż utrzymuje kontakt z byłą?

Niedawno musiałam pójść na wizytę do jednej dziewczyny, psycholog. Ulubiona przyjaciółka nie mieszkała w mieście, a ja, można powiedzieć, byłam na skraju. Poza tym chciałam wierzyć, iż rozmowa ze specjalistą to nie tylko pogawędka, czy gadanie w myślach. Że może da mi jakiś wartościowy poradnik. I po prostu wysłuchać, jak przystało. Bez przerywania i własnych wstawek o tym, jaka mam jeszcze wspaniała sytuacja. „A oto u innych ludzi, nie, posłuchaj!” Moja przyjaciółka nigdy nie potrafiła milczeć i słuchać. To jej jedyny minus.

Ale nie było łatwo. Moja „specjalistka” okazała się bardzo specyficzną dziewczyną, a rozmowa, która według mnie miała być pouczająca i sprzyjająca rozwiązaniu mojego problemu, okazała się maksymalnie trudna i choćby trochę głupia. Od samego początku zaczęła naciskać na te fronty, na które choćby nie zwracałam uwagi. Określaliśmy typ mojego temperamentu, potem typ temperamentu Michała. Czy pasujemy do siebie, czy Anna jest jego ideałem.

Okazało się, iż mój zupełnie normalny pod każdym względem mąż jest bardzo blisko duchowo ze swoją wrażliwą byłą. Bo mężczyznom podobają się takie „psychotypy”, zbliżone do dziecięcych. Na co słusznie odpowiedziałam, iż nie. On nie ma nic takiego w charakterze, nigdy go nie miał. Co więcej, sama chcę z nim mieć dziecko, ale na razie nie jestem pewna, czy damy radę finansowo. A jeszcze kiedy w ogóle pracować, trzeba Annę po mieście wozić.

Ale kobieta, która twierdzi, iż jest profesjonalnym psychologiem, zasadniczo zatrzymała moją próbę przeniesienia tematu na byłą żonę mojego męża. Dzięki Bogu, nie zaczęła obwiniać za wszystko moich rodziców, jak to często robią filmowi psychologowie. Tego bym, chyba, nie wytrzymała. Rozmawiałyśmy długo jeszcze o naszych relacjach z mężem i o tym, iż Anna na pewno dawno wróciła do Michała, po prostu ukrywają to przede mną. Na co odpowiedziałam, iż jestem w to pewna. Niestety, dla mojego jednorazowego psychologa nie byłam autorytetem, więc moje słowa po prostu uparcie zignorowała.

Prawdopodobnie znacznie bardziej przydatne byłoby wydać te pieniądze nie na podejrzanego specjalistę, ale na zakupy. Albo na siłownię. Ciągle zapominam, iż ćwiczenia fizyczne świetnie relaksują mózg i sprawiają, iż twoje ciało jest bardziej jędrne. A to właśnie to, czego by mi całkowicie nie zabrakło. No cóż, przynajmniej nie siedziałabym sama w domu, co już nie jest złe.

Ogólnie rzecz biorąc, jak rozumiecie, nie osiągnęłam żadnych szczególnych sukcesów w tej sprawie. Rozmowy z mężem i jego byłą nie do niczego doprowadziły. Psychologa o niej wolę milczeć. A moja przyjaciółka wciąż nie przyjechała, chociaż raczej nie byłaby w stanie doradzić mi niczego wartościowego w tej kwestii. Więc, ludzie z Internetu, zwracam się do was. Może ktoś da mi kilka rad dotyczących mojej sytuacji. Może ktoś miał coś podobnego. Byłabym bardzo wdzięczna. Nie mam już sił, żeby to wszystko dalej tolerować, ale jeszcze się trzymam. A może powinnam znaleźć sobie nowego mężczyznę?!

Idź do oryginalnego materiału