"Mój syn idzie do Pierwszej Komunii, bo teściowie nalegali. Teraz żałuję, iż im uległem"

dadhero.pl 8 godzin temu
Maj to w Polsce tradycyjnie sezon Pierwszych Komunii Świętych. W większości rodzin to ważne wydarzenie i okazja do spotkania z bliskimi. Ale nie u Jacka. Dla niego ta uroczystość będzie pewnie ostatnim spotkaniem z teściami. A wszystko przez to, iż ci za bardzo zaangażowali się w organizację.


Niewierzący, niepraktykujący. Tak sam o sobie mówi Jacek. Z Kościołem rozstał się jeszcze w liceum. Rodzice nie protestowali – sami byli raczej "letnimi" katolikami. Od tamtej pory na mszy był dwa razy: na swoim ślubie i na chrzcie syna. Nie dlatego, iż zależało na tym jemu czy jego żonie. To teściowie nalegali, by było "po bożemu". – Ja chciałem tylko ślubu cywilnego, Marta też. Ale jak jej rodzice o tym usłyszeli, to się oburzyli. No bo co ludzie powiedzą, jak oni się przed rodziną wytłumaczą. Nie chciałem psuć relacji już na starcie, więc ustaliłem z Martą, iż dla świętego spokoju weźmiemy ślub kościelny – tłumaczy Jacek.

Święty spokój nie jest wieczny


Dla świętego spokoju dwa lata później ochrzcili też syna. – Znowu tłumaczyłem wtedy teściom, iż to będzie obłudne, bo oboje nie chodzimy do kościoła, więc nie powinniśmy przysięgać przed ołtarzem, iż wychowamy dziecko po katolicku, bo tego przecież nie zrobimy. Ale znowu nie chcieli słuchać. Powiedzieli, iż w rodzinie jeszcze nigdy nie było przypadku, żeby ktoś dziecka nie ochrzcił. I niemal błagali, żebyśmy "nie wydziwiali", a to katolickie wychowanie to już oni Jaśkowi zapewnią, jak będzie ich odwiedzał – wspomina Jacek.

Teściowie rzeczywiście słowa dotrzymali. Ilekroć Jasiek u nich zostawał, początkowo na weekendy, potem też na dłuższe wakacyjne pobyty, to wracał "wzmocniony religijnie", bo dziadkowie zabierali go do kościoła, uczyli modlitw, opowiadali o Bogu. No i robili to na tyle skutecznie, iż gdy syn Jacka szedł do przedszkola, to chciał, by rodzice zapisali go na religię. – I nie żałuję, bo katechetka w przedszkolu była naprawdę świetna i Jasiek uwielbiał te zajęcia. Wszystko zmieniło się, gdy poszedł do podstawówki. Trafił na księdza, który nie miał podejścia do dzieci. Wytrzymał rok, w drugiej klasie już chodzić nie chciał.

Komunijny deal


Kiedy Marta podczas świątecznego spotkania powiedziała o tym rodzicom, ci – o dziwo – oszczędzili sobie komentarzy. – Nie przekonywali ani Jaśka, ani nas. Wydawało mi się, iż po prostu pogodzili się z tym, iż skoro Marta i ja jesteśmy daleko od Kościoła, to nasze dziecko też nie będzie specjalnie religijne. gwałtownie się okazało, iż się myliłem – wspomina Jacek. Okazało się w wakacje, gdy Jasiek po powrocie od dziadków powiedział, iż babcia obiecała mu wymarzony komputer. Ale postawiła warunek. Jasiek od początku trzeciej klasy ma znów zapisać się na religię. No i przystąpić do Pierwszej Komunii Świętej.

