Czytając w mediach społecznościowych komentarze pod artykułami na temat transpłciowości wśród młodzieży lub szerzej: identyfikacji i tożsamości płciowej, za każdym razem utożsamiam sobie dwie rzeczy: po pierwsze żyję w warszawskiej bańce, w której znajomi mi rodzice nie prychają z pogardą na wzmianki na ten temat, tylko pragną się doedukować, po drugie – jako społeczeństwo mamy przed sobą jeszcze długą drogę do przebycia. Bycie akceptującym rodzicem w trzeciej dekadzie XXI wieku jest wyzwaniem. Bez otwartego umysłu ani rusz.
Żałoba po imieniu
O to, jakie to uczucie, kiedy dziecko oznajmia, iż jest innej płci, opowiedziało Jillian Quint, dziennikarce portalu PureWow, trzech rodziców.
Dziecko Amy miało 7 lat, kiedy powiedziało jej po raz pierwszy, iż nie jest dziewczynką i używa zaimków "oni/ich". Rodzice zapytali, czy mają też ich używać. Oni przytaknęli. – Nie było to dla nas niespodzianką, iż nasze dziecko jest niebinarne. Już od pewnego czasu się nad tym zastanawialiśmy – opowiada Amy. – Ale i tak wymagało to dostosowania się i wywołało całe spektrum różnych emocji. Byliśmy niezwykle dumni z ich silnego poczucia identyfikacji płciowej. Uważaliśmy, iż mamy szczęście i byliśmy dumni z tego, iż nie mieli problemu, żeby nam o tym powiedzieć. Odczuliśmy też stratę. Nie mogłam już używać słowa "córka", a miałam wiele ciepłych, pełnych miłości konotacji z tą tożsamością płciową.
Płeć przypisana przy porodzie do dziecka Kary: męska. Kiedy miało 4 lata, chciało nosić sukienki. Kara gwałtownie zrozumiała, iż jej dziecko postrzega siebie jako dziewczynkę. Początkowa używała zaimków żeńskich tylko w domu, trwało to przez kilka miesięcy. W końcu obie zaczęły ich używać już wszędzie. – Wybrała sobie nowe imię, gdy miała 5 lat, ale nie zmieniliśmy go urzędowo do jej szóstych urodzin – opowiada dziennikarce Pure Wow Kara. – Jako mama zdecydowanie przeszłam przez żałobę po imieniu, które nadałam jej po urodzeniu. Nie powiedziałam jej o moim smutku i poczuciu straty, ale jako dorosła osoba musiałam się z tym uporać.
K.B. ma niebinarne dziecko. Sam jest transpłciowy. – W naszej rodzinie płeć jest dość płynna – mówi. Mimo to, jak przyznaje, początkowo wcale nie podobało mu się, kiedy jej dziecko poprosiło, by zwracać się do nich przez "oni/ich". – To prawdopodobnie była uwewnętrzniona transfobia – wyjaśnia. – Wyjaśnienie tego innym okazało się dla mnie trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. Po pierwsze, jest ta głupia kwestia gramatyki. Nienawidzę, gdy ludzie mówią: "Szkoda, iż nie było lepszego słowa, to nie ma żadnego sensu".
Co chciałyby powiedzieć innym?
Amy nie lubi, kiedy ktoś mówi: "Jeszcze może zmienić zdanie" albo "Może znowu zdecyduje, iż jest dziewczynką". – Naprawdę jestem przeciwna myśleniu o tym jako o etapie przejściowym, który może minąć. Traktuję to jako lekceważenie ich tożsamości. Dla nas najcenniejszą lekcją było to, iż to dzieci znają siebie najlepiej!
Rozmówcy Jillian Quint dzielą to samo marzenie: żeby ludzie mieli większą świadomość na temat transpłciowych dzieci. – One istnieją, są dziećmi jak wszystkie inne i łatwo je kochać i być z nich dumnym – podkreśla Kara. – Potrzebujemy więcej sojuszników, którzy chcą otwarcie wypowiadać się w imieniu tych dzieci.
– Tu nie chodzi o dzieci, tu chodzi o ludzi – przekonuje natomiast K.B. – Mamy dziwny, wymyślony pogląd na te wszystkie kwestie związane z płcią i to, co zrobisz, aby uwolnić od tego swoje dziecko, pomoże też innym.