"Mężczyzna imieniem Ove"

bajdocja.blogspot.com 1 miesiąc temu
.



Bohater książki "Mężczyzna imieniem Ove"
to wyjątkowo antypatyczny, irytujący typ!
Mistrz narzekania i zrzędzenia!
Zgorzkniały maruda!
Służbista!
Mruk!

"Był on takim typem faceta, który już od szkoły podstawowej
zachowywał się jak naburmuszony starzec."

I potem wcale mu to nie przeszło!
Ba, wręcz się rozwinęło i nadęło!
To męczące dla otoczenia!
Tak myślałam, czytając powieść Fredrika Backmana.
Ale Ove ma też inne cechy: złote ręce i wielkie serce!
O czym przekonałam się w trakcie dalszej lektury.

Od śmierci żony trawi go smutek i tęsknota.
Jego życie straciło sens i dlatego postanowił umrzeć.
Ale w popełnieniu samobójstwa przeszkadzają mu
a to sąsiedzi, a to sprawy wymagające interwencji,
a to myśli o myślach kota lub inne okoliczności.

Ove więc, pomiędzy kolejnymi próbami odebrania sobie życia,
ratuje swoją skrzynkę pocztową, bezdomnego kocura,
sąsiada, sąsiadkę oraz innych.
Wozi, sprawdza, naprawia, załatwia.
I odwiedza żonę na cmentarzu.

Ona była wszystkimi kolorami jego świata.
Tylko ona umiała z nim "postępować".
Tylko jej mógł wszystko wybaczyć.
Bez niej czuje się zagubiony.

Tymczasem kolejne sprawy potrzebują jego zaangażowania.
Bierze więc sprawy w swoje ręce i robi co może,
choć kosztuje go to trochę nerwów i złości.
Wścieka się, przeklina, złorzeczy,
ale tu postuka, tam porozmawia,
tu walnie, a tam pomilczy.
I działa!

W którymś momencie zaakceptowałam go.
A może choćby polubiłam? ;-)

Wiele się nie zmienił, ale czyny świadczą o nim!
A iż pieniacz? No cóż, nikt nie jest bez wad ;-)


Świetna książka!
Polecam dorosłym.



.
Idź do oryginalnego materiału