Moja matka jest ciężko chora, a ja nie czuję z tego powodu żadnych emocji. Zasłużyła na to.
W naszym bloku mieszka starsza kobieta o imieniu Jadwiga. Zawsze była dla wszystkich życzliwą sąsiadką, gotową pomóc zarówno słowem, jak i czynem. Gdy moja matka zachorowała, Jadwiga często przychodziła do nas, by zaopiekować się nią, kiedy byłam w pracy lub zajmowałam się dziećmi. Pielęgnowała moją matkę, pomagała w domu, i dzięki jej troskliwości mama zaczęła wracać do zdrowia.
Jednak po jakimś czasie sama Jadwiga poważnie zachorowała. Jej stan okazał się znacznie poważniejszy i musiała trafić do szpitala. Do tej pory byłam przekonana, iż Jadwiga jest samotna, iż nie ma ani dzieci, ani krewnych. Okazało się jednak, iż ma liczną rodzinę: syna, który zajmuje wysokie stanowisko w dużej firmie, córkę – odnoszącą sukcesy przedsiębiorczynię, oraz kilkoro wnuków. Wszyscy żyją w dostatku, ale przez cały czas, gdy byliśmy sąsiadami, nigdy nie widziałam, aby ktoś z nich ją odwiedzał.
Gdy Jadwiga trafiła do szpitala, jej córka pojawiła się, by zebrać potrzebne rzeczy. Spotkałam ją na klatce schodowej i zaproponowałam pomoc, chciałam podzielić się swoim doświadczeniem w opiece nad chorym. Ale jej odpowiedź mnie zszokowała:
— To mnie nie dotyczy. Przyniosłam tylko to, co kazał lekarz, nic więcej nie trzeba. Niech podziękuje, iż w ogóle przyjechałam.
Byłam wstrząśnięta takim chłodem. Jak można tak traktować własną matkę? Przynieść rzeczy według listy i wyjść, nie okazując ani grama współczucia.
Codziennie po pracy odwiedzałam Jadwigę w szpitalu, starałam się ją wspierać, opowiadałam o nowościach, próbowałam dodać otuchy. A potem wracałam do domu i nie mogłam przestać myśleć o jej córce, o tej obojętności.
Moja matka, dowiedziawszy się o tym, powiedziała:
— Nie wiesz, jakie mieli relacje w rodzinie. Może nie bez powodu dzieci się od niej odsunęły.
— Ale to przecież jej matka, cokolwiek by nie było.
— Gdyby wszyscy myśleli tak jak ty, świat byłby o wiele lepszy.
Te słowa dały mi do myślenia. Rzeczywiście, nigdy nie znamy całej prawdy o obcych rodzinach, o tym, jakie były między nimi relacje, jakie rany i urazy skrywają przed światem. Ale i tak trudno mi zrozumieć i zaakceptować taką obojętność wobec człowieka, który dał ci życie.