Miał tylko 16 lat, gdy przyprowadził do domu dziewczynę… Już dawno i pewnie w ciąży, była od niego o rok starsza.

newsempire24.com 1 tydzień temu

**Dziennik Igora**

Miał zaledwie 16 lat, gdy przyprowadził ją do domu… Dziewczynę, od dawna wyraźnie ciężarną, starszą od niego o rok.

Ewa uczyła się w tym samym technikum co on, ale na innym roku. Przez kilka dni Igor obserwował, jak nieznajoma, wtulona w kąt, cicho płacze. Nie umknęło jego uwadze zaokrąglające się brzuch, te same ubrania przez dwa tygodnie i pusty wzrok, pozbawiony nadziei.
Jak się okazało, jej historię znał prawie każdy… Wnuk lokalnego notable spotykał się z nią, po czym zwyczajnie zniknął, wyjechał rzekomo w interesach do innego województwa. Jego rodzice nie chcieli choćby słyszeć o Ewie. Ot, powiedzieli jej to wprost.
A jej własna rodzina, jakby żyła w średniowieczu, bojąc się „hańby”, wyrzuciła ją z domu i wyjechała na działkę. Jedni współczuli Ewie, inni szeptali za jej plecami:
— Sama się prosiła. Trzeba było myśleć głową!

Igor nie mógł dłużej biernie patrzeć. Zbliżył się do niej i po krótkim namyśle powiedział:
— Będzie ciężko, ale dość już płakania. Chodź do mnie, weźmiemy ślub. Tyle iż ostrzegam – nie umiem kłamać ani cmokać. Będę po prostu przy tobie i dziecku. Obiecuję, iż damy radę.

Ewa otarła łzy i spojrzała na niego. Cóż… Zwykły chłopak, bez poloru. A ona marzyła o zupełnie innym mężu! Tylko iż w jej sytuacji wyboru nie było. Poszła za nim.

Rodzice byli w szoku. Matka błagała Igora, żeby się opamiętał, ale on tylko wzruszył ramionami:
— Mamo, nie histeryzuj, jakoś to będzie. Mam dwie stypendia – zwykłe i socjalne. Będę dorabiał, damy radę.
— Ale przecież chciałeś iść na studia!
— No i co? Życie to nie tylko papier. Tata całe życie w fabryce, ty w sklepie. Jakoś się żyje bez magistra. To nie koniec świata!

Ewa zamieszkała w pokoju Igora. Oddał jej łóżko, sam spał na rozkładanym fotelu. Przez kilka dni była cicha jak mysz. Chodziła z nim za rękę do technikum i z powrotem, aż w końcu eksplodowała:
— Mam dość! Dlaczego twoi rodzice patrzą na mnie krzywo? Nie podobam im się! I czemu w ogóle ze mną nie spędzasz czasu? Albo się uczysz, albo znikasz!

Igor zdziwił się:
— To normalne. Tak, nie jesteś ich wymarzoną synową, ale ciebie przyjęli. Twoja rodzina wyrzuciła cię na zbity pysk. A co z rodzicami tego twojego ex? Gdzie oni są? Uczę się, bo nie chcę wylecieć po pierwszym roku. I stypendium mi się przyda. A znikam, bo pracuję. Nie mam ochoty oglądać z tobą tych tandetnych seriali.

Ewa rozpłakała się:
— Po co tak mówisz?
— Jak? Przecież ostrzegałem, iż nie będę owijał w bawełnę. A kiedy idziemy do urzędu stanu cywilnego?

— Nie mogę iść w byle czym! Kup mi ładną sukienkę, z wysokim stanem, żeby brzucha nie było widać.
— Oszalałaś? Przecież przyniesiemy zaświadczenie o ciąży. Jakie sukienki? Muszę oszczędzać na wózek i łóżeczko…

Matka łykała walerianę, ale z czasem się pogodziła z sytuacją. Coraz częściej zerkała na dziecięce ubranka w sklepach. W sumie… nic strasznego. Niech żyją, pobiorą się, a oni z ojcem pomogą, jak tylko mogą. Tylko ta dziewczyna jakaś niewdzięczna – ciągle narzeka na Igora, na ich ciasne mieszkanie. Może urodzi i się uspokoi.

Ale Ewa nie zamierzała się zmieniać. Gdy Igor wrócił brudny i zmęczony z myjni samochodowej, przynosząc ze sobą wychudzoną kotkę, wściekła się:
— Co za debil! Po co nam ta obdarta bestia? Wynoś ją! Natychmiast!

Igor tylko się skrzywił:
— Nie, ona jest w ciąży. Zostaje. Lepiej idź i podgrzej mi obiad.

— A, tak?! — Ewa niemal zawyła. — Wybieraj! Albo ona, albo ja! Ta kocia mać też na mnie dziwnie patrzy!

— Po co mam wybierać? — Igor zmarszczył brwi. — To mój dom i moja kotka. jeżeli ci nie pasuje, możesz wyjść. choćby mama nie stawiała mnie przed takim wyborem. Może to ty przestań patrzeć na wszystkich spode łba?

Ewa histeryzowała, rzucała się, zazdrosna o chudą, zaniedbaną kotkę. Gdzie Igor w ogóle zobaczył u niej brzuch? Ale niedługo stało się to oczywiste – kotka rzeczywiście spodziewała się młodych.

Chłopak był wykończony, ale gdy tylko nachodziły go wątpliwości, odganiał je. Jakoś to będzie. Ewa urodzi, uspokoi się, a na razie pocieszą ich kocie maluchy. Mięciutkie kłębki futra potrafią poprawić humor każdemu.

Jednak wszystko potoczyło się inaczej… Dziadek, ów lokalny notable, wrócił z długiego wyjazdu i dowiedział się o wszystkim. Znalazł wnuka, nawymyślał mu i zagroził, iż odetnie go od rodzinnych pieniędzy, jeżeli prawnuk będzie wychowywał się w obcej rodzinie. A stracić „dojną krowę” chłopak nie chciał.

Ewa od razu opuściła technikum z nowym „opiekunem”, choćby nie żegnając się z Igorem. Na szczęście miała dokumenty przy sobie (wybierała się potem do przychodni). Rzeczy? Machnęła ręką – kupią jej nowe! I do tego nędznego technikum więcej nie wróci!

Igor był zdruzgotany… Jak tak można? choćby słowa pożegnania. Wyrzucił jej rzeczy i godzinami siedział w ciemności, tuląc swoją kotkę. Ona rozumiała więcej niż się wydawało – wtulała się w niego, mruczała cicho, jakby chciała powiedzieć: „Jestem tu”.

Przyjął poród sam, nie dopuszczając do tego zestresowanej matki i zdezorientowanego ojca. Siedział przy kotce, mówił do niej, uspokajał. Gotowy w każdej chwili zadzwonić do weterynarza.

Wszystko poszło dobrze – na świat przyszły cztery kocięta. Igor wymienił koce, zostawił świeżą wodę i karmę. Spojrzał raz jeszcze na swoją małą rodzinę i, zmęczony, położył się spać. W tym całym zamieszaniu choćby nie pamiętał, iż tego dnia też miał urodziny.

Właśnie skończył 17 lat…

Idź do oryginalnego materiału