– Wkurzyliśmy się wtedy strasznie, bo to przecież zwykłe przekupstwo, tylko w białych rękawiczkach. Marta od razu do nich zadzwoniła i ich opieprzyła, ale jak zwykle nie chcieli jej słuchać. Powiedzieli, iż skoro nam na tym nie zależy, to o ni muszą się tym zajmować i użyją wszelkich środków – wspomina Jacek. – Kolejna rozmowa na ten temat była już spokojniejsza. Stanęło na tym, iż Jasiek, który najarał się już na ten komputer i był gotów wrócić na religię, pójdzie do Pierwszej Komunii, my zrobimy małe przyjęcie w domu, a teściowie potem przestaną się wtrącać.

Ta umowa nie przetrwała jednak długo. Teściowie Jacka w Boże Narodzenie oznajmili, iż chcieliby, by przyjęcie po Pierwszej Komunii było w restauracji. Mało tego, już choćby zarezerwowali odpowiedni lokal i wpłacili zaliczkę. – Zaprotestowaliśmy, ale, tradycyjnie, żadne argumenty nie docierały. Jak powiedzieliśmy, iż nas nie stać na opłacenie tej knajpy, to stwierdzili, iż do maja mamy czas, możemy oboje znaleźć jakieś dodatkowe prace i zarobić "na godną uroczystość" dla syna. Godną, czyli taką, na którą oni sproszą jakieś ciotki i kuzynów, którzy ich kiedyś zapraszali, więc teraz oni muszą się zrewanżować. Generalnie za naszymi plecami zorganizowali imprezę dla siebie i własnych gości – wspomina Jacek.

Ostatnie spotkanie


Tamta świąteczna rozmowa skończyła się awanturą. – Wykrzyczałem im, iż przegięli i iż jak chcą, to mogą przyjść do nas na obiad, bo żadnego przyjęcia nie będzie. A jak mają ochotę zapraszać swoich gości, to mogą razem z nimi prosto z kościoła spieprzać do tej restauracji, ale my z Jaśkiem pojedziemy do domu – wspomina Jacek. Tydzień później, już po Nowym Roku, teściowie zadzwonili do jego żony z przeprosinami. Przyznali, iż nie powinni byli takiej decyzji podejmować bez konsultacji, ale było im głupio przed dalszą rodziną. I poprosili, by ona i Jacek zgodzili się na zrobienie tego przyjęcia. W zamian obiecali pokryć resztę kosztów, czyli dopłacić jeszcze 5000 zł.

– Nie chciałem się zgodzić, ale Marta mnie w końcu przekonała. Stwierdziła, iż nie ma sensu się droczyć, Jasiek będzie miał imprezę, którą zapamięta na długo, bo w sumie będzie 25 osób, zgarnie prezenty, łącznie z tym komputerem. A my się kilka do tego dołożymy, bo większość kosztów zapłacą jej starzy, więc nam zostanie alba, buty, różaniec medalik plus jakiś prezent. A do tego zyskamy święty spokój – opowiada Jacek.

Święty spokój trwał do weekendu majowego, kiedy Marta i Jacek znów spotkali się z jej rodzicami. Teść przy grillu trochę wypił i się zaczęło. – Najpierw się pochwalił, iż już zrobił przelew, więc restauracja już jest opłacona. Potem dodał, iż ma już odłożone 6000 na komputer i podjedzie do Jaśka, żeby zabrać go do sklepu, bo sam nie chce wybierać. A na koniec stwierdził, iż powinniśmy się wstydzić, iż nas nie stać na wyprawienie tak ważnej uroczystości dla syna. Mi doradził, iż powinienem mu za jakiś czas oddać kasę za to przyjęcie, wtedy ocalę resztki honoru – wspomina Jacek.

Do domu wyjechali natychmiast. Dla Jacka to było przedostatnie spotkanie z teściami. Ostatnie będzie w 25 maja, kiedy Jasiek będzie miał Pierwszą Komunię. Tam Jacek chce im wręczyć kopertę z pełną kwotą za przyjęcie. A potem nie chce ich widzieć.

Tekst powstał na podstawie maila wysłanego do redakcji. Imiona bohaterów zostały zmienione.

Idź do oryginalnego materiału