Musicie wyprowadzić się z mojego domu w ciągu miesiąca! – oświadczyła teściowa.
W naszym życiu z Markiem wszystko układało się jak z nut: dwa lata związku, a potem decyzja o ślubie. Zawsze dogadywałam się z teściową, Elżbietą Pawłowską. Wydawała mi się serdeczną i mądrą kobietą, której rady ceniłam, a zdaniem się przejmowałam. Myślałam, iż mam ogromne szczęście – teściowa nie wtrącała się w nasze życie, nie wytykała błędów, a jej ciepły stosunek do mnie napawał mnie dumą.
Ślub w całości opłaciła Elżbieta Pawłowska. Moi rodzice, niestety, nie mogli pozwolić sobie na duże wydatki z powodu kłopotów finansowych i ograniczyli się do skromnego udziału. Weszło wspaniale i byłam pewna, iż przed nami szczęśliwe, wspólne życie. ale zaraz po ślubie, gdy jeszcze nie ochłonęliśmy po weselu, teściowa wezwała nas na poważną rozmowę. Jej słowa uderzyły jak grom z jasnego nieba.
– Dzieci, spełniłam swój obowiązek – zaczęła, patrząc na nas z chłodną stanowczością. – Wychowałam Marka, dałam mu wykształcenie, pomogłam mu się ożenić. Teraz jesteście rodziną i proszę, nie miejcie do mnie pretensji, ale macie miesiąc, by wyprowadzić się z mojego domu. Czas, byście sami radzili sobie z skomplikowaniami życia. Tak, z początku będzie trudno, ale nauczycie się oszczędzać i znajdować wyjścia z opresji. A ja… ja zasłużyłam wreszcie na życie dla siebie.
Zrobiła pauzę, po czym dodała, jakby wbijała nam gwoździe w serca:
– I nie liczcie na mnie, jeżeli chodzi o wnuki. Oddałam synowi wszystko, co miałam, i nie starczy mi już sił na wychowywanie kolejnych pokoleń. Zawsze będziecie mile widziani w moim domu, ale ja jestem babcią, nie niańką. Proszę, nie osądzajcie mnie surowo. Zrozumiecie, kiedy sami dożyjecie moich lat.
Stałam jak rażona piorunem. W środku kipiał we mnie wir emocji: żal, złość, dezorientacja. Jak mogła tak postąpić? Elżbieta Pawłowska będzie rozkoszować się życiem w swoim przestronnym, trzypokojowym mieszkaniu w centrum Krakowa, a my z Markiem będziemy musieli tłoczyć się w wynajętej kawalerce, licząc każdy grosz. A najgorsze – Marek ma udział w tym mieszkaniu! Dlaczego miałby się wyprowadzać? A jeżeli chodzi o wnuki… Czy nie wszystkie babcie marzą o zabawie z maluchami, rozpieszczaniu ich? Ale nasza teściowa okazała się wyjątkiem od reguły.
Czekałam, aż Marek się oburzy, stanie w naszej obronie, ale on… przytaknął matce. Bez słowa sprzeciwu od razu zaczął przeglądać ogłoszenia o mieszkaniach i szukać dodatkowej pracy, by zapewnić nam nowy dach nad głową. Byłam wściekła. Moi rodzice nie mogą nam pomóc, ale dlaczego teściowa, która przez tyle lat wydawała się tak troskliwa, nagle okazała się zimną egoistką?
Codziennie powtarzałam w głowie jej słowa, a za każdym razem bolały jeszcze bardziej. Jak można tak po prostu wyrzucić nas ze swojego życia? Czyżby wszystkie jej uśmiechy i ciepłe słowa przed ślubem były tylko maską? Czułam się zdradzona, a myśl o zaczynaniu wszystkiego od zera w obcym mieszkaniu napawała mnie przerażeniem. Marek, przeciwnie, był pełen determinacji. Mówił, iż to nasza szansa, by udowodnić, iż damy radę, iż jesteśmy prawdziwą rodziną. Ale jak miałam myśleć o przyszłości, gdy wszystko, co uważałam za pewne, rozpadało się na moich oczach?