Moja siostrzenica Zuzanna marzyła o wózku dziecięcym jako prezencie, a kiedy nie spełniłem jej życzenia, wywołała w rodzinie zamieszanie i skierowała przeciw mnie krytykę.
Dzieci wyrastają w mgnieniu oka, a ja nie zauważyłem, iż mój syn już biegał i trącał się po domu, chcąc spotkać się z tatą. Staraliśmy się zapewnić naszemu pierwszemu dziecku wszystko, co najlepsze, niekiedy kosztem własnych pragnień.
Kupiliśmy więc drogi, kompaktowy wózek, który bez problemu mieścił się w bagażniku naszego Fiata. Służył nam wiernie i był używany bardzo ostrożnie, bo planowaliśmy go później sprzedać.
Kiedy nasz chłopiec wyrośnieł z wózka, wystawiliśmy go na sprzedaż na jednym z popularnych portali, np. OLX. Mój mąż, Andrzej, doradził obniżkę ceny o 30% od pierwotnej wartości, ale zdawało mi się, iż w tych trudnych czasach ludzie nie mają dużo pieniędzy, więc postanowiłem pójść dalej: sprzedam za połowę ceny, tak szybciej zniknie i zrobię dobrą rzecz.
Kilka godzin po zamieszczeniu ogłoszenia zadzwoniło do mnie miłe, urocze dziewczę, proponując spotkanie i obejrzenie wózka na żywo. Zgodziłem się, a pół godziny później rozległ się dzwonek w drzwiach.
Gdy otworzyłem drzwi, zamarłem ze zdumienia: na progu stała moja siostrzenica Zuzanna, z którą nie mieliśmy kontaktu od dwóch lat po kłótni o chłopaków. Byłem zachwycony jej widokiem; od dawna szukałem wymówki, by naprawić naszą relację.
Przy filiżance herbaty opowiedziała mi, iż ona i jej partner mają już syna, a ich dochody są skromne.
Po szczerej rozmowie obejrzeliśmy wózek, który bardzo spodobał się Zuzannie, i zaoferowałem jej go po jeszcze lepszej cenie niż w ogłoszeniu.
Następnego dnia z euforią przygotowywałem przyjęcie dla gości, gotując tradycyjne pierogi i bigos. Zebraliśmy się przy stole jako rodzina, wspominaliśmy dawne czasy i cieszyliśmy się ponownym spotkaniem.
Gdy nadszedł moment finalizacji transakcji, Zuzanna, wyczuwając moją gotowość do ustępstw, poprosiła, abyśmy jej podarowali wózek na urodziny dziecka. Nie chciałem dawać tak kosztownego prezentu i odmówiłem otwarcie.
Zuzanna poczuła się urażona, nazwała mnie skąpym i wykrzyknęła, iż opuszcza mieszkanie. Potem powiedziała rodzinie, iż żałuje, iż nie może pomóc swojemu maluchowi, a oni wsparli ją w decyzji, co doprowadziło do zerwania kontaktu z ich rodziną.
Zrozumiałem wtedy, iż nie da się wszystkim podobać, i postanowiłem już nigdy nie prowadzić interesów z krewnymi.








